Najlepszy region w Polsce, ale i tak się nam dłuży

Pięć minut na ochroniarza, osiem na karetkę i niecały kwadrans na policjantów. Tyle średnio trzeba czekać na poszczególne służby od czasu zgłoszenia sygnału o pomoc.

Nic tak nie irytuje mieszkańców i nie podkopuje zaufania do służb, jak długie oczekiwania na interwencję po zgłoszeniu.

<!** reklama>

Strażników miejskich nie obligują do pospiechu określone normy. - Musimy dojechać niezwłocznie, ale to dyżurny przeprowadza selekcję ważności zgłoszeń. Najpierw obsługujemy te, w których chodzi o ochronę życia lub zdrowia, na przykład na zgłoszenia o leżącym nietrzeźwym bezdomnym na 20-stopniowym mrozie. W takich wypadkach kwestie na przykład zaśmiecania mogą trochę poczekać - mówi Jarosław Wolski z bydgoskiej Straży Miejskiej.

Nie dłużej niż osiem minut na terenie miasta powinniśmy czekać na karetkę pogotowia. Jesteśmy pod tym względem najlepszym województwem w kraju. Ten wynik to jednak swoista średnia z wielu wyjazdów, jako że tych jest 176 tysięcy rocznie, może się wiec zdarzyć, że niektórzy poczekają znacznie dużej.

- Wyznaczony tzw. próg satysfakcji to 12 minut oczekiwania na patrol, za przekroczenie nie grożą konsekwencje, ale staramy się docierać na zgłoszenie wcześniej - mówi Maciej Daszkiewicz z Zespołu Prasowego KWP w Bydgoszczy.

Co ciekawe, najmniej problemów z dojazdem do poszkodowanego mają... prywatne firmy ochroniarskie. - W chwili otrzymania sygnału operator stacji monitorowania niezwłocznie wysyła patrol interwencyjny, będący najbliżej miejsca zdarzenia oraz wzywa jednostki specjalne, na przykład straż pożarną, policję, służby medyczne. Patrol dociera do obiektu w ciągu 5 do 15 minut w celu ujęcia sprawcy lub zabezpieczenia obiektu - chwalą się w firmie Solid Security.