Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kolega z celi pogrąża oskarżonych

jar
W procesie oskarżonych o śmiertelne pobicie bydgoszczanina Wojciecha C. zeznawali w środę biegły i kolega z celi. Obaj rzucili nowe światło na sprawę.

W procesie oskarżonych o śmiertelne pobicie bydgoszczanina Wojciecha C. zeznawali w środę biegły i kolega z celi. Obaj rzucili nowe światło na sprawę.

Damiana O., dziewiętnastoletniego osadzonego w Areszcie Śledczym w Bydgoszczy, przesłuchano pod nieobecność oskarżonych. Poprosił o to prokurator Mirosław Wałęza, który stwierdził, że oskarżeni mogliby deprymować świadka. Klaudiusz W., ksywa „Dzida” i Paweł B. - „Gruby” zostali wyprowadzeni.

<!** reklama>

Łezka przy lewym oku

Nie obyło się bez głośnych pretensji pod adresem prokuratora. - Pan dobrze wie, że tego nie zrobiliśmy - dało się słyszeć podniesione głosy. Prokurator upewnił się, że wyprowadzani oskarżeni i świadek nie spotkają się, i po chwili do sali wszedł ubrany w dres 19-latek. O wtajemniczeniu w grypserski świat świadczyła „łezka” przy lewym oku.

- Z Klaudiuszem W. i Pawłem B. siedziałem pod celą. Obaj chwalili się tym, co zrobili. W areszcie tak już jest, że każdy się chwali - mówił Damian O., który następnie przeszedł do szczegółów. - Klaudiusz W. mówił, że tej nocy o dwunastej poszli do klubu grać na maszynie, razem poćpali i wypili. Razem z Pawłem B. obserwowali takiego „typa”, zobaczyli, że ma lepszy zegarek i telefon. Myśleli, że będzie miał więcej pieniędzy. Około godziny 3 wyszli z klubu i poszli za tym panem. W. uderzył go pałką teleskopową w tył głowy, zabrał zegarek i telefon. Zegarek W. dał tacie na przechowanie, a telefon sprzedali na giełdzie za 120 zł, dostali też jakieś narkotyki - zeznał Damian O.

Krwawa zemsta na królikach

Świadek sprecyzował, że relację o pobiciu mężczyzny Klaudiusz W. przekazał Szymonowi L., który został w klubie. Potem też trafił pod wspólną celę. - W. powiedział L., że uderzył pałką w głowę, facet padł i chyba nie żyje. Po tym wszystkim W. spalił w piecu białą czapkę i buty, żeby nie było śladów - dodał Damian O.

Świadek zapewniał, że obaj oskarżeni przechwalali się swoimi wyczynami, ale z jego zeznań wynika, że więcej do opowiedzenia miał Klaudiusz W. W areszcie Damian O. poznał też Szymona L., który początkowo w śledztwie obciążył oskarżonych. Gdy w maju został doprowadzony z aresztu do sądu, odwołał wcześniejsze zeznania. Szymon L. stwierdził, że „wsypał” oskarżonych z zemsty za to, że ci próbowali go „wrobić” w zabójstwo. Wczorajszy świadek rzecz przedstawił inaczej.

- Była taka sytuacja w areszcie, że Klaudiusz W. miał kontakt z Szymonem L. na korytarzu, uderzył go z liścia albo coś takiego. Powiedział, że ma wycofać zeznania, bo jak nie, to go zabije. Jak siedziałem z L. na jednej celi, to mi to opowiedział. Nie wiedział, co robić - zeznał Damian O., który zapewnił, że oskarżonych się nie boi.

Świadek podzielił się też swoją wiedzą na temat innych wyczynów „Dzidy”. Chodziło o napad na samotnego, nietrzeźwego mężczyznę, któremu bandzior zabrał telefon, a z mieszkania wyniósł płaski telewizor. - Była też taka sytuacja, że Klaudiusz W. ukradł jednej pani z działki ławeczkę czy huśtawkę i ona podała go na policję. On z zemsty wrócił na działkę i najpierw nożem poobcinał królikom uszy, a potem wrzucił je do Brdy - relacjonował świadek.

Dwa upadki, dwa urazy głowy

Sąd przesłuchał również biegłego z bydgoskiego Zakładu Medycyny Sądowej, który przeprowadzał sekcję zwłok Wojciecha C. Z opinii wynika, że mężczyzna doznał złamania kości czaszki w dwóch miejscach: czołowej i potyliczno-ciemieniowej. Pierwszy uraz mógł zdaniem biegłego powstać w wyniku uderzenia tępym narzędziem lub upadku na płaską powierzchnię. Drugi uraz był poważniejszy i nie można wykluczyć, że właśnie to on spowodował zgon. Nastąpiło krwawienie podtwardówkowe, obrzęk mózgu i w efekcie uszkodzenie pnia mózgu... Jak powstał ten uraz? Biegły skojarzył obrażenia z zeznaniami świadka, który powiedział, że upadając po raz drugi Wojciech C. uderzył tyłem głowy o podłoże. Po tym upadku już się nie podniósł.

Biegły stwierdził ponadto krwiaki wokół oczu pokrzywdzonego. Jeden z nich mógł powstać w wyniku uderzenia na przykład pięścią. Prokurator dociekał, czy pałka teleskopowa trzymana w ręku mogła wzmocnić siłę ciosu. - Najważniejsze jest dobre zaciśnięcie pięści, żeby przekazać energię ciosu - odparł lekarz.

Przypomnijmy, że Wojciech C., właściciel zakładu poligraficznego, został pobity w nocy z 19 na 20 sierpnia 2012 roku na ul. Batorego w Bydgoszczy. Zmarł po trzech dniach w szpitalu. Miał 39 lat. Osierocił dwójkę dzieci.

Oskarżonym grozi do dwunastu lat więzienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!