Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oskarżony o ohydny mord na sali sądowej czuje się tak pewnie, że poucza reportera

Jarosław Jakubowski
21-letni Jakub D. słuchał wczoraj o tym, jakie obrażenia stwierdzono u kolegi oprawców, 16-letniego Kamila G.
21-letni Jakub D. słuchał wczoraj o tym, jakie obrażenia stwierdzono u kolegi oprawców, 16-letniego Kamila G.
Najpierw atak adwokata na media, a potem szokujące zeznania biegłych. Tak wyglądała wczorajsza rozprawa Jakuba D. i Marcina R. oskarżonych o zabójstwo i gwałt na 16-letnim Kamilu G.

Marcin R., idąc sądowym korytarzem, chował twarz pod kapturem kurtki. Jego gładko wygolony kumpel Jakub D. z cynicznym uśmieszkiem wodził wokół wzrokiem. Na jego widok zaszkliły się oczy matki zabitego Kamila, będącej oskarżycielką posiłkową.
[break]

Pan adwokat ma dość prasy

Na samym wstępie wczorajszej rozprawy w bydgoskim Sądzie Okręgowym adwokat Jakuba D. złożył wniosek o częściowe wyłączenie jawności procesu. Skąd pomysł utajnienia i to częściowego? Otóż zdaniem pana mecenasa reporterzy dwóch bydgoskich mediów: „Expressu Bydgoskiego” i „Gazety Pomorskiej” nierzetelnie zrelacjonowali poprzednią rozprawę. Na jej początku doszło do scysji między Jakubem D. a wezwanym w charakterze świadka jego bratem, również pozbawionym wolności.

Tłem konfliktu było początkowe przyznanie się oskarżonych do gwałtu na 16-latku. Za taki czyn w więzieniu nie ma zmiłuj. Brat napisał do Jakuba D., żeby nie brał na siebie gwałtu. - Weź się normalnie zachowuj - powiedział do oskarżonego na początku rozprawy, a w odpowiedzi padły słowa, które brzmiały jak „dostanę cię”. Właśnie tych ostatnich słów wyparł się wczoraj oskarżony. Dodajmy, że scysja nie została zaprotokołowana.
Mecenas stwierdził, że jego klient nie użył słów zacytowanych w artykule. Dodał też, że jedyna rzetelna relacja ukazała się w Gazecie Regionalnej „Powiat” (jej redakcja mieści się w Nakle, skąd adwokat również pochodzi). Na tej podstawie ocenił, że tylko reporterka tej gazety może zostać w sali rozpraw.
Sędzia Marek Kryś zwrócił się o wyjaśnienia do obecnego przy tym reportera „Expressu”. Ten odparł, że relację sporządził na podstawie tego, co widział i słyszał.
- Do laryngologa się zapisz - powiedział Jakub D., po czym został przywołany do porządku przez sędzię Annę Warakomską.

Długa lista obrażeń

Wprawdzie odzywka oskarżonego również nie została podyktowana do protokołu, ale sąd nie podzielił zdania adwokata. Jak słusznie zauważyli sędziowie, Temida nie może bowiem wpływać na to, co i jak piszą dziennikarze.

Sąd wezwał na wczoraj dwie biegłe z dziedziny medycyny sądowej: Elżbietę Bloch-Bogusławską oraz Magdalenę Cychowską. Przeprowadziły one sekcję zwłok Kamila G.
Lista obrażeń u 16-latka, które wymieniła Magdalena Cychowska jest długa. - Stwierdziliśmy wielomiejscowe zasinienia oraz otarcia naskórka na powłokach ciała, rany tłuczone głowy i błony śluzowej jamy ustnej, ponadto ranę kłutą w okolicy biodrowej oraz rany cięte na kończynach górnych, szyi, tułowiu i kończynach dolnych. Ponadto stwierdzono rany błony śluzowej odbytu oraz wylewy krwawe w błonie śluzowej odbytu, wielomejscowe podbiegnięcia krwawe w tkankach miękkich. Stwierdziliśmy również dwumiejscowe złamanie kości gnykowej, obecność wybroczyn podspojówkowych oraz cechy ostrego rozdęcia płuc - zeznała biegła.

Bezpośrednią przyczyną śmierci Kamila G. było gwałtowne uduszenie w wyniku mechanicznego ucisku na szyję (świadczy o tym złamanie kości gnykowej).
Nie dało się ukryć obrzydzenia

Narzędziem mogła być zarówno ręka, jak i pasek (być może ciągnięty przez dwie osoby, jak zeznali wcześniej oskarżeni). Ofiara mogła konać nawet godzinę - jeśli ucisk na szyję nie był stały, tylko przerywany.

Biegła raczej wykluczyła, by uduszenie ofiary nastąpiło wskutek zamknięcia w skrzyni tapczanu. - Mogłoby tak się stać, gdyby na przykład twarz była dociśnięta do podłoża, ale nie potwierdziły tego oględziny zwłok - dodała.
Łącznie na ciele stwierdzono ślady po kilkudziesięciu urazach, w tym około dziesięciu ran ciętych i jednej kłutej.

Biegłym okazano narzędzia zbrodni - dwa kuchenne noże, trzonek oraz metalową końcówkę tłuczka do mięsa. Uznały - na podstawie wyglądu narzędzi oraz zdjęć z oględzin zwłok że rana kłuta została zadana większym nożem, rany cięte prawdopodobnie obydwoma nożami oraz końcówką tłuczka.

- Obrażenia odbytu u pokrzywdzonego mogły powstać wskutek działania narzędzia. Mógł nim być zarówno członek w stanie wzwodu, jak i trzonek - stwierdziła biegła Cychowska. Gdy to mówiła, nawet policjanci asystujący oskarżonym wzdrygnęli się z obrzydzenia.

Tortury trwały kilka godzin
Do zbrodni doszło w nocy z 12 na 13 listopada 2013 roku w mieszkaniu Jakuba D. w Nakle.
Przez około 4 godziny oskarżeni mieli pić i torturować Kamila G., który pomieszkiwał u Jakuba D. po ucieczce z domu.
Zmasakrowane zwłoki chłopaka znaleziono w tapczanie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!