Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wieczny taniec na równi pochyłej [WYWIAD]

Redakcja
Przemysław Pogoski
18 czerwca w bydgoskiej kawiarni Strefa odbędzie się premiera książki "Niewietrzone Miasto. Przemysł muzyczny pokolenia przełomu cyfrowego". Jej autorzy: Wojciech Trempała oraz Małgorzata Dziemitko-Gwiazdowska przedstawili w niej sylwetkę bydgoskiej rockowej alternatywy na przestrzeni ostatnich 25 lat.

Rozmowa z Wojciechem Trempałą - współautorem książki "Niewietrzone Miasto. Przemysł muzyczny pokolenia przełomu cyfrowego".

Zacznę trochę od końca. Jaki jest odzew w związku z Waszą książką? Wiem, że pierwsze informacje o niej pojawiły się już w Internecie. Czy jej publikacja odbiła się szerszym echem poza granicami miasta?
Książka nie jest jeszcze dystrybuowana. Premiera odbędzie się 18 czerwca (o godz. 18 w kawiarni Strefa przy ul. Długiej 11 – przyp. red.). Jedyny odzew, jaki póki co otrzymaliśmy, to głosy naszych znajomych, którzy otrzymali przedpremierowe egzemplarze. Niemniej jednak pojawiają się już zapytania o możliwość kupna książki. Co ciekawe, zainteresowani są często fani zespołów, które opisywaliśmy. Dostaliśmy też wstępne zaproszenie na jeden z festiwali z muzyką alternatywną, gdzie mamy wystąpić z prelekcją na temat „Niewietrzonego miasta”. Czekamy też na pierwsze recenzje.

Wróćmy teraz do samego początku. Jaki był impuls, by napisać taką publikację? Kto na to wpadł? Ty czy Gosia?
Impuls do jej napisania miał związek z moim graniem w George Dorn Screams. To było w chwili, gdy ogłosiliśmy przerwę w związku z odejściem od nas perkusisty, Tomka Popowskiego. Daliśmy sobie czas na rozważenie, co dalej z nami jako zespołem. Był to czas intensywnych przemyśleń. Bilans zysków i strat owocował tym, że podczas tych przemyśleń czy rozmów mimochodem przypominały się jakieś opowieści czy sytuacje z przeszłości, które przydarzały się nam z innymi zespołami, które poznaliśmy na naszej drodze, bądź o których słyszeliśmy. Stwierdziłem w końcu, że szkoda by było odkładać instrument. Na szczęście trzy tygodnie po ogłoszeniu zawieszenia działalności wróciliśmy do grania. Poczułem też potrzebę spisania w sposób zwarty tych różnych historii, żeby mieć to chociażby dla siebie. W pewnym momencie usiadłem do komputera i zacząłem utrwalać pierwsze pomysły.

A nie było czasem tak, że w historii bydgoskiej sceny muzycznej czy też alternatywnej nadszedł dobry moment na napisanie takiego podsumowania?
Z pewnością tak. Tym bardziej, że takich publikacji jest mało. Niemniej jednak była to także kwestia bardzo indywidualna. W moim życiu pojawił się dobry moment, by to zrobić. Przy okazji analizowałem to, co wydarzyło się przez lata z nami, ale także z innymi zespołami. Warto tu podkreślić, że książka ta początkowo miała wyglądać nieco inaczej. Pierwszy pomysł był taki, że nie będą to wywiady, tylko teksty zredagowane na podstawie wywiadów, będące zbiorem pewnych punktów wspólnych opisanych w kategoriach wybranych zjawisk na gruncie np. socjologii muzyki. Każdy zespół miał być charakteryzowany pod kątem dyskografii, składów personalnych itd. Gdy zabraliśmy się za to z Gosią, to po zredagowaniu pierwszego wywiadu okazało się, że po pierwsze nie wyciągniemy tylu punktów wspólnych, by sformułować jakieś uogólnione wnioski. Po drugie, zaczęliśmy się zastanawiać, czy w przypadku opisywania dyskografii czy składu zespołu jest sens przepisywać Wikipedię. Stwierdziliśmy, że ciekawsze i łatwiejsze dla czytelników będą wywiady. Chcieliśmy pokazać żywy organizm, jakim jest opisywany przez nas wycinek sceny muzycznej w Bydgoszczy.

Dobry pomysł. Książkę czyta się w zasadzie jednym tchem. Czuć, że udało się Wam oddać klimat każdego z opisywanych zespołów, czy muzyków. Mieliście jakieś trudności, żeby pokazać na papierze ten żywy organizm?
Były trudności, zwłaszcza podczas redagowania wywiadów np. z całymi zespołami, tak jak w przypadku Dubska. Rozmawialiśmy wtedy z siedmioma muzykami. W takich sytuacjach wkrada się czasem chaos, pojawiają się różne poglądy, opinie czy wspomnienia, które niekoniecznie są ze sobą spójne. Natomiast na etapie, kiedy spisywaliśmy surowy tekst i chcieliśmy go jakoś stylistycznie ułożyć, najtrudniejsze było to, by uszanować i nie niszczyć tego specyficznego sposobu wypowiadania się muzyków. Nie chcieliśmy, żeby to było wygładzone i napisane językiem Trempały czy Dziemitko.

Ty to wiesz i ja to wiem, ale nasi Czytelnicy mogą być niezorientowani w temacie. Dlaczego zdecydowaliście się opisać akurat te zespoły?
Zdecydowaliśmy się na te kapele i muzyków, ponieważ przez te dziesięć lat naszej działalności muzyczno-kulturotwórczej artyści ci byli nam najbliżsi. Zarówno pod względem estetycznym, jak i pod kątem współpracy twórczej oraz relacji towarzyskich. Tak było w przypadku Variete i Grzegorza Kaźmierczaka, z którym niejednokrotnie współpracowaliśmy jako George Dorn Screams w studiu nagraniowym. Tak było w przypadku 3moonboys, dzięki któremu GDS zostało wyciągnięte za przysłowiowe uszy. Z Kubą Ziołkiem graliśmy razem w jednym zespole. Z zespołem Dubska przyjaźnimy się od wielu lat. W przypadku Something Like Elvis także łączy nas współpraca przy robieniu muzyki itd. Nie chciałbym jednak, by postrzegano te relacje jako jakieś hermetyczne środowisko. Nie lubię tego typu podziałów. Wolałem napisać tę książkę w, nazwijmy to, bezpiecznym gronie, które znam. Łatwiej było nam chociażby ustalić, jakie pytania możemy zadać, a jakich lepiej unikać, żeby nikogo nie urazić.

Dlatego w książce nie pojawiły się zespoły działające na scenie metalowej, hip-hopowej czy też didżeje?
Poniekąd tak. Potem doszły też koszty druku. Mieliśmy po prostu ograniczone miejsce do zapisania. Ponadto, nie czuliśmy się na siłach, żeby dotykać przestrzeni, po której na co dzień się nie poruszamy. Niemniej jednak, gdyby ktoś napisał książkę o bydgoskiej scenie hip-hopowej czy metalowej, to z zainteresowaniem bym takową przeczytał.

A propos trudnych pytań. Wiele bydgoskich zespołów przeżyło przykre chwile, konflikty, rozpady, także w wyniku tarć personalnych. Wiedzieliście, jak daleko możecie się posunąć z pytaniami?
Ta książka nigdy nie miała mieć na celu wyrzucania na wierzch wszystkich tych przykrych spraw, o których mówisz. Mając świadomość, że rozmawiamy z mądrymi i szczerymi ludźmi a nie z celebrytami, unikaliśmy drążenia takich tematów. Czasem po prostu czuliśmy, kiedy należy powiedzieć „stop”. Z drugiej strony, wiele z tych historii to przeszłość. Wielu z naszych rozmówców jest w stanie spojrzeć na nie chłodnym, mądrzejszym okiem. Na etapie ostatecznego redagowania czy autoryzacji nie było sytuacji, żeby coś wycinać na prośbę zespołu.

W jednym z wywiadów z Tobą i z Gosią przeczytałem opinię dziennikarki, że historie opowiedziane w książce sprawiają wrażenie dość smutnych, że piszecie o zespołach straconych szans, które najpierw miały dobry start, a potem problemy, które często doprowadziły do rozpadu. W moim odczuciu chyba tak nie jest. Część z tych kapel, które opisujecie odniosła przecież sukces, być może nie taki, jaki kojarzy się ze światem celebrytów, ale rozumiany subiektywnie, na miarę indywidualnych potrzeb. Schizma, pomimo że nie gra za zawrotne stawki, jest uznawana za filar polskiej sceny hardcore'owej. Kuba Ziołek w tym roku o mało co nie dostał Paszportu Polityki. Dubska od lat koncertują regularnie po całej Polsce. Większość kapel, które opisujecie, grała na największych festiwalach w Polsce i za granicą. Wielu artystów związało się z muzyką na dobre. Są realizatorami dźwięku, promotorami, animatorami wydarzeń kulturalnych, realizują się w kolejnych projektach. Stąd moje pytanie: jeśli nie stracone szanse, to może są jakieś inne punkty wspólne, które udało się Tobie wyłuskać już po ukończeniu książki i przyjrzeniu się jej z pewnego dystansu?
Wydaje mi się, że naszą scenę muzyczną czy alternatywną wpisany jest pewien etos niewychwalania siebie. Nawet jeśli zespoły czy muzycy osiągają sukcesy, to same ten sukces często deprecjonują i nie myślą o nim zbyt długo. Nie stawiają sobie jakichś monumentów. Dlatego przynajmniej w niektórych naszych wywiadach pojawiają się pytania w stylu „jak się czujesz z tym, co osiągnąłeś?”. Podejrzewam, że było to jedno z trudniejszych pytań, na jakie musieli nam odpowiedzieć muzycy. Tutaj rzeczywiście dominuje skłonność do niepatrzenia w przeszłość. Wszyscy są raczej skierowani w przyszłość, skupieni na tym, co mogą jeszcze zrobić. Do tego dochodzi świadomość, że każdego okresu z historii swojej działalności muzycznej nie można traktować jednorodnie. Przychodzą lata lepsze, lata gorsze, a potem, nie wiedzieć czemu, znów spada na nich coś miłego. To jest taki wieczny taniec na równi pochyłej. Zdecydowanie nie zgadzam się z opinią, że nie wykorzystaliśmy szansy. To, co się wydarzyło, ostatnie 25 lat to potężny ruch do przodu w kontekście tej części sceny muzycznej, którą opisujemy. To, że żadnemu z naszych rozmówców nie udało się zdobyć platynowej płyty, zaistnieć w talent show czy występować na jakimś telewizyjnym festiwalu nie może przecież stanowić synonimu porażki czy niewykorzystanej szansy.

Czy w takim razie książkę można odczytywać jako takie studium tego, jak działa tzw. underground i jakie są aspiracje egzystujących w nim muzyków?
Być może tak. Być może są jakieś tendencje, których muzycy sobie w pełni nie uświadamiają. Jak powiedziałem wcześniej, z jednej strony imponuje mi skromność zespołów, z którymi mieliśmy przyjemność rozmawiać oraz ich skupienie na graniu. Jestem też świadomy tego, że każdy z nas ma swoje potrzeby, chcemy być docenieni i czasem, jako muzycy, zbyt słabo akcentujemy to, co się nam dobrego przytrafia. Myślę, że nie należy chować głowy w piasek. W związku z tym pojawia się kwestia promocji. Moim zdaniem muzyk nie musi się na niej znać. Niestety dziś jest tak, że artysta, zamiast komponować i szlifować warsztat, musi skupiać się na opanowywaniu mediów społecznościowych. Moim zdaniem nie taka jest jego rola. Ale chwała za to, że większość sprawnie godzi te zadania.

Premiera książki "Niewietrzone miasto" odbędzie się 18 czerwca o godz. 18 w kawiarni Strefa przy ul. Długiej 11.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!