Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sylwester w Operze Nova nigdy nie zawodzi, ale gdyby go ciut mocniej przyprawić, byłby genialny [RECENZJA]

Redakcja
Marek Chełminiak
Pomysł na to, by skądinąd znakomity Andrzej Poniedzielski (acz zwany nie bez powodu „logiem listopada”), został koniem pociągowym potężnej rewii, był dość ryzykowny, ale rewia się na tym nie przejechała.

Prowadzący był przedziwnym (nieco funeralnym), ale i przez to interesującym kontrapunktem dla tego, co się działo w poniedziałek na scenie, a działo się jak zwykle wiele.

Worek z pomysłami reżysera Sebastiana Gonciarza nie ma chyba dna, a i artyści bydgoskiej opery są w stanie dopasować się do każdej konwencji, na przykład delikatni i urodziwi tancerze baletu genialnie zbrzydli, gdy przyszło im zagrać żużlowych kiboli (w wątku bydgosko-toruńskim), primadonna zgrabnie przeskakiwała do popularnej piosenki, poważni śpiewacy nie mieli problemu z fikaniem nóżkami w czerwonych kozakach jako Trubadurzy.

Na koncercie sylwestrowo-noworocznym zaczęło się jednak poważnie, od przepięknego „Białego walca” Wojciecha Kilara, który zagrała wspaniale orkiestra pod wodzą Macieja Figasa. Później zachwyciło i wykonanie, i scenografia (żywe obrazy w wielkich ramach) „Pavane” Gabriela Faure. Dalej było jeszcze po bożemu, usłyszeliśmy bowiem „Ave Maria” w świetnym wykonaniu basa Łukasza Golińskiego z towarzyszeniem sopranistki Krystyny Nowak i oparów teatralnej mgły, ale w kolejnym numerze archanioł Gabriel - Goliński przepoczwarzył się w targanego chucią milicjanta, zdziczałego na widok grupy milicjantek z piosenki „Do zakochania jeden krok”.

Ten tytuł postanowiłam wypożyczyć do oceny całego wieczoru, który, owszem, był jak spod igły: brawa dla charyzmatycznej - jak zawsze - Dariny Gapycz (m.in. „Freedom”, „Non, Je ne regrette rien”), Przemysława Zubowicza z bydgoskiej Akademii Muzycznej (m.in. „Last Christmas”, świetna przeróbka hitu Mercury i Cabale „Barcelona” - „Bar Celona” z tekstem Artura Andrusa wzmiankującego w swojej piosence o Szwederowie, Fordonie, sznece z glancem i flaczkach po bydgosku - historia tkliwa i rozbrajająca), genialnie stepującego Tomasza Pałasza, laureata „Mam talent”, seksownej Marylin Monroe (Dorota Sobczak) i przezabawnego Szymona Rony, drugiego obok Łukasza Golińskiego filaru przedstawienia, ale... Mnie do pełni szczęścia brakowało na scenie wyraźnego spoiwa tej misternej konstrukcji (bo prowadzący Andrzej Poniedzielski robił, zgodnie ze swoim charakterem, show na opak).

Naturalnym kandydatem na łącznika jest objawiający się nam i czarujący w wielu muzycznych wcieleniach Łukasz Goliński. Jeśli do swoich kreacji doda nieco więcej szaleństwa, ciut więcej pieprzu w scenach damsko-męskich, najbliższe spektakle z pewnością ruszą publiczność z foteli, czego niniejszym artystom i publiczności życzę.

Na koncerty sylwestrowo-noworoczne w Operze Nova można się wybrać jeszcze do 2 stycznia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!