Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

[WRACAMY DO TEMATU] Ciąg dalszy sprawy gangu "Kadafiego". Dla „Gąsiora” to był szok

Mateusz Mazur
Tomasz Czachorowski
W Sądzie Okręgowym w Bydgoszczy odbyła się wczoraj kolejna rozprawa gangu „Kadafiego”.

Wczoraj w sali rozpraw ze wszystkich oskarżonych pojawił się jedynie Maciej B., ps. Maciula. Oskarżony jest on między innymi o zabójstwo Kamila Ch. Jednym ze świadków w sprawie był wczoraj Radosław G., kuzyn zamordowanego dilera narkotykowego i jeden z pseudokibiców Zawiszy. G. wśród kiboli nazywany jest „Gąsiorem”. W maju zatrzymali go antyterroryści. Miał wprowadzać na rynek kilogramy amfetaminy i marihuany.

Przed oblicze sądu Radosław G. został doprowadzony w asyście policji. Był skuty kajdankami. Zeznał, że kontakt ze swoim kuzynem miał dobry. Czasem pożyczał mu pieniądze.

- Kamil co chwilę wyjeżdżał do pracy za granicę. Był w Holandii pół roku i potem wracał. Z tego się utrzymywał - opowiadał wczoraj G.

„Gąsior” powiedział także, że ostatni raz widział swojego kuzyna miesiąc przed zbrodnią. - Spotkaliśmy się przypadkowo na koncercie hiphopowym. Rozmawialiśmy o tym, co dzieje się w naszej rodzinie. Nie wyglądał na zdenerwowanego. Był raczej rozluźniony.

Jak zeznał 29-letni Radosław G., o śmierci Kamila dowiedział się tego samego dnia lub dzień później. - Jeden z kolegów powiedział mi, że znaleziono go w lesie. Dla mnie to był szok.

G. dodał, że nie wiedział i nie domyślał się, kto mógł zabić spokrewnionego z nim mężczyznę.

- O sprawcy dowiedziałem się z gazet - mówił.

Tymczasem sąd postanowił przytoczyć wcześniejsze zeznania Barbary Ch., matki zamordowanego Kamila, która miała zeznać, że o tym, kto zabił jej syna, dowiedziała się od Radosława G. Ten miał powiedzieć, że jest nim „Maciula” - mężczyzna niezrównoważony psychicznie. Na pytanie, skąd to wie, miał odpowiedzieć, że takie głosy chodzą po mieście.

- Nic takiego nie powiedziałem - stwierdził stanowczo G. - Nie mówiłem, że mógł to zrobić „Maciula”. Oskarżonego nawet nie znam. Nigdy nie widziałem go na oczy. Takiego pseudonimu nie znałem przed śmiercią Kamila - dodał.

Wcześniej przed sądem zeznawał jeden z bydgoskich lekarzy, który miał zoperować złamaną rękę Kamila.

- W szpitalu jeden z sanitariuszy poprosił mnie o konsultację w sprawie jego kolegi. Zgodziłem się. Były to obrażenia przedramienia. Umówiliśmy się na operację na 21 kwietnia 2009 roku. Pacjent przełożył ją na dzień później na godzinę 7. Nie stawił się. Próbowałem dzwonić do niego, dlaczego go nie ma, ale nie odebrał telefonu - mówił lekarz.

Maciej B. jest oskarżony o to, że w kwietniu 2009 roku w lesie w Tryszczynie pod Bydgoszczą zastrzelił 24-letniego Kamila Ch. Według śledczych bydgoskiej prokuratury zabójstwo miało podłoże porachunków powiązanych z handlem narkotykami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!