Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chociaż jeden dobry Rosjanin

Redakcja
Rosjan w latach 60-tych zachodni świat raczej nie kochał. Ba, było zdecydowanie mniej sympatycznie niż teraz, w czasach putiniady.

Nic więc dziwnego, że nie kochało ich też zachodnie pop-kino, gdzie Rosjanie robili za czarnego luda. Bo z kinem pop tak jest, że zwykle pięknie wyczuwa nastroje polityków.

Kiedy więc w serialu z tamtych lat radziecki i amerykański agent kooperowali przeciwko wspólnym wrogom, była to ciekawostka, a nawet lekka perwersja. Trochę tak jak dzisiaj, kiedy Rosja straszy swoją imperialną buźką. Bardzo byłem więc ciekaw, co też tym razem zmaluje Guy Ritchie, po "Przekręcie" jedna z wielkich nadziei kina, który później zaczarował nas choćby odnowionym "Sherlockiem Holmesem". Pan Guy postanowił bowiem reanimować stylowe kino szpiegowskie sprzed pół wieku, w którym Amerykanin i Rosjanin walczą ramię w ramię ze złem. I zrobił film uroczy nadzwyczaj, napakowany nie tylko gadżetami z epoki, ale zmajstrowany w tamtym stylu i klimacie, trochę eleganckim, trochę łotrzykowskim. Problem w tym, że to jednak tylko uroczy, sentymentalny obrazek, milutki akcent wakacyjnego weekendu. A od Guya Ritchiego oczekiwałbym czegoś dużego. Bo w końcu ile można być tą wielką nadzieją kina?

Główny motyw filmu, to oczywiście przekomarzanki Amerykanina - pięknego lowelasa i miłośnika życia doczesnego - oraz Rosjanina, agenta-ideolo. Obaj ścigają się na wdzięk, szpiegowski sprzęt i przewagi własnych krajów, co jak żywo przypomina piosenkę Kaczmarskiego o tym, że "Kreml w niebo śle rakiety". Oczywiście cały spór też jest podany na uroczo, co sprawia, że amatorzy takiego kina będą zachwyceni. Inni niekoniecznie.

Tak więc nasza opowieść zaczyna się w Berlinie. Amerykański superszpion toczy tam pojedynek z radzieckim mistrzem - stawką jest wydostanie na Zachód cud-dziewczyny, córki niemieckiego speca od broni atomowej. Wkrótce okazuje się, że obaj panowie - już ze wsparciem cudnej panny - muszą stawić czoła bandzie byłych nazistów. No a potem mamy galopadę smacznych motywów ze szpiegowskich filmów.
Oczywiście w zachodnim świecie "Kryptonim U.N.C.L.E." ma jeszcze jeden smaczek - to nowa wersja serialu - szlagieru sprzed lat. Dla nas nieczytelna, bo za żelazną kurtyną szlagieru nie oglądaliśmy. Jak zresztą i wielu innych atrakcji. CP

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!