Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Majątek budował latami [WYWIAD]

Maria Warda
Krzysztof Kurek mówi, iż nosząc imię patrona kierowców musiał pokochać samochody
Krzysztof Kurek mówi, iż nosząc imię patrona kierowców musiał pokochać samochody Maria Warda
Trudno powiedzieć jak wyglądałaby ulica 700-lecia w Żninie, gdyby w jej centralnym punkcie nie powstał warsztat i salon samochodowy Krzysztofa Kurka.

Jest pan jednym z najbardziej znanych przedsiębiorców w Żninie. Ludzie uważają pana za bogatego człowieka.
Owszem mam dość duży majątek, bo posiadam nowoczesny warsztat samochodowy i salon sprzedaży samochodów używanych, ale majętny to nie znaczy bogaty. Majątek, który posiadam budowałem latami. Jest to współwłasność mojej żony Czesławy i moja. Aby stworzyć firmę przy ulicy 700-lecia sprzedałem dom przy ulicy Ogrodowej, który wybudowałem mając 20 lat.

Trudno uwierzyć, że w tak młodym wieku, myślał o budowie domu, a przy tym miał pieniądze.

Pieniądze biorą się z ciężkiej pracy, a ja od najmłodszych lat byłem pracowity. Chyba już od pieluch ciągnęło mnie do motoryzacji, jednak działkę budowlaną w Żninie, kupił mi ojciec. To była końcowa epoka Gierka. Zabrałem się ostro do pracy i po dwóch latach dom był gotowy i kiedy się ożeniłem mieliśmy już własny kąt. Syn się w nim wychował. Kiedy dom został sprzedany, było mu przykro, ale proszę sobie wyobrazić, że niedawno budynek został wystawiony na sprzedaż i go odkupiłem. Syn jest zadowolony, bo wrócił do miejsca, które darzył sentymentem.

Jak zaczęła się pana przygoda z motoryzacją?
Ciągle coś grzebałem, po szkole podstawowej rozpocząłem naukę w Technikum Samochodowym. Moje pierwsze kroki zawodowe stawiałem w PZM-ocie. To był rok 1973. Brygadzista dał mi do naprawy generalnej silnik syrenki. Nie miałem z tym problemu. Później naprawiałem Żuki, Syrenki, Warszawy. Z części zamiennych złożyłem trzy polonezy. Dwa sprzedałem, trzecim pojechałem na wczasy do Bułgarii.

To oznacza, że dobrze się panu powodziło w czasach minionego ustroju.
Pod koniec lat 70. nastąpił rozwój branży motoryzacyjnej, biurokracją nas nie nękano, a podatki i ZUS nie dobijały firm. Proszę sobie wyobrazić, że w latach 1982-1983 roku ZUS wynosił 52 złote. W ciągu jednego dnia zarabiałem na dwa, trzy ZUS-y. Mogę się zgodzić, że to nie było dobre, ale dzięki temu firma się rozwijała, ludzie dobrze zarabiali ich rodzinom się powodziło, Dziś podatki i ZUS dobiją firmy, dlatego pracodawcy zawierają dziwne umowy. Ja jednak nie uciekam się do metod, aby zatrudniać ludzi na zlecenia. Mam 23 pracowników na umowę o pracę, na podstawie umowy z cechem kształcę 15 uczniów i też mają takie umowy, jak wymaga prawo.

Wróćmy na chwilę do czasów minionego ustroju, który nie był przychylny dla prywatnej inicjatywy. Jak pan kupował części zamienne?
Owszem od strony lady niewiele można było kupić, towar nabywało się z tylu sklepu. Jak się miało dobre kontakty i dobrą opinię, wszystko można było kupić.

Pana warsztat samochodowy, nie przypomina tego z początku lat 80., a i samochody sprzed lat przeszły do historii.

Jest wielka różnica, kiedyś do samochodu podchodziło się tylko z kontrolką, w dużej cenie była wiedza praktyczna. Dziś podstawą jest komputer i skaner, oczywiście wiedza też jest potrzebna, ale bez komputera elektroniki pojazdu się nie rozgryzie.

Minęły sentymentalne czasy, kiedy czasem wystarczyło kopnąć malucha w odpowiednie miejsce i już był gotów do dalszej drogi, a dzięki poczciwej syrence wybudowano niejeden dom.

To były proste mechaniczne samochody. Nie zawsze wygodne, bywało, że zawodziło ogrzewanie, czy wycieraczki, lub inne urządzenia, ale pojazd jechał, niejeden właściciel był w stanie sam go naprawić. Dziś jak coś się popsuje, bez wizyty w warsztacie się nie obędzie. Ta elektronika służy wygodzie, z której niechętnie rezygnujemy.

Co pan czuje jako żniński przedsiębiorca?
Czuję się niedoceniony przez władze miejskie. Jakby nie patrzeć jestem budowniczym choćby ulicy 700-lecia. Jako pierwszy wybudowałem po jednej stronie warsztat i dom, z drugiej strony powstał salon samochodowy. Starałem się, aby ładnie komponowały się z pozostałymi obiektami i były ozdoba Żnina. Przedtem po tej stronie, po której jest salon, były bagna. To była potężna praca, o wymianie chodnika przed budynkiem nie wspomnę. Za moim przykładem poszedł Maciej Wysocki, były prezes SRH-Rolnik, który poczynił potężne inwestycje w swoich budynkach. Dzięki nam ulica jest ładna. Fajnie by było usłyszeć choć raz w roku miłe słowo.

Jakim samochodem pan jeździ?
Nie mam swojego samochodu, bo na ten, o którym marzę mnie nie stać, Używam pojazdów zastępczych, które mam dla klientów naprawianych aut.

KRZYSZTOF KUREK:

- Mieszka w Żninie.
- Współwłaściciel salonu samochodowego i warsztatu samochodowego przy ulicy 700-lecia.
- Motoryzacja jest jego jedyną pasją.
- Lokalny patriota, rozwój miasta widzi w rozwoju rzemiosła.
- Odpoczywa spacerując ścieżkami górskimi.
- Ma duszę rolnika, hołduje staropolskim tradycjom.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!