Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

[ROZMOWA] Na tym to polega - w każdym momencie musimy zważać, kto jest ważniejszy...

Barbara Jasińska
Chwile, kiedy muzyczne małżeństwo, Renata i Radosław Marcowie, odpoczywają od pracy i... siebie należą do rzadkości
Chwile, kiedy muzyczne małżeństwo, Renata i Radosław Marcowie, odpoczywają od pracy i... siebie należą do rzadkości materiały autora
Rozmawiamy z Renatą i Radosławem Marcami - muzycznym małżeństwem, związanym zawodowo z bydgoską Akademią Muzyczną.

[break]
Czy małżeństwu łatwiej się pracuje w jednym miejscu? Chyba muzyka Państwu towarzyszy zawsze, nawet jeśli wychodzicie z akademii...
Renata Marzec: - To prawda, ponieważ nasza praca wiąże się też z naszą pasją. Trudno więc rozdzielić ten element życia, kiedy wychodzimy w pracy. Tak więc, muzyka istnieje w naszej codzienności.

W domu też rozmawiacie o muzyce?
Renata Marzec: - Oczywiście, zwłaszcza, że każdy z nas ma inny sposób słyszenia i odbierania jej i takie rozmowy stają się bardzo inspirujące.

Radosław Marzec: - Oprócz tych zbiorów rozłącznych, mamy też zbiory wspólne. Chociaż głównym moim polem zainteresowań jest muzyka dawna, ale oczywiście też gram muzykę romantyczną i współczesną, a żona odwrotnie, największy jej repertuar to muzyka romantyczna i późniejsza.

Czy macie jakiś czas wolny, kiedy odpoczywacie od siebie i muzyki?
Renata Marzec: - Zdarza się, kiedy każde z nas oddzielnie wyjeżdża w swoich sprawach koncertowych czy innych i wtedy jest ten czas odpoczynku.

Radosław Marzec: - Tak, pamiętam, że żona wyjechała na tydzień, kiedy prowadziła wykłady w słowackiej akademii. Ja niekiedy też wyjeżdżam na swoje koncerty, a tak jesteśmy razem prawie cały czas.

Pani Profesor, Panie Profesorze - jak się poznaliście?
Renata Marzec: - Oj, to bardzo odległy czas. Poznaliśmy się na uczelni, chyba zaangażowałam kolegę jako dziekan do prac w jakiejś komisji...

Radosław Marzec: - To była komisja rekrutacyjna.

Kończą się wakacje - Państwo chyba mieli te wakacje bardzo pracowite. Bez muzyki nie potraficie żyć?
Renata Marzec: - Z koncertowania składa się nasze życie zawodowe, był też festiwal muzyczny w Markowicach, nad którym mamy muzyczną pieczę. Jesteśmy po kilka dni w Bydgoszczy, żeby przepakować walizki i wyjechać na kolejne koncerty. Opalamy się przez szybę samochodu.

Koncertujecie wspólnie - czy jest bogata literatura muzyczna takich kompozycji napisanych na wiolonczelę i organy?
Radosław Marzec: - Nie jest jakaś wielka. Może to wynika z tego, że organy są instrumentem na tyle kompletnym, wystarczalnym, że w ogóle nie ma wielu utworów z innymi instrumentami, ale to, co mamy, jest ciekawe. Jest muzyka oryginalna, ale są też transkrypcje - spokojnie możemy budować recitale.

Są małżeństwa muzyczne, ale nie wszystkie koncertują wspólnie.
Radosław Marzec: - Pomysł urodził się sam. Moje zaproszenia na festiwale czasami wiązały się z pytaniem, czy nie mam jakiegoś solisty. Niekiedy był on narzucany, ale to nie było dobre. Pomysł przyszedł tak więc sam, a i przyjemność muzykowania wspólnego i możliwości dopracowywania brzmienia są dla mnie bardzo ważne.

Tylko, że w grze kameralnej musi się Pan trochę "posunąć".
Radosław Marzec: - To prawda. Na tym to polega, w każdym momencie musimy zważyć, kto jest ważniejszy. To jest dla nas bardzo rozwijające.
Renata Marzec: - Zwieńczeniem naszej pracy będzie płyta, którą mamy w planie niedługo wydać.

Czy charakterologicznie Panu Profesorowi łatwo się usuwać w cień?
Renata Marzec: - Nie zawsze, jak zwykle to nie jest takie proste, ale trzeba mieć na to wypróbowane sposoby.
Radosław Marzec: - No, metody także pozamuzyczne, w końcu jesteśmy tylko ludźmi.

Czy oprócz muzyki macie jakieś inne pasje?
Renata Marzec: - Mąż ma ogromną pasję, moja jest skromniejsza.

Radosław Marzec: - Nie zawsze mogę na nią znaleźć czas - ale oprócz muzyki, największą moją pasją jest fotografia. Do artysty fotografika jest mi bardzo daleko, ale najczęściej robię zdjęcia, kiedy wyjeżdżamy na koncerty. Mam też sporo zdjęć mojej żony. Lubię fotografować krajobrazy i komponować obrazy na zdjęciu. Robienie zdjęcia to jest jedna rzecz, a drugą jest jego opracowywanie w programie graficznym. Tak naprawdę, trudno dziś powiedzieć, czym jest dobre zdjęcie. Niekiedy z błędu można zrobić atut fotografii. Czasy fotografii cyfrowej i obróbki komputerowej są zbawieniem dla takich ludzi jak ja. Mimo wszystko, uznaję zdjęcie dopiero, kiedy jest wydrukowane na papierze.

A Pani pasja?
Renata Marzec: - Kwiaty i krzewy ogrodowe, bardzo lubię się tym zajmować. Kiedyś mówiłam, że jeśli nie będę grać na wiolonczeli, to będę kwiaciarką. Mam kwiaty balkonowe i odpoczywam, pielęgnując je po ciężkiej pracy w akademii.

Magda Jasińska zaprasza do wysłuchania całego wywiadu w Radiu PiK w środę o godz. 18.10.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!