Opryski, nawozy, nawet telefony - to wszystko ma wpływ na liczbę pszczół

Ostra i przedłużająca się aż do kwietnia zima spowodowała, że miodu w tym roku będzie mniej, a jego ceny mogą wzrosnąć.

<!** Image 3 align=none alt="Image 218004" sub="Marcin Szymański w tym roku nie odnotował dużych strat (Fot.: Tomasz Czachorowski)">

Taką prawidłowość zauważyli ostatnio mieszkańcy Janowa i dzielnic nad Brdą. W tej okolicy można było łatwo zaopatrzyć się w zdrowy przysmak przez całe lato, bezpośrednio od producentów. Teraz, jak twierdzą mieszkańcy i działkowicze, jest inaczej. Co mogło spowodować taki stan?

<!** reklama>

W połowie kwietnia kwitnie większość drzew owocowych i kwiatów. W tym roku okres rozwoju został opóźniony o 2-3 tygodnie. - Temperatura ma znaczny wpływ na produkcję miodu. Z powodu ostrej zimy część pszczół nie przeżyła, a te, które przetrwały, później zaczęły swoją aktywność - wyjaśnia Marcin Szymański, bydgoski pszczelarz i producent miodu. Wynika z tego, że pszczołom zostało mało czasu na produkcję. - Wraz ze wzrostem temperatury, rośnie też aktywność tych pracowitych owadów - mówi pszczelarz. - Gdy temperatura spada, matka składa mniej jaj.

Wpływ na to mają nie tylko czynniki naturalne. Człowiek też przyczynia się do spadku liczby owadów. - Brak miodu może być spowodowany stosowaniem nawozów sztucznych, oprysków oraz sadzeniem modyfikowanego rzepaku - wyjaśnia inny pszczelarz. Eksperci twierdzą, że ginięcie pszczół może być spowodowane tym, że zjadają pyłek roślin zmodyfikowanych genetycznie, co osłabia ich układ trawienny.

Co ciekawe, nawet korzystanie z... telefonów komórkowych jest także przyczyną osłabienia aktywności pszczół. Sygnały tych urządzeń przeszkadzają owadom i dezorientują je. Stanowią dla nich znak do opuszczenia ula albo powodują, że latają chaotycznie i umierają.

W związku ze słabym sezonem ceny miodu mogą wzrosnąć. Jedna z podbydgoskich pasiek oferuje 1,1 kg miodu rzepakowego po 25 złotych, a 2 lata temu za kilogram trzeba było zapłacić ok. 9 zł. - Wszystko zależy od miejsca i pasieki. U mnie ceny nie uległy zmianie, bo w tym roku, na szczęście, nie miałem dużych strat - mówi Marcin Szymański.