Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dwa kółka zawsze go kręciły

Marek Wojciekiewicz
Wspomnienia z czasów sportowej młodości sprawiają przyjemność. Podobnie jest z konstruowaniem niezwykłych pojazdów
Wspomnienia z czasów sportowej młodości sprawiają przyjemność. Podobnie jest z konstruowaniem niezwykłych pojazdów Marek Wojciekiewicz
Rozmowa ze Zbigniewem Bizoniem z Parlina, niedaleko Świecia - byłym żużlowcem, mistrzem Polski w jeździe parami, konstruktorem nietypowych rowerów.

Przez 12 lat występował Pan w drużynie Polonii Bydgoszcz. Czy skutki uprawiania tego niebezpiecznego sportu odczuwalne są do dziś?
Niestety, tak. W tym czasie przydarzyło się kilka wypadków, po których nigdy do pełnego zdrowia już nie wróciłem. Jednak, mimo to, gdybym miał jeszcze raz wybierać dla siebie dyscyplinę sportową, to bez wahania postawiłbym na żużel.
W czasach, kiedy Pan jeździł, wokół czarnego sportu nie było tej całej organizacyjnej otoczki. Pewnie też i pieniądze dla zawodników były raczej symboliczne?
Teoretycznie byliśmy amatorami, jednak w praktyce to był nasz zawód. Formalnie byliśmy zatrudnieni w jakimś zakładzie, jednak cały czas poświęcaliśmy na treningi i przygotowywanie maszyn. Nagrody za zwycięstwa były rzeczywiście niewielkie, jednak dla nas wtedy było to na drugim planie, liczyły się emocje i ogromne zainteresowanie i szacunek ze strony kibiców.
Chodzi Pan na mecze żużlowe. Jakie wielkie zmiany w tej dyscyplinie można tam dostrzec?
Zmiany są, oczywiście, widoczne, chociaż istota tego sportu, moim zdaniem, pozostała ta sama. Co ciekawe, mimo ogromnego postępu technologicznego, czasy uzyskiwane na torze są bardzo zbliżone do tych sprzed lat. To najlepszy dowód, że i w tym sporcie też najważniejszy jest człowiek.
Utrzymuje Pan kontakt ze swoimi kolegami z czarnego toru?
Zdarza się to, niestety, coraz rzadziej, ale kontakt jest. Wspominamy dawne czasy, wymieniamy się zdjęciami. Widać, że - podobnie jak w moim przypadku - te wspomnienia są dla nich bardzo ważne. Bywa też nieraz, że na ulicy rozpoznają mnie dawni kibice. Skłamałbym, gdybym powiedział, że to nie sprawia mi przyjemności.
Czy konstruowanie nietypowych rowerów ma związek z Pana sportową przeszłością?
Raczej nie, chociaż wszyscy mi wmawiają, że związek jest oczywisty. Podczas pobytu w Niemczech zobaczyłem rower, który skręcał w odwrotną stronę niż kierownica. To mnie zainspirowało, zaraz po powrocie zacząłem kombinować w warsztacie tak długo, aż udało mi się podobny pojazd wykonać. Jednak skonstruować taki pojazd to jedno, a nauczyć się nim jeździć to dopiero jest nie lada sztuka. Problem polega na umiejętności przełamania silnych nawyków. Po wielu próbach udało się opanować tę sztukę, także mój syn potrafi takim rowerem się poruszać.
Druga Pana konstrukcja też wymaga cyrkowych umiejętności, jednak i z tym sobie Pan poradził, ciężko było?
Najpierw trzeba było pokonać parę barier technicznych, później nadszedł czas na jazdę. Rower daje niesamowitą frajdę, bo oprócz normalnej jazdy, co jakiś czas można sobie fiknąć koziołka. Zanim udało mi się opanować ten sprzęt zaliczyłem kilka efektownych i bolesnych upadków. Teraz siadam na niego tylko w szczególnych momentach i wtedy, gdy jestem w dobrej formie fizycznej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!