Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

PATRIOTY po bydgosku

Sławomir Bobbe
Tomek Czachorowski
20 lat temu zaczynali od zera. Obecnie w bydgoskiej spółce TELDAT pracują fachowcy, którym zaufał cały Sojusz północnoatlantycki! to właśnie tu powstają urządzenia na potrzeby misji wojskowych. Z dr. Henrykiem Kruszyńskim, prezesem spółki TELDAT , rozmawia Sławomir Bobbe.

Podpisał Pan niedawno kontrakt z amerykańskim koncernem Raytheon. Firma TELDAT
będzie jednym z podmiotów, które pracować będą przy modernizacji systemu rakietowego
Patriot.

To skutek naszej prawie 20-letniej działalności. Z Raytheonem współpracujemy od przeszło 3 lat, takiego kontraktu nie podpisuje się z dnia na dzień. Przez rok nasze urządzenia były intensywnie i w ekstremalnych warunkach testowane w amerykańskich laboratoriach w Bostonie. Gdy przeszły te szczegółowe badania, sprawdzano także wnikliwie nasze możliwości pod względem technicznym i organizacyjnym, i dopiero na koniec podpisaliśmy list intencyjny, którego zwieńczeniem był kontrakt i zamówienie na nasze produkty.

Czy ta umowa to swoisty glejt, gwarantujący wszystkim, że osiągnęliście najwyższy, światowy standard?
Raytheon to jeden z największych graczy na światowym rynku uzbrojenia, firma zatrudnia 65 tysięcy ludzi i uczestniczy w potężnych projektach. Jesteśmy firmą, którą Raytheon wybrał do współpracy i to nie czekając na rezultaty programu „Wisła” (kupna przez polską armię zestawów rakietowych obrony powietrznej średniego zasięgu - przyp.red.). A to nie jest jakaś prosta produkcja, ale zaawansowana technologia teleinformatyczna. To dla nas spore wyróżnienie.

Kontrakt z Raytheonem, choć nobilitujący, stanowi jednak tylko wycinek działalności TELDAT-u.
Naszym flagowym produktem jest Sieciocentryczna Platforma Teleinformatyczna JAśMIN, stanowiąca rozbudowany zbiór rozwiązań, tzw. system systemów, który potrafi zintegrować wiele podsystemów wsparcia dowodzenia i łączności. To urządzenia teleinformatyczne i oprogramowanie, które mają wdrożone standardy interoperacyjności NATO, z których jak z klocków Lego można składać odpowiednie komponenty na potrzeby każdej misji wojskowej.

Jak TELDAT doszedł do tego, że podpisuje kontrakty z amerykańskim koncernem zbrojeniowym, a wydarzenie to odbija się szerokim echem w całej branży?
Na rynku działamy blisko 20 lat, ale zaczynaliśmy niemal od zera, teraz to się nazywa start-upem. Wraz ze wspólnikami od najmłodszych lat interesowaliśmy się wojskiem, łącznością, uzbrojeniem i elektroniką. Studiowaliśmy na uczelniach wojskowych, następnie pracowaliśmy w wojsku przez około 20 lat. Ja bezpośrednio zajmowałem się wdrażaniem, rozwojem i utrzymaniem techniki wojskowej w zakresie łączności i informatyki. Po zmianie pracy postanowiliśmy nasze doświadczenia wykorzystać w branży systemów telekomunikacyjnych i alarmowych przeznaczonych dla zachowania bezpieczeństwa i obrony narodowej. Systematycznie jednak rozszerzaliśmy swoją działalność od projektowania i produkcji sprzętu, do opracowania i wytwarzania oprogramowania. W tej chwili więcej niż połowa naszego portfolio produktowego to właśnie oprogramowanie oraz usługi związane z jego utrzymaniem i rozwojem.

Produkcja na rzecz wojska jest bardzo specyficzna i wymagająca, jednocześnie zależna od polityki. Jak udaje się TELDAT-owi skutecznie działać w takich warunkach?
Istotnie, to specyficzna branża, która w dużym stopniu uzależniona jest od zamówień rządowych. Oczywiście tak jest we wszystkich krajach, to nie tylko specyfika Polski. Jeśli któraś z firm decyduje się na działanie na takim rynku, musi się specjalizować w określonej dziedzinie oraz w pewnym sensie służyć bezpieczeństwu i obronności w skali mikro oraz makro. Musi także ufać politykom oraz urzędnikom, że postępują i będą postępować podobnie oraz kierują i będą się kierować wyłącznie obiektywnymi ocenami potencjału, zdolności, dokonań i rozwiązań danego przedsiębiorstwa, zwłaszcza kiedy są unikalne, kompleksowe i na światowym poziomie.

Czy wejście do NATO ułatwiło działanie TELDAT-owi?
Oczywiście, że tak, ponieważ otworzyło nam możliwości, które w tej chwili zaczynamy wykorzystywać.
Widać to po kontrakcie z Raytheonem. Obecnie prowadzimy rozmowy z instytucjami i firmami z wielu krajów, które są zainteresowane techniką, opartą na standardach związanych z zapewnieniem interoperacyjności w ramach NATO, a także partnerskiego współdziałania z tym Sojuszem. To są zalecenia i standardy, które NATO narzuca państwom, z którymi współpracuje. Wiemy, że nie da się opracowywać i wytwarzać produktów tylko dla jednej armii. Dziś każde działania zbrojne mają charakter wielonarodowościowy. W takich warunkach nasze produkty się w pełni sprawdzają, bo mają w najwyższym zakresie wdrożone owe standardy. Tak jest właśnie w Afganistanie, tak było w Kongu i Czadzie, podobnie jest też na Bałkanach, gdzie są na bojowo z powodzeniem eksploatowane. Korzystają z nich również siły powietrzne, biorące udział w programie Air Policing (patrolowanie przestrzeni powietrznej przez samoloty NATO przez zmieniające się lotnictwo sojusznicze - przyp.red.).

W swojej dziedzinie macie jakąś polską konkurencję, czy dominujecie na tym rynku?
W tym, co robimy jesteśmy podobni trochę do bydgoskiej Pesy. W ich wypadku, jak i w naszym, wiele firm mówi, że jest konkurencją, ale oni jedynie mogą chcieć nią być.

Żeby osiągnąć taki stopień wyspecjalizowania potrzeba fachowej kadry. Gdzie firma jej szuka?
Zatrudniamy blisko 200 osób, z tego 80 procent to informatycy i elektronicy, głównie absolwenci
UKW i UTP. Są jednak także pracownicy po UMK, czy po Politechnice Gdańskiej i Politechnice
Poznańskiej.

To chyba dokładnie ci sami ludzie, o których starają się mocne w regionie firmy z branży IT. Musicie rywalizować o absolwentów?
Praca u nas jest ciekawa i dająca duże możliwości rozwoju, w dodatku w interesującej branży.
Wiele osób pociąga odkrywanie pewnych obszarów wiedzy, czy techniki wojskowej. To właśnie z tego powodu oraz pasji do elektroniki i informatyki oraz rozwiązywania ciekawych problemów technicznych specjaliści przychodzą do nas, pracują i rozwijają się. Kontynuują również naukę na studiach podyplomowych i doktoranckich.

To nie mogą być jednak przypadkowi ludzie, tylko - ze względu na profil działalności - cieszący się zaufaniem.
Cieszą się nie tylko zaufaniem, ale i szacunkiem, także za granicą i w NATO, głównie za kompetencje
na najwyższym poziomie oraz oddanie pracy, którą wykonują. Dziękuję tym specjalistom oraz pracownikom zabezpieczającym ich działalność. Większość z tych ludzi, zwłaszcza ci, którzy uczestniczą w realizacji projektów z dostępem do informacji niejawnych, musi posiadać krajowe, NATO-wskie i unijne certyfikaty bezpieczeństwa osobowego, które wydają, po szczegółowym sprawdzeniu tych osób, służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo państwa i przemysłu obronnego.

Zdarzało się, że kandydat takiego świadectwa poświadczenia nie otrzymał?
Prowadząc selekcję kandydatów na pracowników staramy się, aby przychodzili do nas ludzie
jedynie z czystą kartą.

Co dalej po kontrakcie z Raytheonem?
Zawsze liczymy na więcej, rozwijamy się, będziemy tworzyć jeszcze nowsze technologie,
oczywiście - tak jak dotychczas - w pierwszej kolejności z myślą o ich zastosowaniu w naszych siłach zbrojnych. Aktualnie naszymi produktami oraz zdolnościami do ich rozwoju interesuje się również wiele zagranicznych armii, w tym kilka znacznie większych od naszej. Jeśli się uda to, nad czym pracujemy od lat, w Bydgoszczy przybędzie nowych miejsc pracy i z jeszcze większym powodzeniem będą promowane w świecie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty