Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

My, ludek wybrany

Jarosław Reszka
Jarosław Reszka
Podzieliła nas. Tym razem nie Poli Raksy twarz, lecz muzyczna perełka Krzysztofa Herdzina. Mój druh, rozmiłowany w jazzie i samym Herdzinie, słyszy w niej echo Johna Williamsa i jego muzyki do „Gwiezdnych wojen”.

<!** Image 2 align=none alt="Image 199930" sub="Elektroniczne tablice na przystankach. Czy sztuczna inteligencja poradzi sobie z naturalnym brakiem rozumu? Fot.: Tymon Markowski"><!** Image 1 align=left alt="http://www.nowosci.com.pl/img/glowki/reszka_jaroslaw_powazny.jpg" >Podzieliła nas. Tym razem nie Poli Raksy twarz, lecz muzyczna perełka Krzysztofa Herdzina. Mój druh, rozmiłowany w jazzie i samym Herdzinie, słyszy w niej echo Johna Williamsa i jego muzyki do „Gwiezdnych wojen”.

Ja znajduję ją bliżej „Zmierzchu bogów” Richarda Wagnera. Perełka nosi patetyczny tytuł „Fanfara województwa” i rzeczywiście brzmi mocno, niczym dzwon nad Renem. W przeciwieństwie do mojego młodszego, a więc i bardziej czupurnego kolegi po fachu nie będę dociekał, do czego fanfara jest województwu potrzebna.

<!** reklama>Nie będę dociekał, bo ja to widzę oczami duszy. Marszałek Całbecki w zbroi Zygfryda odbiera pierścień od przewodniczącej Jakuty w powłóczystej sukni Brunhildy, po czym nasz pierwszy rycerz rusza na Brukselę, by mieczem odbić skarb Nibelungów i przeznaczyć na Regionalny Program Operacyjny. Nieśmiertelne nuty fanfary Herdzina przypomną radnym tę scenę, ilekroć wkraczać będą do sali sesyjnej w Urzędzie Marszałkowskim.

Boską aurę, jaka otacza nasz region, szybko wyczuły bardziej od nas wrażliwe zwierzęta. Zwłaszcza natchnienie wybitnego poety Włodzimierza Majakowskiego - pluskwy. Nie wiadomo wprawdzie, czy te pluskwy, które zaatakowały pana Artura, podróżnego pociągu pospiesznego TLK relacji Gdynia - Katowice, pochodziły z czasów stalinowskich. Pewne jest natomiast, że nie miały śmiałości gryźć, gdy w wagonie przemierzały Pomorze i Kujawy.

Wściekle zaatakowały pasażera dopiero w Wielkopolsce. Przyciśnięta do muru przez dziennikarza śledczego „Expressu”, rzeczniczka PKP Intercity nie zaprzeczyła ani nawet specjalnie nie zdziwiła się obecnością pluskiew w wagonie, lecz próbowała zrzucić odpowiedzialność na psy przewożone przez pasażerów. Argument ten, poddany obróbce rozumu praktycznego, rozpada się jednak niczym tabor PKP. Jeśli kogoś stać na psa i podróże PKP Intercity, to nie będzie tolerował pluskiew w sierści pupila.

Bydgoska Karta Miejska, jak przystało na region pod boską opieką, coraz bardziej przypomina czarodziejską różdżkę. Do tej pory kartą regulowało się należność za przejazd autobusem i tramwajem. Teraz, dzięki jednemu małemu prostokątowi, będzie można płacić za przejazd i za wszelkie zakupy w miejscach, w których przyjmuje się opłatę plastikowym pieniądzem. Owszem, wygodne to bardzo, ale i niebezpieczne.

Po pierwsze, im mniej wymachiwania kartą płatniczą w miejscach publicznych, tym dla jej bezpieczeństwa lepiej. Po drugie, urządzenia typu „x w jednym” są nieocenione dopóty, dopóki się ich nie straci - bo wtedy zostaje się x razy z niczym i trzeba udać się w x miejsc, by pozbyć się kłopotu. I po trzecie - najważniejsze: przez bilet miesięczny nikt jeszcze nie zbankrutował, a przez karty płatnicze - mnóstwo ludzi.

Wkrótce też w stolicy boskiego regionu losem bydgoszczan, przynajmniej częściowo, pokieruje sztuczna inteligencja. Reporter „Expressu” w środę napisał o tym z niemal bałwochwalczym zachwytem: „Światła, które kierują ruchem w zależności od jego natężenia, elektroniczna informacja o opóźnieniach i automatyczne wytyczanie przejazdów. To nie science fiction, ale przyszłość naszego miasta”. I to bliska - chciałoby się dopowiedzieć.

Pierwsze elementy Inteligentnego Systemu Transportowego mają zadziałać w następną sobotę, gdy ruszy nowa linia tramwajowa do dworca PKP. Tablice elektroniczne już wiszą obok niektórych przystanków. A ja, malkontent, zastanawiam się, jak sztuczna inteligencja poradzi sobie w zderzeniu z naturalnym brakiem rozumu. Jakiś czas temu w wielu miejscach w Bydgoszczy postawiono przydrożne plany osiedli, ułatwiające poruszanie się w labiryncie ulic. Obecnie część z nich została zdemontowana, bo pod działaniem niewidzialnej chuligańskiej ręki zamieniły się w strachy na wróble. Ech, Zygfryd z ciężkim mieczem czasem bardziej by się przydał nie nad Renem, lecz nad Wisłą i Brdą...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!