Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sorry, taki mamy lipiec...

Ewa Czarnowska-Woźniak
Ewa Czarnowska-Woźniak
Ewa Czarnowska-Woźniak
Ewa Czarnowska-Woźniak Dariusz Bloch
Do szału doprowadzają mnie wystąpienia różnych radiowo-telewizyjnych mądrali, które zapowiadając kolejny lipcowy dzień z temperaturą w okolicach 20 stopni, z przelotnymi, acz konsekwentnym deszczem i gradem, mówią, że musimy trochę odpocząć od upału!

Od jakiego upału? Czy my jesteśmy w Rzymie lub Madrycie, które od tygodni trawi nieziemska gorączka? Czy jeteśmy w jakimś miejscu, gdzie zasadne jest stwierdzenie, że mamy globalnie najgorętsze od 135 lat lato?! W Bydgoszczy adekwatniejsze jest strawestowanie klasyka komedii: - Pani kierowniczko, takie jest odwieczne prawo natury - jak jest lato, to u nas jest zimno!

W Bydgoszczy cudne plenerowe koncerty ph. Rzeka Muzyki co i rusz muszą być przenoszone awaryjnie do hotelu „Brda”, bo organizatorzy - choć pomysł mieli przedni - nie mają na górze takich chodów, by zapewnić widzów, że czas i miejsce wydarzenia pozostaną niezmienne. W ogóle, każda impreza plenerowa jest już, niestety, w tym klimacie obarczona takim ryzykiem. Co tam koncerty! Nawet praca reportera lokalnego jest w tych trudnych klimatycznie czasach arcyniepewna!

Żartuję z jednego z naszych kolegów, że powinien się nazywać red. Piorun albo Wichura, bo każdy zaplanowany dla niego temat kończy się fiaskiem z powodów atmosferycznych. W weekend próbował kilka razy ruszyć do Borówna na zaplanowane w gazecie z rozmachem wakacyjne sprawozdanie (coś jakby „Słoneczny patrol”, ale z ładniejszymi ratownikami) i kilka prób opuszczenia przez niego domu zawsze kończyło się ulewą. We wtorek miał relacjonować z placu budowy spektakularną akcję nasuwania przęsła mos-
tu na Węźle Zachodnim, ale chyba to właśnie jego obecność tam rozpętała wiatr zbyt mocny na możliwości dźwigu... Operację odwołano, most musiał poczekać. I tak się z tą letnią pogodą wozimy...

Poważniejąc jednak. To właśnie klimat, a ściślej deszcz, pokazały, co jest w życiu mieszkańców miasta najbardziej dokuczliwe. Gdzie - dosłownie - leżą problemy, po które trzeba się schylać, zamiast kreować rzeczywistość. Chodzi o to, że radni podnieśli na forum temat osiedlowych dróg gruntowych, fatalnej kondycji tak wielu ulic, niesłusznie chyba zwanych miejskimi. Zapytaliśmy o opinie Czytelników „Expressu”. I od lat nie pamiętam z naszych łamów, żeby rozpętała się taka - nomen omen - burza.

Nasze redakcyjne konta mailowe są wręcz zalane pełnymi pasji zgłoszeniami, a czytelnicy dzwonią bez opamiętania. Od Fordonu po Jary, od Smukały po Miedzyń - płyną nazwy, płyną zdjęcia, historie. Relacje z tego, jak się mieszka praktycznie na glebie. Jak się przebija z wózkiem dziecięcym przez wypełnione wodą wertepy, jak się zbiera w ogrodzie deszczówkę, płynącą kaskadą z „ulicy” albo martwi, co z podwoziem samochodu może zrobić kałuża wielkości basenu.

I w trzech czwartych nie są to jakieś malkontenckie narzekania. Wielu z Państwa przysyłało nam dossier sprawy. Całe dokumentacje korespondencji z ratuszem, Zarządem Dróg itd. Przy okazji dostawało się władzom miasta za pozostawianie mieszkańców samym sobie, a raczej tzw. budżetowi partycypacyjnemu. Chodzi w nim najogólniej o to, że można czasem przyspieszyć załatwienie jakiejś inwestycji, gdy się ów budżet... podpłaci.

Trzeba po prostu zrzucić się na pewien wkład (jedną czwartą), by resztę znalazło miasto. I są już bydgoszczanie, którzy dzięki temu mieszkają przy drodze historycznie gruntowej, a dziś pięknie brukowanej. Ale nie brakuje tych, którzy partycypować nie chcą lub nie mogą. Rzadko ze względów ideowych, najczęściej finansowych. To choćby ci, którzy mieszkają przy uliczce słabo zaludnionej, gdzie na grube jednak tysiące wkładu zrzucić musiałaby się niewielka grupa ludzi.

Są jednak i ideowcy, uważający, że im się ten bruk należy, jak innym, którzy dostali porządną kostkę lub asfalt za darmo. I tych zwłaszcza irytuje rzucona oponentom przez prezydenta Bruskiego uwaga, że jego dom też stoi przy drodze gruntowej. - Nie ma się czym chwalić - warczy jeden z naszych czytelników. - Co to za gospodarz, co nawet nie umie zadbać o swoje gospodarstwo...

Jako się rzekło, lato mamy latoś paskudne. Co źle musi wróżyć jesieni. Przecież to dopiero wtedy „powinny” płynąć Średzka, Dorodna, Pszczelna, Jeżynowa... A tu już tyle nerwów. Komuś nieodpornemu na wahania ciśnienia mogą wreszcie puścić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!