Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Głos mieszkańców nic nie znaczy

Sławomir Bobbe
Sławomir Bobbe
Z masztami i nadajnikami telefonii komórkowej jest tak, że nikt nie chciałby być ich sąsiadem, ale każdy oczekuje, że jego sieć będzie miała odpowiedni, dobry zasięg.

Na terenie miasta oznacza to, że aby móc dzwonić bez problemów, ktoś musi jednak zostać sąsiadem takiego nadajnika.

Najczęściej instalowane są one na kościołach i szkołach, a podmioty te korzystają na tym finansowo, co jest głównym powodem zgody na przeprowadzenie inwestycji.

Gdyby zapytać rodziców dzieci, czy chcą, żeby ich pociecha pół dnia spędzała pod masztem, zapewne większość odpowie, że raczej niekoniecznie.

Nie wnikam w to, czy oddziaływanie nadajników jest szkodliwe dla zdrowia - nie mam do tego kompetencji, a zdania w tej kwestii są podzielone.

Dla mnie istotne jest to, że mieszkańcy nie mają już żadnego wpływu na to, co zostanie zbudowane w ich sąsiedztwie.

Z jednej strony mamy bowiem - i bardzo dobrze - budżet obywatelski, który wciąga ludzi w życie ich najbliższej okolicy, z drugiej strony sprzeciw wobec masztu jest tylko formalnością, z którą nikt się już nie liczy.

Zgoda ze strony lokalnej społeczności na zainstalowanie nadajnika powinna być warunkiem uzyskania zgody na postawienie takiej instalacji.

Jeśli inwestor nie jest w stanie przekonać swoimi argumentami mieszkańców - trudno. Może to im jednak inwestor powinien zapłacić, a nie szkole czy kościołowi, nie w formie gotówkowej, ale na przykład realizacją jakiejś potrzebnej na skali mikro inwestycji?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!