Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Znali ją wszyscy miłośnicy wierzchowców. Jadwiga Pasturczak jeździła na nich i po dziewięćdziesiątce

Krzysztof Błażejewski
Krzysztof Błażejewski
Była wnuczką pierwszego honorowego obywatela Bydgoszczy, dr. Władysława Piórka i szwagierką znanego artysty Mariana Turwida. Odeszła w wieku 97 lat.

Jadwiga Pasturczak urodziła się w Bydgoszczy w czasie I wojny światowej, ale jeszcze przed... rewolucją październikową. Mieszkała w należącej do rodziny kamienicy przy obecnej ul. Marszałka Focha. W wieku kilku lat straciła swojego ojca, Wincentego Nowickiego. Matka Jadwigi, Wanda z domu Piórek, wyszła ponownie za mąż za Władysława Leliwę Górskiego. Sześcioletnia Jadwiga wyjechała wówczas z całą rodziną na... Madagaskar, gdzie jej ojczym pracował jako importer rafii i kauczuku. I on umarł przedwcześnie, w 1927 roku trzeba było wracać do Polski.
[break]

Pod okiem kawalerzystów

Przez pewien czas Jadwiga mieszkała w majątku Silno pod Chojnicami. To tam nauczyła się doskonale jeździć konno, a rękę do nauki przykładali wojskowi z Centrum Wyszkolenia Kawalerii w Grudziądzu. W 1936 roku 19-letnia wówczas Jadwiga wyszła za mąż za kapitana artylerii konnej, Janusza Pasturczaka.

Te chwile w życiu tak wspominała: „W niedziele chodziłam zawsze na mszę o wpół do dwunastej do Klarysek. Tam wpadł mi w oko pewien przystojny oficer, który też przychodził na tę godzinę. Nie przeszkadzało to, że był... dokładnie dwa razy starszy ode mnie. Na 11 listopada w czasie defilady ujrzałam go znowu, w pełnej gali, na pięknym koniu. Marzyłam, by go poznać. Musiałam jednak, zgodnie z obowiązującymi konwenansami, znaleźć kogoś, kto by mógł nas sobie przedstawić. Pomógł przypadek. Któregoś dnia ujrzałam go na ulicy ze znanym bydgoskim malarzem Jerzym Rupniewskim, który z kolei często bywał u mojej mamy. Poprosiłam „Rupę” o pomoc. Nie odmówił. Po paru miesiącach znajomości zaczęliśmy mówić o małżeństwie, mimo że miałam dopiero 18 lat. Mama bardzo chętnie się zgodziła, bo była podwójną wdową i nie było jej łatwo utrzymać dwie córki. Ponadto wydanie córki za oficera to było wówczas naprawdę coś znaczącego”.

Trzy kolejne lata życia Jadwiga wspominała najmilej. Bycie żoną oficera w bydgoskim garnizonie oznaczało wysoką pozycję towarzyską, udział w niezliczonych zebraniach różnych towarzystw, niemal codzienne spotkania z damską elitą miasta na ploteczkach w kawiarni, a ponadto bale, rauty, przyjęcia... Małżonkowie wynajmowali willę przy ul. Jodłowej na dzisiejszym osiedlu Leśnym, mieli odpowiednią służbę i żyli dostatnio, korzystając z pensji kapitana WP, sięgającej wówczas 550 złotych...

Łączniczka „Jaga”

Wrzesień 1939 roku brutalnie przerwał ustabilizowane życie. Kapitan Pasturczak walczył pod Krojantami, gdzie trafił do niewoli. Do końca wojny przebywał w oflagu. Jadwiga z kolei została ewakuowana - jak wszystkie żony oficerów - z bydgoskiego garnizonu i trafiła do Warszawy. Pracowała tam jako kelnerka w „Adrii”, z czasem zaangażowała się w działalność konspiracyjną, wzięła udział w Powstaniu Warszawskim, jak wspominała - „od pierwszego do ostatniego dnia”. Jako „Jaga” była łączniczką w ugrupowaniu „Gurt”.

Po wojnie małżonkowie osiedli ponownie w Bydgoszczy. Janusz Pasturczak pracował jako inspektor nieruchomości rolnych, małżonkowie objeżdżali więc w ramach jego obowiązków okoliczne PGR-y, gdzie Jadwiga miewała okazję realizować swoją pasję jazdy konnej. Pracując najpierw w zakładach zielarskich, a potem w „Polonie” marzyła o zorganizowaniu klubu jeździeckiego na wzór tych, jakie masowo istniały przed wojną. W latach 40. i 50. było to jednak niemożliwe. Dopiero w 1962 roku spełniły się te marzenia. Wówczas to Jadwiga Pasturczak wspólnie z Jadwigą Bortkiewicz i Marią Łuczycką założyła pierwszy w regionie Pomorski Klub Jeździecki, potem współtworzyła kolejne, pracując w nich jako instruktorka jazdy, była też prezesem. Potem przyszedł czas na klub jeździecki w bydgoskim Myślęcinku, w którym uczyła jazdy konnej razem m.in. z olimpijczykiem Józefem Zagorem.

Jadwiga Pasturczak owdowiała w 1975 roku. Mieszkała w bloku przy ul. Sułkowskiego. Ostatnią przystanią zawodową Jadwigi Pasturczak był klub „Deresz” z Nowego Dworu pod Koronowem, w którym była aktywnym instruktorem jazdy konnej aż do roku 2012, czyli do wieku 95 lat!

Jak wspominają członkowie klubu, na swoje 90. urodziny w pełnym galopie poprowadziła w siodle tzw. kadryla. Nic dziwnego, że znała ją praktycznie cała jeździecka Polska.

Jadwiga Pasturczak spoczęła przed tygodniem w rodzinnym grobie Piórków na cmentarzu Nowofarnym w Bydgoszczy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!