Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poszukiwany w całej Polsce morderca wpadł w ręce Milicji Obywatelskiej w Bydgoszczy

Krzysztof Błażejewski
Krzysztof Błażejewski
RETRO TEMAT DNIA
RETRO TEMAT DNIA
Rankiem 12 lutego 1980 roku całą Polskę obiegła wieść o okrutnym zabójstwie w Koszalinie.

Nieznany sprawca poprzedniego dnia wieczorem zabił kilkoma strzałami oddanymi z bliska z broni palnej właściciela tzw. beczki śmierci. Zniknął też cały dobytek, więc uznano, że był to mord na tle rabunkowym.
[break]
Podejrzanym... syn
Jednak jeszcze tego samego dnia prowadzone dochodzenie pozwoliło na ustalenie osoby podejrzewanej o dopuszczenie się tej zbrodni. Zabójcą miał być... ledwie 17-letni syn właściciela beczki, Piotr R., mieszkający na stałe na Śląsku. Wiadomo było, że przyjechał do Koszalina i spotkał się z ojcem. Był ostatnim człowiekiem, który go widział żywego.

To niebezpieczny człowiek!

Jeszcze tego samego dnia zarządzono w całym kraju poszukiwania Piotra R. Zdjęcia i rysopis podejrzanego, kolor, markę i numery rejestracyjne jego samochodu rozesłano do wszystkich komend milicji na terenie całego kraju, do gazet centralnych i lokalnych, ukazał się też specjalny komunikat w telewizji. Ostrzegano, że złoczyńca jest bardzo niebezpiecznym człowiekiem, że posiada przy sobie broń i w każdej chwili może jej ponownie użyć.
Szczególną czujność nakazano milicji w Bydgoszczy. Tu bowiem, w centrum miasta, mieszkała dziewczyna, z którą Piotr R. od kilku miesięcy się spotykał. Jej mieszkanie natychmiast znalazło się pod czujnym okiem milicji, w okolicy kręciły się nieumundurowane specjalne patrole. Zakładano, że zabójca prawdopodobnie zatrzyma się w naszym mieście, tędy bowiem wiodła najkrótsza droga na Śląsk. Ponadto zupełnie realna była możliwość, że niezależnie od chęci ukrycia się, przestępca zechce skontaktować się z bliską sobie osobą.
To podejrzenia wkrótce okazały się trafne. Młoda bydgoszczanka następnego dnia przed południem wyszła z domu i udała się w kierunku ul. Fordońskiej, a następnie Gajowej. Za nią podążyli dyskretnie milicyjni wywiadowcy. Kiedy dziewczyna zatrzymała się na skraju jezdni, jakby oczekiwała na jakiś samochód, dookoła niej zaczęli gromadzić się milicjanci w cywilu, udający przypadkowych przechodniów. Oczekiwanie przedłużało się. Dopiero po niemal godzinie przy stojącej dziewczynie zatrzymał się samochód. Była to właśnie poszukiwana łada koloru granatowego o numerach zaczynających się na WAA. Kobieta wsiadła do środka. Trzeba było działać natychmiast.

Pomóż pan zapchać!

Jeden z milicjantów podszedł do kierowcy i poprosił go o pomoc w „zapchnięciu” rzekomo popsutego stojącego w pobliżu „malucha”. Poszukiwany Piotr R., bo to on podjechał ładą, dał się podejść. Kiedy wysiadł, nie zdążył się zorientować, o co chodzi, a już leżał na trawniku z kajdankami na rękach.
Jeszcze tego samego dnia bydgoska milicja przekazała swoim koszalińskim kolegom schwytanego przestępcę. Proces potwierdził jego winę. Piotr R. został skazany na karę dożywocia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!