Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Multimodalny przedmiot pożądania

Jarosław Reszka
Jarosław Reszka
Dariusz Bloch
W Toruniu ze średniowiecza zachował się pręgierz w kształcie osła z kanciastym, stalowym grzbietem. Wrzynał się w przerwę w czterech literach sadzanych na nim grzeszników.

Słowo „pręgierz” samym brzmieniem wywołuje ciarki, nie tylko podczas dyktanda. Mnie natomiast, niczym średniowiecznym użytkownikom toruńskiego pręgierza, wrzynają się w mózgowe bruzdy językowe maszkary, które dziś podsuwa się nam pod wierzch.

Wcześniej wyraziłem już podejrzenia wobec Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych. Moim zdaniem, coś, co się tak nazywa, od zarania musi budzić podejrzenia o szwindel. Chcecie dowodu? Spytajcie sąsiadów, co to są te Zintegrowane Inwestycje Terytorialne, albo w skrócie ZIT.

Zakładam, że nie mieszkacie na osiedlu półgłówków, tylko wśród ludzi, którzy przynajmniej od czasu do czasu mają kontakt z mediami. Jeśli tak, to o ZIT musieli się wielokrotnie potknąć. Przecież od przeszło roku jest to bydgoskie połączenie Arki Przymierza ze Świętym Graalem.

Coś, co się nam przedstawiało jako cel, o który warto się bić do krwi ostatniej. Zróbmy więc wśród sąsiadów ten test i przekonajmy się, czy ktoś ma pojęcie, co się pod ZIT-em ukryło. Idę o zakład, że odpowiedzią będzie wzruszenie ramion. Ludwig Wittgenstein, jeden z największych filozofów XX wieku, twierdził: „Co się da powiedzieć, da się jasno powiedzieć”.

Tezę tę rozwijam w następującym kierunku: „Jeśli ktoś czegoś nie mówi jasno, to albo nie można o tym czymś mówić z sensem, albo mówiący ma coś do ukrycia”. A co można ukryć za ZIT-em? Ot, na przykład parę ciepłych posadek dla wiernych zauszników.

Na ZIT bynajmniej nie kończą się Niezidentyfikowane Obiekty Latające w administracyjnej przestrzeni. Moim skromnym zdaniem, jeszcze większą karierę może zrobić „platforma multimodalna”. Pierwszy raz zadźwięczała mi w uchu parę lat temu podczas jednej z demagogicznych dyskusji z hasłem: „1001 pomysłów na ożywienie bydgoskiego portu lotniczego”.

Wtedy jednak, tak jak port, platforma multimodalna kariery nie zrobiła. Może pojawiła się zbyt wcześnie i teraz dopiero nadszedł jej czas? Faktem jest, że powróciła do słownika urzędniczej nowomowy. Tym razem jako głos w dyskusji nad sposobem zagospodarowania pozachemowskich Dzikich Pól.

Ki diabeł? Wojewódzki radny Roman Jasiakiewicz próbuje go oswoić: „Bydgoska platforma multimodalna mogłaby być bazą dla północnej Polski, w której łączyć się będzie transport kolejowy, lotniczy, drogowy i wodny. Tereny Zachemu są idealnym miejscem na postawienie wielu hal magazynowych, gdzie będzie można towar załadować i rozładować”.

I zaraz radny rzuca atrakcyjne porównanie: „Gdy w Amsterdamie powstała podobna platforma, w bardzo krótkim czasie zaowocowało to wzrostem zatrudnienia o 28 tysięcy”. To rozumiem! Na cmentarzu chemicznego giganta powstać może labirynt magazynów, w którym zajęcie znajdzie osiem załóg dawnego Zachemu.

Czego brakuje do uruchomienia tego cudu? Prócz woli decydentów, przede wszystkim portu rzecznego z prawdziwego zdarzenia (na szczęście Wisła w kryzysie nie wyschła). Nadstawiam więc chciwie ucha na to, co o wiślanym porcie ma do powiedzenia rzeczniczka prezydenta Bydgoszczy: „Wspólnie z samorządem województwa przystąpiliśmy do konsorcjum projektowego o nazwie EMMA.

Przedsięwzięcie ma na celu promocję śródlądowych dróg wodnych jako środka transportu towarowego, przygotowanie analiz do budowy nowej infrastruktury portów multimodalnych oraz podejmowanie działań łamiących bariery administracyjne blokujące rozwój transportu rzecznego”.

Łuski z oczu mi opadły. Platforma multimodalna pokazała prawdziwe oblicze. Nie wiem, jak to wyglądało w Amsterdamie. Czy też zaczynano od „konsorcjum projektowego” dla „promocji śródlądowych dróg wodnych” poprzez „przygotowanie analiz” na rzecz „działań łamiących bariery administracyjne”?

Mnie w każdym razie taki Niezidentyfikowany Obiekt Latający zalatuje skokiem na unijną kasę, którą przechwyci grupka cwaniaków. Wyprodukują mnóstwo gigabajtów excelowych i powerpointowych dokumentów, za które skasują okrągłą sumkę. Pliki następnie znajdą swe miejsce we wdzięcznej pamięci komputerowych twardych dysków i tam będą leżeć, leżeć, leżeć. A nad Wisłą, jak co roku, wędkarze zarzucą przynętę na suma.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!