Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Będę z tobą, jeśli go zabijesz

Krzysztof Błażejewski
Krzysztof Błażejewski
123RF
W latach 50. ubiegłego wieku, tak samo jak przed wojną, modne było wśród bydgoszczan chodzenie na rozprawy sądowe. Do tej drastycznej zbrodni doszło w Poznaniu, ale zabójców sądzono w Bydgoszczy.

[break]
Nie było wówczas jeszcze największego złodzieja czasu - telewizji, wydawcy stronili od edycji książek popularnych i chętnie czytywanych, więc dla wielu obserwowanie przebiegu procesów sądowych było sporą rozrywką, może i nawet formą zastępczą tak popularnych w każdych czasach i pod każdą szerokością geograficzną opowieści z dreszczykiem i kryminalnych. Na niektóre, ciekawiej zapowiadające się rozprawy, waliły do bydgoskiego sądu prawdziwe tłumy, nie wszyscy mieścili się na sali, często wprowadzano więc karty wstępu.

Zakochany traktorzysta w desperacji
Tak właśnie było w przypadku procesu, który został przeniesiony z Poznania do Bydgoszczy. Ofiara zabójstwa była synem znanego poznańskiego sędziego. Dla zachowania pełnej bezstronności sprawę przekazano więc do rozpatrzenia sądowi bydgoskiemu. Już sam ten fakt wywołał zrozumiałe zainteresowanie bydgoszczan.
Proces rozpoczął się 11 czerwca 1957 roku i z miejsca zaczęło o nim mówić całe miasto. Oto na ławie oskarżonych zasiedli 24-letni żonaty traktorzysta Winicjusz T. i o dwa lata od niego młodsza Aniela B., wdowa po urzędniku państwowym, matka dwojga dzieci. Motorem napędowym morderstwa, jak wynikało z aktu oskarżenia, była kobieta. Zakochała się w traktorzyście z wzajemnością i, nie widząc innego sposobu rozwiązania całej sprawy, uznała, że najlepszym wyjściem będzie pozbycie się jej małżonka. Potem Aniela B. nakłoniła swojego kochanka, aby to on zabił jej męża, Franciszka B. To również niewierna żona obmyśliła plan zbrodni, a jej kochanek Winicjusz, po długich wahaniach, podjął się jej wykonania.

Kochankowie na początku byli bardzo przezorni i przebiegli. Nawet przestali się spotykać, by uniknąć podejrzeń. Winicjuszowi udało się w ponury listopadowy dzień 1956 roku wyprowadzić pod byle pretekstem Franciszka B. na peryferyjną słabo oświetloną ulicę Poznania. Tam mężczyzna uderzeniem pięścią w głowę pozbawił swoją ofiarę przytomności, a następnie ją udusił.

Zabójca pękł już na pierwszym przesłuchaniu
Być może gdyby wspólnicy mieli silniejsze nerwy i zachowywali się rozsądnie, do ich aresztowania by nie doszło. Po zabójstwie jednak Winicjusz stracił głowę i szybko wprowadził się do Anieli. Sąsiedzi uznali to za podejrzane zachowanie i donieśli o tym milicji, informując także o wcześniejszych kontaktach pary kochanków.

Milicji udało się niemal natychmiast rozszyfrować motywy i przebieg zbrodni. Już podczas pierwszego przesłuchania mężczyzna pękł i przyznał się do wszystkiego, opisując szczegółowo przebieg zbrodni.
Po czterodniowej rozprawie prokurator zażądał dla obojga oskarżonych kary śmierci. Sąd okazał się jednak wyrozumiały i ostatecznie obwieścił skazanie kochanków na karę dożywotniego więzienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!