Pan oskarżony sobie życzy? Proces w sprawie zabójstwa przy Nakielskiej doczekał się... zmiany przepisów

Niewysoki, w lekkim T-shircie, krótko ostrzyżony, z lekko pochyloną głową i spojrzeniem, które nic nie wyraża. Tak prezentował się wczoraj 23-letni Damian S., doprowadzony w kajdankach na rękach i nogach do Sądu Okręgowego w Bydgoszczy.
[break]

Może poddać się karze

Na wczorajszej rozprawie okazało się, że proces ugrzązł w kwestiach proceduralnych. Jak wyjaśniła sędzia sprawozdawca Barbara Malatyńska, sąd był zmuszony zmienić zespół biegłych z dziedziny genetyki. Zamiast specjalistów z Ośrodka Badań w Warszawie, stosowną opinię mają wydać eksperci z Instytutu Genetyki Sądowej w Bydgoszczy. Dokument ma być dostarczony sądowi do 10 lipca.

Do sądu trafił też wniosek oskarżonego S. z 24 maja o ponowne zbadanie przez biegłych psychiatrów. Mężczyzna utrzymuje, że cierpi na schizofrenię. - Trzy tygodnie temu wysłałem sądowi załącznik z dokumentacją lekarską - stwierdził Damian S.
Sąd jednak takich papierów nie dostał. Oskarżony ma je dosłać jeszcze raz.
Na wczorajszej rozprawie sąd zdecydował również o przedłużeniu tymczasowego aresztowania oskarżonego o kolejne trzy miesiące, do 22 października 2015 roku.
Wczoraj zaczęła obowiązywać nowa procedura karna. Mimo że proces S. będzie już kontynuowany według starego stylu, weszły w życie przepisy, które dotyczą również obu stron. Dlatego też oskarżycielka posiłkowa, córka zamordowanej Jolanta W. oraz oskarżony dostali pisemne pouczenia o ich uprawnieniach.

- Panie oskarżony, informuję, że zgodnie z nowymi przepisami dobrowolnie poddać się karze może teraz również osoba oskarżona o zbrodnię. Może pan skorzystać z tego uprawnienia do 31 sierpnia 2015 roku. Nie musi pan też stawiać się na rozprawy, chyba że pan chce - poinformowała sędzia Malatyńska.

Chce przychodzić do sądu

Damian S. zażyczył sobie być doprowadzany na kolejne rozprawy.

Do zbrodni doszło 22 kwietnia 2014 roku w mieszkaniu Elżbiety D. przy ul. Nakielskiej 94. Zdaniem prokuratury, Damian S. zamordował ją, zadając liczne ciosy nożem, drewnianą kłodą oraz dusząc rękoma. Napastnik miał zabrać z mieszkania ofiary dwie złote obrączki, trzy pierścionki, srebrny zegarek oraz 10 paczek papierosów i pieniądze w kwocie 1200 euro. Wziął też stojak z nożami. Pojechał taksówką na Dworzec PKP Bydgoszcz Główna, wsiadł do pierwszego lepszego pociągu. Tam został zatrzymany przez policję.

Damian S. przyznał się do zabójstwa. Twierdzi jednak, że szedł do sąsiadki tylko po to, żeby pogadać.

Elżbieta D. przed śmiercią skarżyła się na złe relacje z Damianem S. Zimą poprzedzającą tragiczne zdarzenia chłopak miał powybijać jej szyby w mieszkaniu. Był to odwet za wcześniejsze zgłoszenie kradzieży.

Zbrodnia z prologiem

Córka zamordowanej, która występuje jako oskarżycielka posiłkowa, twierdzi wręcz, że jej matka mogłaby żyć do dziś, gdyby Damian S. został w porę zatrzymany. - Namawiałam ją do zmiany mieszkania, bo nie może być tak, żeby groził jej 21-letni wówczas chłopak. Pytałam policjantów, co się musi stać, żeby coś z nim zrobili... - mówiła Jolanta W. podczas jednej z wcześniejszych rozpraw.

Co zrobili policjanci po zgłoszeniu kradzieży przez Elżbietę D.?
- Udaliśmy się do mieszkania Damiana S., ale go nie zastaliśmy. Przejechaliśmy się też po Miedzyniu. Nie znaleźliśmy go. Pouczyliśmy panią Elżbietę, że może zgłosić sprawę w komisariacie. Odpowiedziała, że tego nie zrobi, bo i tak jej nikt nie uwierzy - stwierdził przesłuchiwany wczoraj policjant.

Kolejna rozprawa odbędzie się jeszcze w lipcu.