Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Umiarkowana lekkość bytu

Redakcja
Do 24. roku życia. Tyle czasu mają podopieczni placówki na nauczenie się, czego się da. Pomocą służą świetni nauczyciele, opiekunowie i doskonale wyposażone pracownie.

Do 24. roku życia. Tyle czasu mają podopieczni placówki na nauczenie się, czego się da. Pomocą służą świetni nauczyciele, opiekunowie i doskonale wyposażone pracownie.

<!** Image 2 align=right alt="Image 120268" sub="Ośrodek Szkolno-Wychowawczy nr 3 nie tylko uczy jak żyć. Pomaga wyspecjalizować się w prostych pracach, które kiedyś mogą przynieść zarobek.">Za drzwiami pracowni kilkuletni chłopiec łyżeczką przesypuje ryż z jednej miseczki do drugiej. - Nieźle ci idzie - chwalę ucznia, który rozsypał zaledwie kilka ziarenek. W zajęciach uczestniczy jeszcze kilkoro innych dzieci. Mateusz (ten sypiący ryż) dopiero przygotowuje się do nauki pisania. - Przesypywanie ziaren ma uelastycznić jego nadgarstek - tłumaczy wychowawczyni.

Dookoła półki. Na nich układanki klocki, plansze. Mnóstwo. Akcja toczy się też na podłodze. Naklejona na niej czarna taśma tworzy elipsę. Siedzi w niej dwóch chłopców. Milczą i patrzą. - Mają właśnie lekcję ciszy - wyjaśniają nauczycielki.

Korytarz. Pod oknem balkon ze styropianu. - Trwają właśnie próby do spektaklu „Romeo i Julia” - zdradza Dorota Stobrawa-Lewandowska, dyrektorka Ośrodka Szkolno-Wychowawczego nr 3. - Zresztą u nas zawsze się coś dzieje. Mamy mnóstwo pracowni, proponujemy ciekawe zajęcia pozalekcyjne, choćby sportowe, a dodam, że w sporcie mamy znakomite osiągnięcia.

<!** reklama>Dyrektorka otwiera drzwi kolejnej pracowni. Dziewczynka układa pasjansa. Przerywa i wpada nam w ramiona. - To moja pani kierownik - wskazuje na dyrektorkę. - A tam jest moja mama - rzuca w kierunku wychowawczyni. - Ona ma już z sześć mam - uśmiecha się pedagog.

Mama. Słowo bardzo ważne w ośrodku przy Granicznej. - Za rodzicami tęsknią bardzo, za mamą - mówi Krystyna Cholewa, szkolna pielęgniarka. - Organizowaliśmy Dzień Matki. Przyszło zaledwie kilka mam... Te dzieci potrzebują miłości. Wzruszyłam się, bo jedna z dziewczynek przyniosła mi odznakę. Na plakietce było napisane „Jesteś moim aniołem”.

- Jesteśmy ich rodziną - podkreśla Dorota Stobrawa-Lewandowska. - Nauczyciele doradzają, pomagają, dają czasem parę groszy kieszonkowego. Owszem, jest spora grupa kochających rodziców, ale są i tacy, którzy zostawiają dziecko przy furtce i znikają. W internacie mieszka 70 podopiecznych. Niektórzy chcą w nim zostawać także na weekend. Czworo dzieci nigdy nie opuszcza internatu. W święta przygarniają je nauczyciele. Pani pielęgniarka w Boże Narodzenie zaprosiła do siebie do domu dwójkę uczniów.

Niepełnosprawni w stopniu lekkim radzą sobie bez ośrodka nieźle. Trudniej, gdy dorosłe życie rozpoczynają „umiarkowani”. Bywa, że przerastają ich obowiązki zawodowe, a potem rodzicielstwo. - Są oczywiście wyjątki. Niekiedy wychowankom udaje się sprawnie wiązać koniec z końcem. Pomagamy im jak możemy. Zbieramy wyprawkę dla dziecka, meble, ubranka. Najtrudniej, gdy dla młodego człowieka trzeba szukać miejsca w domu pomocy społecznej. Marzy mi się zbudowanie w Bydgoszczy ośrodka, który przygarnie młodzież, aby już nie skazywać jej na pobyt w domu pomocy, często pełnym sędziwych, chorych psychicznie ludzi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!