W aptekach niechętnie wydają leki na kredyt

Zdaniem naszego Czytelnika, ceny leków w aptece przy Dworcowej 32 są czasami dużo wyższe niż w innych aptekach w niedalekim sąsiedztwie. - W przypadku ludzi korzystających z pomocy ROPS są to kwoty niebagatelne.

Na dodatek, apteka ta ma nieduży asortyment, dlatego leki trzeba kupować na raty przez kilka dni. Dla ludzi chorych, takich jak ja, to spore utrudnienie, bo trzeba kilka razy się fatygować i pokonywać znaczną drogę. Jak to możliwe, że droga apteka ma wyłączność na sprzedaż leków dla ludzi ubogich? - zastanawia się nasz Czytelnik.

Bogusława Bajgot, kierownik Rejonowego Ośrodka Pomocy Społecznej „Śródmieście”, tłumaczy: - Nie mamy żadnej umowy z tą apteką. To tylko dobra wola jej kierownictwa, że zgadza się czekać czasami dwa, a nawet trzy tygodnie na zwrot pieniędzy. Tyle bowiem czasu trwa, aż prześlemy pieniądze na konto apteki.

W naszym rejonie apteki niechętnie przystają na takie rozwiązanie. Jeśli ktoś znajdzie inną, która na kredyt wyda leki, to nie widzę żadnych przeszkód. Taka forma pomocy stosowana jest w sytuacjach wyjątkowych, kiedy np. ktoś ma wypis ze szpitala i leki są potrzebne natychmiast. Zasiłek celowy zawsze przyznajemy w zależności od tego, jakimi pieniędzmi dysponujemy.

Każda pomoc przydzielana jest na podstawie wywiadu i dopiero wówczas wydawana jest decyzja. Nasz podopieczny po zrealizowaniu recepty musi dostarczyć nam fakturę. Dopiero wówczas możemy przekazać pieniądze aptece. Ludzie zazwyczaj oczekują od nas szybkiej pomocy. Jednak gdy wykupią leki, wcale nie spieszą się z dostarczeniem nam faktury.

Trudno się zatem dziwić, że właściciele aptek nie garną się do takiej współpracy, skoro potem muszą długo czekać na zwrot pieniędzy.

Zdaniem szefowej ROPS „Śródmieście”, podopieczni mogą też wykupić leki tam, gdzie chcą i przyjść do ośrodka z fakturą, na podstawie której będą ubiegać się o zwrot kosztów.(mp)