Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co powstanie o powstaniu

Redakcja
Patriotyzm w kulturę pop wciska się z trudem. Przynajmniej u nas. Wciska się wstydliwe i jakby z poczuciem, że to takie zaściankowe...

Pewnie trochę to i specyfika kulturalnej prowincji, i naszego narodowego kompleksiarstwa, bo choćby hollywoodzkie produkcyjniaki przyzwyczaiły nas do tego, że karykaturalny patriotyzm pakowany jest tam do znudzenia. Ale i u nas coś drgnęło. Za dni parę mamy 70. rocznicę wybuchu powstania warszawskiego, które udało nam się przenieść w popkulturalną przestrzeń całkiem nieźle.

A to akurat sztuka duża, bo co prawda zryw był bezdyskusyjnie heroiczny, ale powstanie zakończyło się klęską, ofiar było co niemiara, a co więcej - kwestionowany jest w każdej debacie sens tej batalii. Kultura pop zdecydowanie woli zaś błyskotliwe zwycięstwa... Co więc było momentem przełomowym? Na pewno otwarcie Muzeum Powstania Warszawskiego, najbardziej chyba udanego projektu muzealnego ostatnich dekad, który odfrunął daleko od zakurzonych gablotek, kapci i pań pilnujących, które przysypiają na krzesełkach. Oczywiście zaraz odezwali się złośliwcy, że spora część zwiedzających po wyjściu z muzeum jest przekonana, że bohaterscy powstanie zwyciężyli - ale złośliwców zawsze u nas dostatek. Drugie wydarzenie to album Lao Che „Powstanie warszawskie” z 2005 roku. Rockowy, nie nadęty i przejmujący - że wspomnieć piosenkę o chłopaku, który „nie pęka - idzie w śmierć ot tak, na krótką koszulę.”. Potem posypało się więcej płyt, choćby „Morowe panny” z Anitą Lipnicką czy Pauliną Przybysz, ale to Lao Che do dziś robi najpotężniejsze wrażenie.

Literatura powstaniowa przez dekady była tą przez duże L, co zrozumiałe. Ale po epoce Brandysa, Białoszewskiego i Bratnego także tu mamy zmiany. Od komiksu Papcia Chmiela o Tytusie i jego koleżkach jako powstańcach, po niedoceniony, wielopłaszczyznowy, mroczny kryminał Bartłomieja Rychtera „Ostatni dzień lipca”.

No i film... Przez lata wzorcem metra był oczywiście „Kanał” Andrzeja Wajdy, choć filmów o powstaniu nakręcono sporo. Ten rok jest jednak wyjątkowy. Nie zawiodło „Powstanie warszawskie” - kroniki reporterów powstańczych zebrane w fabularyzowaną opowieść. Ale czekam z utęsknieniem na „Miasto 44” Jana Komasy. Trailer, pokazywany w kinach, jest w każdym razie kapitalny. Albo więc będzie to świetny film, albo po prostu ktoś potrafi montować trailery

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!