Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Motokłamstwa i inne bajery

Redakcja
Handlarz z Osielska kupił w Belgii powypadkowy złom o nazwie „Kia Soul”. Zapłacił niewiele. Potem blacharz zrobił z tego „bezwypadkową igłę”. Następnie znalazł się kupiec, który wyłożył 43,5 tys. złotych. A potem był płacz i zgrzytanie zębów.

Handlarz z Osielska kupił w Belgii powypadkowy złom o nazwie „Kia Soul”. Zapłacił niewiele. Potem blacharz zrobił z tego „bezwypadkową igłę”. Następnie znalazł się kupiec, który wyłożył 43,5 tys. złotych. A potem był płacz i zgrzytanie zębów.

<!** reklama>

Niedawno zakończona sprawa sądowa przeciwko byłemu właścicielowi autokomisu Zbigniewowi G., który działał w podbydgoskim Osielsku, a specjalizował się w sprzedaży prawie nowych „bezwypadkowych” aut, to wierzchołek góry lodowej.

Ujawnienie i ukaranie winnego na pewno nie spowoduje, że nagle rodzimi handlarze używanych aut zaczną pisać w ofertach prawdę i przestaną ordynarnie nabijać klientów w butelkę. Do tego potrzebna byłaby zmiana prawa i mentalności. Warto jednak zatrzymać się nad sprawą Zbigniewa G., bo wiedza w niej zawarta na pewno przyda się nam, gdy będziemy chcieli kupić samochód z drugiej ręki.

<!** Image 3 align=none alt="Image 222183" sub="Ogłoszenie: „Auto jest w super stanie technicznym i wizualnym, nie posiada żadnych wad”. Prawda: auto powypadkowe kupione na aukcji w USA.(fot. Motoraporter)">

- Czas najwyższy, byśmy przestali się oszukiwać. Samochodów bezwypadkowych się do Polski nie sprowadza, bo jest to nieopłacalne. Siedemdziesiąt procent samochodów, z którymi miałem do czynienia jako rzeczoznawca, było samochodami po wypadkach. To, co jest zazwyczaj pisane w ogłoszeniach, że auto jest od pierwszego właściciela, serwisowane w ASO, bezwypadkowe i garażowane, to w 90 procentach zwykłe bujdy. Najgorsze jest to, że w ofercie można napisać wszystko i nikt nie bierze za to odpowiedzialności - mówi Jędrzej Sitterlee, rzeczoznawca, ekspert firmy MotoRaporter.

Dzięki temu, że przypadek Zbigniewa G. znalazł finał w sądzie karnym (co wcale nie było łatwe), możemy dokładnie poznać mechanizm oszustwa samochodowego. Handlarz, oczywiście, nadal do niczego się nie przyznaje (mimo że został uznany winnym - wyrok jeszcze się nie uprawomocnił). W pewnym momencie śledztwa, przy okazji pytania o zamontowane niezgodnie z zasadami używane poduszki powietrzne, z jego ust pada znamienne stwierdzenie: „Przecież każdy tak robi”.

Igła ze złomu

Akta procesowe opisują historię rocznego auta „Kia Soul”, sprowadzonego w 2010 roku za 3,5 tysiąca euro z belgijskiej firmy „Koda”, handlującej samochodami po wypadkach. Do Polski kia przyjechała na lawecie w proszku i trafiła do warsztatu blacharskiego niejakiego Artura S.

Miała uszkodzone: przedni zderzak i oba błotniki z przodu, maskę silnika, chłodnicę, klimatyzację, intercooler, wentylatory, wahacz i amortyzator przedni prawy, zwrotnicę przednią, wzmocnienie czołowe, drzwi prawe przednie i lewe tylne, lewy błotnik z tyłu, tylną belkę i kompresor klimatyzacji. Poduszki powietrzne kierowcy i pasażera oraz kurtyna powietrzna z tyłu były wystrzelone.

Po miesiącu „napraw” kia była jak nowa, to znaczy w przenośni, bo zamiast nowych części Artur S. powstawiał elementy używane, które Zbigniew G. kupił w Poznaniu na giełdzie.

Z naprawy ściany grodziowej, przesuniętej o kilka centymetrów w kierunku kabiny, całkowicie zrezygnowano, a kolumnę kierownicy, zamiast skręcić śrubami, ktoś po prostu... przyspawał do stalowego pręta! Jest to o tyle ważne, że w razie wypadku, kierownica prawidłowo mocowana śrubami ucieka do góry, nie czyniąc większych szkód kierowcy. Przyspawana zaś na sztywno wbija sie w brzuch lub klatkę piersiową człowieka.

I jeszcze drobiazg. Nie bawiono się w zakup nowych elementów nadwozia. Co się dało, to Artur S. wyklepał i pomalował, a jak się nie dało, to nie żałował masy szpachlowej.

Zdjęcia samochodu „Kia Soul”, wystawionego w lipcu 2011 roku na sprzedaż w komisie Zbigniewa G., wzbudziły zachwyt Anny i Jacka K. Fragment ogłoszenia: „Pierwszy właściciel, serwisowany w ASO, bezwypadkowy”. Małżeństwo wysupłało 20 tysięcy złotych oszczędności, wzięło z banku kredyt na drugie tyle i szczęśliwe odjechało „bezwypadkowym” autkiem.

Ktoś przyspawał kierownicę

- Cieszyliśmy się, że mamy tak nowy samochód. Po raz pierwszy w życiu pozwoliliśmy sobie na taki luksus - mówi dzisiaj Anna K. i opuszcza smutno wzrok. Na biurku przed nią leży sterta papierów: wezwania do zapłaty, pisma do prokuratury i sądu, dokumenty z banku.

Po pół roku bezawaryjnej jazdy zaczął wyciekać płyn chłodnicowy i przestało działać ogrzewanie. Samochód trafił do Autoryzowanej Stacji Obsługi Kia w Bydgoszczy, gdzie okazało się, że nie tylko nagrzewnica jest zmiażdżona i nosi ślady nieporadnego naprawiania.

- Najpierw zobaczyliśmy, że kierownica nie chodzi na przegubie. Nie dało się jej opuścić, bo była przyspawana na stałe. Potem zauważyliśmy brak poduszki powietrznej kierowcy. Poduszki pasażera też nie było. Z ciekawości zajrzeliśmy do kurtyn bocznych. Były zaklejone taśmą. Nie mogły działać. W końcu przystąpiliśmy do założenia nagrzewnicy, ale się nie mieściła. Bo ściana grodziowa była przesunięta do tyłu - pamiętają w serwisie Kia. Ekspertyza z nieudanej naprawy w ASO jest w aktach procesowych.

- Takiego partactwa jeszcze nie widzieliśmy - dodają w ASO.

Auto w takim stanie warte było około 12 tysięcy złotych. Na tyle wycenił je biegły Józef Kołcon, autor ekspertyzy sporządzonej na potrzeby procesu sądowego. Jego zdaniem, samochód w takim stanie nie nadaje się do użytku i nie powienien zostać dopuszczony do ruchu przez żadną stację diagnostyczną w Polsce.

Anna i Jacek K., kiedy dowiedzieli się wszystkiego o stanie technicznym swojego auta, oddali je komisantowi w zamian za zwrot pieniędzy. Do dzisiaj nie dostali ani złotówki. Wygrali sprawę cywilną i doprowadzili do procesu karnego i skazania Zbigniewa G. Nic im to nie dało, poza satysfakcją, że sąd uznał winę byłego właściciela komisu.

Nie udało nam się dotrzeć do informacji, która stacja przeprowadziła przegląd techniczny auta, ale mogą to zrobić prokuratura i policja. Organa ścigania mogą sprawdzić również i to, gdzie aktualnie znajduje sie owa puszka Pandory, przykryta karoserią „Kia Soul”.

Samochód został bowiem sprzedany na licytacji komorniczej w grudniu 2012 roku, mimo że w tym czasie toczyło się już postępowanie prokuratorskie, a auto było dowodem w sprawie. Tu warto zadać pytanie, czy bydgoski komornik Maciej Bakalarski wykonał badanie stanu technicznego pojazdu. Jeśli to zrobił, nie powinien oszacować wartości samochodu na 38 tysięcy złotych! A tak się stało. Auto poszło pod młotek za 75 procent wartości tej kwoty. W kancelarii komorniczej nie chciano nam powiedzieć, co było podstawą wyceny samochodu „Kia Soul”.

Ciekawe czy obecny właściciel ma świadomość, że wsiadając do tego samochodu za każdym razem ryzykuje zdrowiem, a nawet życiem. Zdaniem biegłego Kołcona, kia musiała ulec poważnemu uszkodzeniu. Przy okazji warto zauważyć, że komputer w ASO nie wykrył braku poduszek powietrznych. Jak wyjaśnił przed sądem biegły, uzyskano to, montując opornik, który zafałszował wynik badania komputerowego. Jest to sposób prosty i tani.

Co trzeci po wypadku

Zbigniew G. niewiele miał do powiedzenia naszemu reporterowi.

- Ściągnąłem samochód i naprawiłem go jak miliony innych ludzi. Auta są naprawiane przez firmy ubezpieczeniowe i jakoś nikt nie robi z tego awantury. Były poduszki powietrzne, a kurtyny działały - twierdzi, mimo że ekspertci mają zupełnie inne zdanie.

Od kilku miesięcy działa w Polsce prywatna firma MotoRaporter, która wykonuje odpłatnie ocenę stanu technicznego auta. Działa na terenie całego kraju. Do komisu lub prywatnego sprzedawcy jedzie jeden z dwustu ekspertów działąjących dla firmy i za pomocą podręcznych przyrządów, na bazie swojej wiedzy i doświadczenia, dokładnie sprawdza pojazd. Okazuje się, że 74 proc. z nich jest po wypadku, czego, oczywiście, nie ma w ogłoszeniu. Blisko 60 proc. samochodów sprawdzanych przez MotoRaportera nie uzyskuje pozytywnej rekomendacji rzeczoznawcy. W przypadku 40 proc. kontrolowanych pojazdów ekspert miał podstawy sądzić, że cofnięto przebieg. <

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!