Słowo przeciw słowu (urzędnika)

Walczący z głodem Polski Czerwony Krzyż bierze udział w ciekawej kampanii społecznej. Wymyślono, by klientom kupującym niektóre ekskluzywne towary przed oczami postawić zdjęcie talerza z posiłkiem, na który czeka bezskutecznie statystycznie co czwarte polskie dziecko.

I tak, kiedy sięgasz po drogą garsonkę, jak wyrzut sumienia krzyczy kotlet mielony. Nabywasz nowy telefon komórkowy - przypomną ci, że niektóre dzieci marzą bardziej o rosole. Wysyłając SMS, spełniasz te bardzo podstawowe życzenia. Mam nadzieję, że akcja cieszy się sporym powodzeniem. Pozwala jednak, przede wszystkim, uzmysłowić skalę niedostatku.

<!** reklama>

Tak jak bardzo działające na wyobraźnię są dane uzyskane z Urzędu Miasta Bydgoszczy - w pierwszym półroczu tego roku w dożywianiu trzeba było pomóc ponad 10 tysiącom mieszkańców. W tym czasie kupiono dla nich ponad 285 tysięcy posiłków!

Tym bardziej trudna do ogarnięcia wydaje się więc sprawa blisko 348 tysięcy złotych, których do końca roku ma zabraknąć na wsad do kotła bydgoszczan. Miejscy urzędnicy zaręczają, że zrobili (na czas!) wszystko, by wojewódzcy (na czas!) znaleźli te brakujące kwoty. Pracownicy wojewody twierdzą, że zrobili wszystko, by pracownicy prezydenta w stosownym momencie zareagowali...

Słowo przeciw słowu. Reporterowi niezajmującemu się dziennikarstwem śledczym pozostaje tylko zestawić te dwie opinie. Może skuteczne na przyszłość okaże się wydrukowanie i rozwieszenie w urzędach tylu zdjęć rosołu/kotleta mielonego, ile można by kupić za około 348 tysięcy złotych...