Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie kończę, lecę dalej

Redakcja
Marta FrąckowiakMarta Frąckowiak
Marta FrąckowiakMarta Frąckowiak Tomasz Czachorowski
Na trasie londyńskiego półmaratonu wyrzuciłam z siebie dużo przekleństw. Toczyłam walkę i z ciałem, i z psychiką. W pewnych chwilach mięśnie nie chcą współpracować z głową. Jeśli udaje się to pokonać i dobiec, to zapewniam - nie ma nic lepszego.

Dźwięk budzika przerywa spokojny sen. Jest przed piątą. Okolica tonie w leniwej ciszy. Wstaje, choć nie jest łatwo. Przyjemnie chłodna woda zmywa część porannego zmęczenia z jej twarzy. Zakłada sportowy strój, zawiązuje sznurowadła adidasów, zamyka drzwi. Nocna rosa nie zdążyła jeszcze wyparować z źdźbeł soczystej trawy. Światła w pobliskich domach są pogaszone, a ciszę przerywa jedynie muzyka, płynąca ze słuchawek.

Rozciąga zastałe przez noc mięśnie i zaczyna biec. Na początek 100 metrów tą samą ścieżką. Konieczność wyboru pojawia się, gdy dobiega do rozstaju dróg. Wybiera spontanicznie, w końcu każdy wybór jest dobry. W lesie nie ma ludzi. Za to co kilka dni natyka się na uciekającego zająca, zdarza się też, że między gałęziami dostrzeże spłoszoną sarnę czy jelenia. Na drzewach zaczyna się audycja ptasiego radia, a ona czuje coś, co kocha najbardziej - niczym nieograniczoną wolność. To wciąga, uzależnia jak narkotyk.

WOLNOŚĆ

Tak wygląda każdy poranek Marty Frąckowiak - bieg na minimum 10 kilometrów, choć nierzadko dziewczyna podwaja ten dystans. Deszcz czy śnieg nie robią na niej wrażenia. Ma 29 lat. Biegać zaczęła 4 lata temu i tym samym dołączyła do ciągle rosnącej w siłę grupy osób, zakręconych na punkcie tej dyscypliny.

Jest niewysoką, roześmianą blondynką. Przez sportowe legginsy widać wyrzeźbione mięśnie nóg. W zeszłym roku te nogi przebiegły blisko 2,5 tysiąca kilometrów. Cel? Przebiec w tym roku tyle, żeby dobić do okrągłych 10 tysięcy. Brakuje stosunkowo niedużo, bo „zaledwie” 1,2 tysiąca kilometrów.

W kwietniu napisała na swoim profilu na Facebooku - „Moje nogi świętują 4 lata w biegu! Przez ten czas nazbierało się, 534 biegów nakreślonych na mapie, 8604 km przygody, mnóstwo poznanych ludzi, którzy mają tego samego bzika, co ja. Jednego jestem pewna - na tym nie kończę i lecę dalej!”. Kiedy wraca rano z lasu niektórzy sąsiedzi wyruszają z domów i do dziś robią wielkie oczy, gdy widzą, że ona już jest po treningu. Bierze prysznic, je śniadanie, wsiada na rower i jedzie do pracy w eleganckim sklepie z biżuterią. Trening jej nie męczy. Wręcz przeciwnie - napełnia ją mocną dawką energii. - Ja to nazywam moim rannym wybieganiem - mówi.

OSZALAŁAŚ?

Pierwsza była jej siostra Magda, która mieszka w Londynie. - Nieraz łapałam się za głowę. Pytałam ją, czy oszalała. Męczy się tylko i po co? - wspomina Marta. Wtedy jeszcze nie wiedziała, że za jakiś czas, w chwilach zwątpienia, sama będzie zadawała sobie dokładnie to samo pytanie.

Nie byłoby tak, gdyby nie postanowiła przekonać się na własnej skórze, co w tym bieganiu jest takiego wciągającego. - Magda przebiegła maraton. Zazdrościłam jej wytrwałości - wspomina.

Siostra namówiła Martę na półmaraton, czyli bieg na 21,97 kilometra. - Przygotowywałam się we własnym zakresie. Najpierw był marszobieg. Założyłam spodnie, bluzkę i buty, nie jakieś specjalne, a zwykłe, takie jak na wuef. Pokonałam jedno okrążenie, ale nawet nie wiem, ile ono liczyło. Biegłam tak długo, jak mogłam, a jak brakowało sił, to szłam. Jasne, że siostra dawała mi jakieś wskazówki, a ja chwaliłam się jej postępami, ale jej główna rada brzmiała - „wsłuchaj się w swój organizm”. Zaczęłam więc pilnie nasłuchiwać, co moje ciało ma mi do powiedzenia.

TO JEST TYLKO MOJE

Przy pierwszej próbie pojawiła się myśl, że to wcale nie takie proste. - Co więcej, ja nie lubiłam biegać, szczególnie na krótkie dystanse, a tu nagle zaczynam to robić z własnej woli. Przed poddaniem się uchronił mnie wrodzony upór. Powiedziało się A, to trzeba powiedzieć B. Sprawiało mi to frajdę dlatego, że robiłam i wciąż robię to tylko i wyłącznie dla siebie. Nie chcę komuś udowadniać swoich możliwości, nie biegam, bo to modne i tak wypada, żeby być trendy. Chodzi o mnie i moją satysfakcję.

Po przygotowaniach przebiegła londyński półmaraton. - Pamiętam to dobrze. Na trasie wyrzuciłam z siebie dużo przekleństw. Toczyłam walkę i z ciałem, i z psychiką. W pewnych chwilach mięśnie nie chcą współpracować z głową. Jeśli udaje się to pokonać i dobiec, to zapewniam - nie ma nic lepszego. Uczucie po dobiegnięciu na metę? Coś nie do opisania. Najwyższy poziom satysfakcji.

ŚMIGNIESZ

Siostra kusiła ją dalej. - Skoro dałaś sobie radę w półmaratonie i jesteś w stanie pokonać ciągiem 30 kilometrów, to śmigniesz cały maraton - powtarzała. To był dopingujący kopniak.

Zawsze biegały razem. Marta ma cukrzycę, więc z siostrą u boku czuje się pewniej. Choroba motywowała ją do biegania? - Niekoniecznie, chociaż ten wysiłek genialnie poprawia wyniki. Dla mnie najważniejsze było to, że mimo cukrzycy mogę biegać, że to nie stoi na przeszkodzie. A skoro dodatkowo jest tyle korzyści, to głupio byłoby z tego nie czerpać - wyjaśnia.

MARATON

Pewnego dnia stała w kolejce w kiosku. Wzięła do ręki magazyn dla biegaczy. W jej głowie krążyły słowa siostry. Przekartkowała gazetę. Na końcu znajdował się kalendarz maratonów. - Wybiorę jakiś najbliższy - pomyślałam. Padło na ten z Bydgoszczy do Torunia. Zadzwoniłam do Magdy. Powiedziała, że przyjedzie. - Zapisałyśmy się i stanęłyśmy na mecie. Okropnie lało, a do pokonania były 42 kilometry. Dałam radę - mówi z zadowoleniem. W tym roku zaliczyła też pełen maraton w Londynie.

Każde wyjście na trening to swojego rodzaju przygoda. - Nigdy nie wiem, gdzie pobiegnę. Kilka razy w tym transie, ze słuchawkami na uszach po prostu się zgubiłam. I wtedy też jest fajnie, bo trzeba tak kombinować, żeby wreszcie wrócić - mówi wybuchając śmiechem.

Zdarza się, że biega też po pracy. - To mój reset. Każdy, kto uprawia sport, chyba się ze mną zgodzi, że trening pozwala wyrzucić z siebie wszystkie złe emocje. Razem z potem wychodzi z człowieka napięcie.

W ubiegłym roku zamiast urlopu na rozgrzanej plaży wybrała obóz biegowy w Tatrach. Cztery dni maksymalnego wysiłku. Treningi prowadzili wyczynowcy biorący udział w zawodach lekkoatletycznych. - Jak potem zeszłam na niziny, to szło jak po maśle - śmieje się.

STO BASENÓW W PREZENCIE

Gdy nie biega, to pływa (prezent na Boże Narodzenie - 100 basenów kraulem!), gdy nie pływa, to jeździ na rowerze. - Marzę, żeby te rzeczy połączyć. Dużo osób pyta mnie, kiedy wezmę udział w triatlonie. Na razie nie odpowiadam konkretnie. Być może za jakiś czas się na to zdecyduję - mówi. Bieganie nazywa swoim osobistym bzikiem, który prędzej czy później musiał ją dorwać.

Miłością do biegania zaraziła ją siostra, za to pływanie zaszczepił w Marcie tata. - Ono bardzo pomaga w bieganiu. Uczy kontrolować oddychanie. Rozwija mięśnie. Pływanie mnie ratowało, gdy miałam przerwę w bieganiu. Złapałam zająca i nabawiłam się kontuzji kolana. Opcji leżenia na kanapie w ogóle nie brałam pod uwagę. Rano wsiadałam na rower i jechałam do Osielska na basen. Wkładałam deskę do pływania między nogi i pokonywałam długości. Na początku było skromnie, na przykład 36 basenów. Potem dobiłam do 50, jeszcze później do 75… No, a potem stuknęła setka.

- Nie uważam, że przez te cztery lata zrobiłam coś wyjątkowego. Wiesz, ja zakładam buty i idę. Fajnie, gdy ktoś jest pod wrażeniem tych moich osiągnięć. Jeszcze lepiej, gdy kogoś to zmotywuje do działania. Jestem dowodem na to, że można zacząć w każdej chwili. Wystarczy chcieć, a radość z tego dogoni nas sama.

*Marta Frąckowiak

Rocznik 1985. Bydgoszczanka. Absolwentka kierunku marketing i zarządzanie na UMK. Pracuje w sklepie z biżuterią. Od czterech lat jest uzależniona od biegania. Startuje w maratonach. Marzy się
jej triatlon.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!