Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Delikatesy wielkopolskie

Redakcja
Czy jakaś zdolna bestia może zmienić losy świata, czy wręcz przeciwnie - jednostka jest tak naprawdę niczym? I historia bez niej i tak potoczy się jak trzeba?

Historia, która jest też przecież układanką mitów, symboli, legend i źle odczytywanego teatrzyku, w którym marionetki odgrywają wielkich kreatorów. I na odwrót. W "Hiszpance" znajdziemy i takie pytania, choć walor tego filmu to jednak kompletnie inna bajka.

Bo "Hiszpanka" to jedno wielkie pytanie o kino historyczne dzisiaj. O to co można, jak można i po co. Niby dostajemy wielkie wydarzenie historyczne - powstanie wielkopolskie, jedyne zwycięskie w naszych smętnych dziejach - całość opowiedziana jest jednak w magicznej poetyce. Mamy tu więc zmagania okultystów o umysł Ignacego Jana Paderewskiego, a jawa miesza nam się ze snem, a nawet z maligną, bo w tle drzemie przecież grypa hiszpanka, która sterroryzowała pół Europy.

I jasne, że znajdziemy tu sporo haczyków do zaczepienia refleksji. I ten o roli jednostki w historii, i ten o mitach najróżniejszych, które nam tę historię na bieżąco tworzą, i ten o różnych odmianach patriotyzmu, i ten o sprawie polskiej wreszcie. Bo kluczowa jest tu deklaracja poznańskiego pragmatyka, który marzy o tym, żeby biel i czerwień kojarzyły mu się tylko z truskawkami ze śmietaną, a nie krwią i martyrologią. Cóż, każdy by tak chciał. Problem w tym, że o te truskawki trzeba było najpierw powalczyć... Jeśli dołożyć do tego kapitalną formę, jak z wielkiego studia, a nie warsztaciku ubogiego kuzyna, to tylko ci powstańcy są jacyś tacy malutcy i jakby przy okazji...Tak więc wszystko zaczyna się tuż przed wybuchem powstania. Do Polski zmierza Paderewski - Niemcy wiedzą, że może być iskrą, która rozpali Poznań. Sięgają więc po supertelepatę. Ale nasi nie gorsi, też mają magika.

"Hiszpanka" to jednak przede wszystkim forma. Wchodzimy w ten 1918 rok z otwartymi ustami - bo scenografia, komputerowe rekonstrukcje miast, bicykle i zeppeliny... Do tego wszystko osadzone jest w manierze wczesnego Lyncha, z przerysowanymi kolorami, przerysowaną grą aktorów, miksem realności i fantazji. Delikatesowy film, jeśli chodzi o estetykę. Tak naprawdę "Hiszpanka" przekonała mnie do siebie średnio, ale na kolejny film Barczyka pognam na pewno.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!