Wakacje nastolatków, czyli strach się bać...

W miniony weekend municypalni znaleźli leżącą przy Ślimaku Getyńskim dziewczynę. Okazało się, że to w sztok pijana piętnastolatka.

Nastolatka trafiła w objęcia rodziców. Niestety, nie jest pierwszą ani też pewnie ostatnią tego lata ofiarą eksperymentowania.

A harcerki pamiętały

W lipcu dwie małolaty (14 i 8 lat) z Włocławka postanowiły spróbować sił w złodziejskim fachu. W sklepie przy ul. Kilińskiego usiłowały ukraść sześć puszek napojów energetyzujących. Przyłapała je jednak ochrona i wezwała policję. - Z całą pewnością taki czyn ich nie uskrzydlił. Teraz sprawa kradzieży dokonanej przez nieletnie trafi do sądu rodzinnego - zapowiada Małgorzata Marczak, oficer prasowy KMP we Włocławku.

<!** reklama>Swoich rówieśników natomiast postanowiły okraść 13- i 15-latki z gminy Skępe. Nastolatki pozbawiły aparatów fotograficznych i pieniędzy pięć harcerek, odpoczywających w Skępem właśnie. Wpadli, bo dziewczęta wykazały się prawie fotograficzną pamięcią. Na podstawie ich relacji policjanci szybko ustalili, o kogo może chodzić. Zatrzymali gagatków; ci przyznali się do winy. Oddali aparaty i, niestety, już tylko część pieniędzy. I nimi zajmie się sąd rodzinny.

Sercowy problem

Innego rodzaju dramatyczne przeżycia zafundowała rodzinie16-letnia dziewczyna z powiatu lipnowskiego. Późną lipcową nocą na komendę policji w Golubiu-Dobrzyniu zgłosiła się przerażona 18-latka. Zgłosiła zaginięcie młodszej siostry, która miała dotrzeć do swojego chłopaka w Golubiu, ale ślad po niej zaginął.

- Po dwóch godzinach poszukiwań policjanci znaleźli 16-latkę na Szosie Rypińskiej. Okazało się, że dziewczyna podebrała swojemu ojcu 50 tabletek nasercowych i je zażyła. Natychmiast została przewieziona do szpitala, trafiła pod obserwację - relacjonuje Marek Celmer, rzecznik golubskiej policji.

Stu policjantów

Prawdziwego strachu najedli się też niedawno rodzice dwóch 12-latek z Siemonia (powiat toruński). Dziewczęta około godziny 15 wyruszyły na rowerach w stronę pobliskiego lasu. Do wieczora nie wróciły. Najpierw rodzice sami starali się je odnaleźć. Późnym wieczorem zawiadomili policję.

- Dziewczynek szukało w sumie 100 policjantów z Chełmży i Torunia, psy policyjne, strażacy PSP i ochotnicy - wylicza Wioletta Dąbrowska, rzeczniczka prasowa toruńskiej policji.

Co się okazało? Nastolatki zostały uwięzione przez nieznanych im chłopców w leśnej ambonie, w okolicach byłego szlaku kolejowego z do Siemonia. Drzwi ambony można było otworzyć tylko od zewnątrz. Szczęśliwie dziewczynki miały ze sobą komórkę. Zadzwoniły pod numer alarmowy 112 i dzięki przytomności umysłu Mariana Kapeli, dyżurnego KMP w Toruniu, udało się zlokalizować, gdzie przebywają.

- Obie dziewczynki po badaniach lekarskich całe i zdrowe wróciły do swoich domów - kończy Wioletta Dąbrowska. Nie wiadomo tylko, jaki los spotkał wspomnianych chłopców.

Nadzór musi być

Jeszcze młodsi chłopcy, bo w wieku 9 i 11 lat, narazili się na śmiertelne niebezpieczeństwo w lipcu w Golubiu-Dobrzyniu. Do dramatycznych wydarzeń doszło przy ul. PTTK około godziny 15, kiedy to natężenie ruchu na drodze jest największe.

- Według relacji świadków, chłopcy wbiegli na ulicę, nie zwracając uwagi na nadjeżdżające samochody. Wybiegli zza stojących samochodów wprost pod koła jadącego iveco - relacjonuje Marek Celmer z KPP w Golubiu-Dobrzyniu.

Obaj chłopcy trafili do szpitala dziecięcego w Toruniu na obserwację. Wstępne wyniki badań u obu potwierdziły wstrząśnienie mózgu.

- Uczulamy zwłaszcza rodziców, by czuwali nad tym, co robią latem dzieci - podkreśla Marek Celmer.