Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z Dobromirą Czajkowską, córką komendanta Barcina, który w 1939 roku organizował obronę miasta

Maria Warda
Dobromira Czajkowska cieszy się, że jej najbliżsi mogą żyć w wolnej Polsce, o którą ona walczyła jako nastolatka
Dobromira Czajkowska cieszy się, że jej najbliżsi mogą żyć w wolnej Polsce, o którą ona walczyła jako nastolatka Archiwum prywatne
Za miłość do ojczyzny zapłaciła pobytem w obozie koncentracyjnym. Wstąpiła do AK jako 14-letnia dziewczynka. Awans na podporucznika otrzymała po upadku ustroju komunistycznego.

Jest chyba Pani jedyną kobietą w powiecie żnińskim, która w czasie wojny była żołnierzem Armii Krajowej. Co sprawiło, iż jako nastolatka postanowiła Pani wstąpić do podziemnej armii?
Miłość do Polski wpajali nam rodzice. Ojciec prowadził sklep z różnymi artykułami, nie tylko spożywczymi, ale żelaznymi, węglem, smołą, w budynku niedaleko Dworca, w starej części miasta. Kiedy nadszedł rok 1939, ojciec został komendantem Barcina, organizował obronę miasta. Z tego powodu musiał ukrywać się całą wojnę. We wrześniu najpierw wywieziono nas do Krotoszyna, później Szubina, następnie Mogilna, a w końcu trafiliśmy do Brwinowa pod Warszawą. Aby przeżyć mama kupowała mleko od gospodarzy i woziła je do Warszawy, tak zarabiała na życie, a babcia sprzedała futro. Ja musiałam iść do pracy. Tam poznałam starszą koleżankę Krystynę Witebską, ona mnie namówiła do wstąpienia do AK.

Jak wyglądało składanie przysięgi?
Niestety wiele wspomnień zaciera się w pamięci, nie pamiętam nawet słów przysięgi, jestem jednak przekonana, że ślubowałam na Polskę. Byłam łączniczką. Później okazało się, że w organizacji był zdrajca. Przechwycili nas w Radomiu, 29 osób trafiło do obozu w Ravensbruck, w tym moje siostry i ja.

Czuje się Pani osobą cudownie ocaloną?
Jestem pewna, że gdyby nie siostra Maria, nie przeżyłabym. Ona zdawała się być silniejsza, chociaż strasznie była bita. Odczuwałam też, że ze względu na wiek, traktowano mnie trochę ulgowo, ale jedzenie było straszne, rzadka zupa szpinakowa, na zmianę z zupą z brukwi. Z tego wszystkiego zrobił mi się wrzód na piersi i tutaj doznałam dobrego serca od Niemki, mojej szefowej, która przyniosła mi opatrunek. Udało nam się doczekać końca wojny.

Jak wspomina Pani powrót do Polski?
Proponowali mi wyjazd do Szwajcarii, ale z drugą siostrą pieszo ruszyłyśmy do Polski. Maria przedostała się do Kanady, gdzie mieszka do dziś. Pamiętam zapach czeremchy kiedy przekraczaliśmy granicę. Okazało się, że mama, która wróciła już do Barcina, codziennie wychodziła na dworzec w nadziei, że któregoś dnia nas powita. Z powodu przeżyć wojennych miała straszną depresję, ale jakoś z tego wyszła. Mnie wojenne przeżycia bardzo zahartowały.

Podobała się Pani nowa Polska?

Komunizm mnie przerażał, ale trzeba było żyć, poszłam do liceum wieczorowego, gdzie poznałam mego męża. Zdałam maturę, a w 1948 roku wyszłam za mąż. Dzieciom nie wspominałam o swoich przeżyciach, dopiero wnukowi Mikołajowi mogłam coś opowiedzieć. Wiadomo jaki był ustrój. Maria, która do dziś mieszka w Kanadzie, ma straszny żal do Polski, za to, że przez lata nie mogła odwiedzić kraju.

Za to Pani była w Kanadzie.
Długo nasz rząd nie chciał mnie puścić, ale w końcu się udało. To było ogromne przeżycie, największa przygoda mojego życia. Mąż płakał kiedy odprowadzał mnie na lotnisko. Jednego tylko żałuję, że nie zobaczyłam Amsterdamu, gdzie przesiadałam się z samolotu na samolot. Czasu było dosyć, ale pieniędzy mało, jak to w tamtych czasach.

Jakie ma Pani wspomnienia z dzieciństwa?

To był piękny czas. Panowała opinia, że powinnam być chłopakiem, bo zamiast lalek wolałam towarzystwo psa. Ojciec zabierał mnie na polowania na kaczki, ale lubiłam też chodzić do lasu tylko z tym psem. Były z nim czasem zabawne historie, jak się zmęczył domagał się, abym niosła go na plecach, a był dosyć duży.

Wspomniała Pani, że ciężkie przeżycia Panią zahartowały, ale widzę, że nie odebrały także urody.

Nie wiem, nigdy nie stosowałam żadnych kosmetyków oprócz kremu Nivea. Nie było czasu siedzieć przed lustrem.

Teraz chyba ma Pani czas na podziwianie panoramy Barcina ze swego balkonu. Podoba się Pani miasto?

Jest inne niż to z mojego dzieciństwa. Rozrasta się, z balkonu będę miała widok na stadion. To mi się podoba, podziwiam naszego burmistrza za to, co robi.

DOBROMIRA CZAJKOWSKA:

- Honorowa Obywatelka Barcina. W 2002 roku decyzją Sił Zbrojnych RP, awansowana do stopnia podporucznika. Łączniczka AK.

- Więźniarka obozu Ravensbruck gdzie otrzymała numer 33776. Odznaczona Krzyżem AK i Krzyżem Oświęcimskim.

- W młodości uprawiała wioślarstwo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!