Klątwa tygodnia: trzymaj się ciepło

Wyszedł z uśmiechem, lecz - jak się po czasie dowiedzieliśmy - chwilę później zasłabł i trafił do szpitala. Okazało się, że zaszkodziło mu lekarstwo, które leżało na słońcu, bo zapomniał schować je do lodówki.

Na szczęście zapaść była krótka i już następnego ranka pan Eugeniusz znów raźno kursował po redakcji. Przykład ten uświadamia, jak niebezpieczną mamy pogodę - zwłaszcza dla tych, którzy już trochę pożyli na świecie.

W taką pogodę doceniamy duże, porządnie wyposażone sklepy, które dzięki klimatyzacji pozwalają choć zakupy robić w przyjemniej temperaturze. Mam natomiast wrażenie, że miasto nie robi wszystkiego, co w jego mocy, by ulżyć mieszkańcom.

Swego czasu na przykład, w ramach akcji promocyjnej, stały na ulicach beczkowozy bydgoskich wodociągów. Oferowały zimną kranówkę, ponoć lepszą od wielu „wód źródlanych” w sklepowej ofercie.

Ostatnio jednak jakoś nie natknąłem się na tę wodociągową deskę ratunku. Kolega, owszem, widział beczkowóz na Starym Rynku, ale w ubiegłym tygodniu. Nawet jeśli cysterna stoi tam regularnie, to jeden wóz wiosny nie czyni.

Chciałoby się też więcej spotykać poidełek na bydgoskich ulicach. Całkiem zaś poznikały z miejskiego pejzażu tak często kiedyś widywane polewaczki. Być może ich praca zbyt wiele kosztowała, ale trochę ulgi przynosiła. A kurtyny wodne? Cicho o nich ostatnio.