Polityka śmieciowa przypomina mi kilkuletniego rezolutnego chłopczyka, syna znajomego. Otóż w opinii rodziny dzieciak idzie w ślady dziadka, który - jak to dziadek - uwielbia magazynować rzeczy, bo jeszcze się przydadzą. Młodzian twórczo rozwinął tę zorgowność (kto jeszcze wie, co to znaczy?): do tego stopnia, że znajomy wyrzuca śmieci w nocy, próbując w ten sposób uniknąć dziecięcej pasji zbieracza.
Chłopak szybko pojął, że dziś śmieci są na wagę złota. Nieraz pisaliśmy na łamach „Expressu” o firmach, które podkradają sobie worki z tą cenną zawartością, byle tylko wypełnić zapisy umów, zawartych z miastem i sortowniami odpadów.
Dlaczego o tych śmieciach? Już niedługo staną się jeszcze cenniejsze. Powstająca bydgoska spalarnia odpadów, kombinat w zamierzeniu mogący przetwarzać niemal 200 tysięcy ton śmieci rocznie, tyle tego surowca mieć nie będzie. Może nawet połowy...
O deficycie i ślimaczących się rokowaniach niech świadczy fakt, że z 15 gmin, które pierwotnie miały spalać odpady w Bydgoszczy, umowy z kombinatem śmieciowym w budowie” podpisało do tej pory tylko sześć. Co z resztą? Kiedy?
Ile surowca? Za ile? - Pytania można mnożyć, ale śmieci od tego nie przybędzie. Najprawdopodobniej budujemy potwora, którego nie będzie czym nakarmić.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?