Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Radość z życia seniorom z Osiedla Leśnego przywraca ich primabalerina

Ewa Czarnowska-Woźniak
Ewa Czarnowska-Woźniak
Podopieczne DDP „Senior” uwielbiają zajęcia z Wandą Bajer-Maćkowską (na pierwszym planie). Gdy starsze panie tańczą, naprawdę miło na nie patrzeć
Podopieczne DDP „Senior” uwielbiają zajęcia z Wandą Bajer-Maćkowską (na pierwszym planie). Gdy starsze panie tańczą, naprawdę miło na nie patrzeć Dariusz Bloch
- Wandzia pojawiła się u nas cudem - opowiadają w Domu Dziennego Pobytu „Senior” w Bydgoszczy o emerytowanej tancerce, Wandzie Bajer-Maćkowskiej. - Bo też to jest cudowna kobieta...

Anna Kordowska, terapeutka zajęciowa w „Seniorze”, sama jest osobą o nieskończonym temperamencie i wielkim sercu. Zwłaszcza dla osób starszych. Więc nic dziwnego, że dziesięć lat temu, gdy okazało się, że znana bydgoska choreografka odmówiła bezpłatnej pomocy jej podopiecznym w przygotowaniach do wojewódzkiego przeglądu tanecznego, po prostu się rozpłakała. - Chwilę później znajomy znajomego podpowiedział, że kilka lat wcześniej do Bydgoszczy przeprowadziła się emerytowana tancerka, urzekająca urodą i elegancją, ale też emanująca niezwykłą witalnością - opowiada.
[break]

Wanda Bajer-Maćkowska miała wpaść do „Seniora” tylko na chwilę właśnie i pomóc przygotować tancerzy amatorów do jednego turnieju. Nie przestaje pomagać od dziesięciu lat. Dziś żadna miejska uroczystość z udziałem seniorów nie może się obyć bez występu tutejszej, bardzo licznej formacji tanecznej, której popisową prezentacją jest... zumba.

Balet na gigancie

Wanda Maćkowska, rodowita poznanianka, śmieje się, że do Bydgoszczy przekonała się szybciej niż jej mąż Leszek... bydgoszczanin. Była już uznaną tancerką teatru muzycznego i estrady, gdy w poznańskim klubie wojskowym, mieszczącym się w tym samym budynku, w którym występowała, poznała na wieczorku tanecznym przystojnego pilota. Życie artystki musiało się wpleść w życie oficera. Poznań - Krzesiny, Wrocław, Bydgoszcz w końcu. Nazbierało się kilka adresów... - Do dziś jednak, mimo że od lat jesteśmy na emeryturze, z przyjemnością obserwujemy lot wojskowych maszyn, co z naszego domu w Białych Błotach nie jest trudne - opowiada tancerka. - Mąż mówi o nich „prawdziwe samoloty”...

Sama nigdy, ani przez chwilę, nie wyobrażała sobie, by być kimkolwiek innym niż tancerką. Do zawodu zawiodła ją niezwykła droga. - Już jako kilkuletnie dziecko lubiłam tańczyć, choć w domu nie było żadnych tradycji - wspomina. - Kiedy okazało się, że jedna z moich koleżanek chodzi do poznańskiej szkoły baletowej, nie mogłam przestać o tym myśleć. Kiedyś, podczas klasowej wycieczki, tramwaj zatrzymał się dokładnie pod drzwiami tej szkoły. Postanowiłam, że nigdy już nie pójdę do żadnej innej na lekcje.

I rezolutna dziesięciolatka postanowienia wprowadziła w czyn. Okłamując nauczycieli i rodziców, zgłosiła się na egzamin, a kiedy już go zdała, przez tydzień nie przyznawała się, że uczy się baletu. Po kilku dniach trzeba było jednak dopełnić formalności i tajemnica wyszła na jaw. Rodzice nie byli zachwyceni, w przeciwieństwie do Wandzi... Wytrwała przy marzeniu!

- Nie mogę się pochwalić żadnymi wielkimi rolami - przyznaje. - Wiedziałam, że nie zatańczę Odetty (główna rola w „Jeziorze łabędzim”- przyp. ec), miałam świetną technikę, ale brakowało mi do takich ról warunków fizycznych. Zawsze z kolei pociągały mnie tańce hiszpańskie, uwielbiałam tańczyć kankana, projektować stroje. Moim żywiołem i przeznaczeniem była estrada. Tam się spełniłam.

Kiedy 17 lat temu trafiła do Bydgoszczy, natychmiast zaczęła szukać nowych miejsc do samorealizacji. - Tak trafiłam do „Cyganerii”, klubu seniora w Operze Nova, któremu dziś szefuję, mimo że nigdy tu nie tańczyłam - śmieje się. - Właśnie szykujemy się do kilkudniowej wycieczki do Gdyni.

Bardzo aktywnie działa w Związku Artystów Scen Polskich. Doceniły to jego władze. W Skolimowie, wiosną tego roku Olgierd Łukaszewicz i Ignacy Gogolewski podpisali list gratulacyjny i nominację Walnego Zjazdu na Zasłużonego Członka Związku Artystów Scen Polskich.

- To bezinteresowna, niezwykle zaangażowana osoba - opisuje Wandę Bajer-Maćkowską kierująca „Seniorem” i Stowarzyszeniem „Z Potrzeby Serca” Honorata Wilk. - Empatyczna, ale mądrze. Ona nie rozpłacze się nad biednym, starym człowiekiem, ona znajdzie sposób, by go zachęcić do działania.

Bez pajacowania

- Proszę sobie wyobrazić, że ostatnio Wandzia zapisała się nawet na warsztaty z tańcem brzucha! - mówi Honorata Wilk. - To pokazuje, jak jest otwarta na nowe wyzwania. Takim wyzwaniem, któremu sprostała, ku naszej ogromnej radości, było też zaproszenie do naszego domu - bo tak Wandzia o tym miejscu mówi - Małgorzaty Potockiej i jej męża, Jana Nowickiego. To była dla naszych podopiecznych ogromna przygoda.

Teraz Wanda Bajer-Maćkowska pracuje nad choreografią i strojami do nowego układu dla formacji tanecznej „Senior”. Będzie to walc z „Cyganerii”. - I będzie pięknie. Tak mają się poczuć seniorki. Że nie pajacują na starość, a robią dla siebie i innych coś wartościowego - z mocą podkreśla tancerka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!