Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Policja jest bezradna, mężczyźnie wyrzuconemu z mieszkania pozostaje pozew cywilny

Wojciech Mąka
Wojciech Mąka
Sławomir Kowalski
Właściciel kamienicy zamknął mu drzwi przed nosem - pod pretekstem zniszczenia lokalu i zaległości w czynszu. - Zostałem z tym, co mam na sobie - mówi Jan M.

- Jestem bezradny - mówi Jan M. ma na sobie tylko kurtkę, spodnie, w torbie dokumenty. Tyle zdążył zabrać z mieszkania w prywatnej kamienicy przy Wierzbickiego.

Zmienił się właściciel

Budynek był częściowo - razem z mieszkaniem pana Jana - zarządzany przez Wojskową Agencję Mieszkaniową. To z nią pięć lat temu lokator podpisał umowę najmu.

CZYTAJ TEŻ:Jak podnieść wartość kamienicy? Pozbyć się lokatorów. Metody nie są ważne

- Na początku roku dostaliśmy informację o zmianie numeru konta, na które mamy wpłacić czynsz - mówi. - To rachunek nowego właściciela kamienicy. 30 stycznia dostałem wypowiedzenie umowy - powód to zniszczone mieszkanie i zaległości czynszowe wysokości 1,9 tys. zł.

Jan M. pokazuje zdjęcia mieszkania. Jest wyremontowane, ściany odmalowane, w pokoju kominek. Łazienka jak nowa. - Czy to jest zniszczone mieszkanie? pyta lokator.

Zaległości w czynszu ma rzeczywiście. - Ale to nie jest jakaś porażająca kwota - mówi. - W ub. roku straciłem pracę, musiałem się zadłużyć - opowiada. Ma pretensje do właściciela, że nie dał mu szansy spłacić długu.

- Zszedłem do biura, ale usłyszałem tylko, że to już nie są czasu PRL-u - opowiada Jan M. - 2 lutego wyszedłem z mieszkania zostawiając na drzwiach kartkę z deklaracją do kiedy spłacę dług. Kiedy wróciłem, drzwi były oklejone taśmami, a zamki zmienione. Zostałem z tym, co miałem na sobie i przy sobie.

Jan M. poszedł na Komisariat Policji Szwederowo na Toruńską. - Byłem tam w sumie pięć razy przez pięć dni, chciałem pomocy od policjantów - opowiada lokator. - Zebrało się nawet konsylium policjantów, z prawnikiem... Nie mogli mi pomóc. Poradzili, że mogę próbować rozwiercić zamek i wejść do mieszkania. Sąd by sprawę umorzył. Ale nie chcę ryzykować, nie wiem czy właściciel nie będzie twierdził, że miał w środku jakieś pieniądze. Wtedy to byłaby już kradzież z włamaniem...

Przyjadą na awanturę

Dzielnicowi uprzedzili Jana M. że mogą interweniować, jeśli dojdzie do rękoczynów. - To prawda, wtedy po zgłoszeniu do bójki czy szarpaniny policjanci mogą jechać zaprowadzić porządek - mówi Przemysław Słomski z zespołu prasowego bydgoskiej Komendy Wojewódzkiej Policji.

- Takie i podobne przypadki są niestety jednymi z najgorszych, w których policja jest bezradna. Problem tkwi w tym, że to uregulowania między właścicielem mieszkania a lokatorem. Problemy te można rozwiązać jedynie na drodze pozwu cywilnego i o takim rozwiązaniu Jan M. został pouczony.

Lokator nie wyklucza złożenia zawiadomienia w prokuraturze.

Z właścicielem budynku nie udało nam się wczoraj porozmawiać. Do sprawy wrócimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!