Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sześciolatki w pierwszej klasie. Jak sobie radzą?

Dorota Witt
W Zespole Szkół nr 7 w Bydgoszczy nie zdarzył się jeszcze przypadek, żeby 6-latek, który trafił do pierwszej klasy został cofnięty do zerówki
W Zespole Szkół nr 7 w Bydgoszczy nie zdarzył się jeszcze przypadek, żeby 6-latek, który trafił do pierwszej klasy został cofnięty do zerówki Jarosław Pruss
Rodzice bydgoskich 6-latków martwią się raczej o dostosowanie świetlic do potrzeb maluchów niż tym, że mogą one nie radzić sobie w szkole. Niewielu uczniów trafiło z powrotem do zerówki.

Rodzice, których 6-letnie dzieci poszły we wrześniu do pierwszej klasy, do końca roku mieli czas, by je stamtąd wypisać. W Bydgoszczy z tej furtki skorzystało niewielu.
[break]

- Puściłam 6-letnią córkę do szkoły bez opinii z poradni, sama oceniłam, że sobie poradzi - opowiada pani Ania, której dzieci chodzą do jednej z fordońskich szkół.

Okazało się, że mała Ala nie jest tak dojrzała. Jej wychowawczyni skarżyła się, że mała nie odrabia zadań.

- Siadałam z nią do lekcji, ale nie o wszystkich pamiętała - mówi mama. - W czasie lekcji kładzie się na ławkę i wpada w histerię, gdy coś jej nie wychodzi. Nauczycielka sugerowała, żeby cofnąć małą do zerówki.

- Bałam się, że to będzie dla niej sygnał, że jest słaba i nie udźwignie tego stresu. Nie poszłam do poradni, w zamian założyłam córce dzienniczek zadań domowych, w którym starannie odhaczałyśmy, co trzeba zrobić, zapisałam ją na zajęcia z hokeja, żeby trener pomógł jej radzić sobie z porażkami i poprosiłam nauczycieli o robienie przerw śródlekcyjnych, czyli proszenie dzieci o wstanie z krzeseł i robienie kilku pajacyków. Nie od razu, ale pomogło - mówi nam pani Ania.

Odroczenia są liczone

Kuratorium Oświaty w Bydgoszczy poprosiło dyrektorów szkół w województwie o podanie liczby 6-latków, które chodziły już do szkoły, ale wróciły do przedszkola. Pełne dane będą dostępne już na początku przyszłego tygodnia.

- To sprawa między rodzicem, szkołą, a poradnią psychologiczno-pedagogiczną, nikt nie ma obowiązku zgłaszać nam takich przypadków, ale mimo to poprosiliśmy poradnie o monitorowanie sytuacji - mówi Jolanta Metkowska z Kuratorium Oświaty w Bydgoszczy.

Więcej zabawek w świetlicy

Rodzice najmłodszych pierwszoklasistów w minionym roku 11 razy dzwonili na ministerialną infolinię, obsługiwaną przez bydgoskie kuratorium, ale zgłoszenia nie dotyczyły warunków, potrzeb czy możliwości edukacyjnych dzieci, a raczej spraw organizacyjnych i opiekuńczych.

Rodzice kwestionowali dostosowanie świetlic do potrzeb 6-latków, wskazywali na potrzebę zorganizowania dodatkowego posiłku dla maluchów. Każdy sygnał był dla kuratorium powodem przeprowadzenia kontroli, ale nie wydawano dyrektorom zaleceń, a jedynie przekazywano na wysnute wnioski. - A dyrektorzy, na ile to możliwe, dostosowywali się do nich - zapewnia Jolanta Metkowska.

Rodzic, który ocenia, że jego 6-letnie dziecko nie radzi sobie w pierwszej klasie nie ma prostej decyzji, czy mimo wszystko zostawić malucha w szkole, czy cofnąć do zerówki. - To wybór między złem a złem - mówi Maria Miatkowska, psycholog z Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej nr 2 w Bydgoszczy (tam nikt nie prosił o wydanie opinii, która umożliwiłaby odroczenie szkolnego obowiązku 6-latka, który trafił już do szkoły).

- Obie decyzje będą miały swoje konsekwencje. Trzeba pamiętać, że przez te kilka miesięcy dziecko zdążyło znaleźć swoje miejsce w grupie szkolnej, polubiło kolegów, zżyło się z nimi, coś wspólnie przeżyli. Decyzja o przeniesieniu do zerówki wymusi powtórną adaptację w nowym już środowisku, bo przecież jego dawni koledzy są już w innych grupach. Dziecko czuje, że się nie sprawdziło i dlatego wraca, zaczyna myśleć o sobie źle już na szkolnym starcie.

Podwójny stres

I nie ma wcale gwarancji, że we wrześniu, już jako 7-latek, lepiej poradzi sobie w szkole. Eksperci tłumaczą, że cofnięć jest niewiele, bo przed rozpoczęciem roku wnikliwie opiniowano maluchy.

W Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej nr 1 w grudniu czwórce dzieci wystawiono opinię, która wskazywała, że nie są na tyle dojrzałe, by poradzić sobie w szkole, choć już tam trafiły.

- To były dzieci, których nie badaliśmy przed początkiem roku, bo rodzice się do nas nie zgłosili, ale nie ma co szukać winnego. Sytuacje są różne: być może przedszkolanki nie zasugerowały rodzicom wizyty w poradni, być może zasugerowały, ale rodzice ocenili, że dziecko poradzi sobie ze szkolnymi obowiązkami - mówi Magdalena Urbańska-Huk, wicedyrektorka PPP nr 1 w Bydgoszczy.

Odroczone dziecko wraca do zerówki, ponownie realizuje program dla maluchów i zyskuje czas, żeby dojrzeć do grupy pierwszaków. - Choć w naszej szkole nie zdarzył się taki przypadek, to czasem widać, że ten rok mógłby bardzo przydać się niektórym dzieciom. Tym spośród najmłodszych uczniów, którym brakuje w szkole przerw śródlekcyjnych, pokładają się podczas zajęć, nie radzą sobie z opanowaniem materiału w ustalonym tempie - mówi Ewa Wierzbowska, wicedyrektorka ZS nr 7 w Bydgoszczy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!