Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polaku, spójrz w lustro!

Redakcja
Najbardziej podobamy się sobie w wersji heroicznej. Na barykadzie, w powstańczej czapie i z husarskimi skrzydłami.

Co dziwne nie jest, w końcu lepiej oglądać w lustrze kogoś niezłomnego i walecznego, niż konformistę i hipokrytę, co to wierzy, że jak ciszej będziesz, to dalej zajedziesz. A tak się jakoś składa, że ta mniej urodziwa gęba jakoś wyjątkowo często nam się w narodzie trafia.

Filip Bajon postanowił pobawić się - na kanwie dzieła Gabrieli Zapolskiej o pani Dulskiej - w namalowanie portretu właśnie tej smutnej gęby. Obrazka tego rodaka, w którym dulszczyzna siedzi głęboko, który zawsze woli stanąć z boku, ewentualnie pokrzykiwać to, co wrzeszczą inni. A jak uczy matka historia, to portret wiekszości z nas.

Oglądamy więc kilka pokoleń pań Dulskich, ostoi mieszczańskiego domu, otoczonych słabymi facetami, którzy albo nic nie mają do powiedzenia, albo lepiej, jak się w ogóle nie odzywają. I choć dookoła historia szaleje, to w dulskich domach, podporządkowujących się normom do krwi ostatniej, nic się nie zmienia. Swoją drogą najzabawniejsze jest tu ostatnie pokolenie, już z III RP. Normy się zmieniły, młoda pani Dulska jest reżyserką, a ponieważ sztuka filmowa polega teraz na publicznym praniu prywatnych brudów, to ona pierze najlepiej. Z równym zapałem, jak babka Dulska te brudy zamiatała pod dywan. Pytanie tylko, czy “Panie Dulskie” to sukces, czy porażka? Ani to, ani to. Są tu momenty uroczo zmajstrowane, które ogląda się z przyjemnością, ale są i takie, które sprawiają wrażenie kostiumowego teatrzyku sprzed lat. I chwilami aż się prosi o podkręcenie narracji. Trochę mi też przeszkadza nagłe wprowadzenie sensacyjnego wątku, który zmienia nam narodowy komediodramat w komedię kryminalną. Ciekawy jest za to mocny akcent na niejednoznaczność dulszczyzny. Bo niby szydzimy ze strasznych mieszczan, ale w czasach burzy i naporu to oni pozwalają przetrwać pod tym dywanem wartościom i tradycji.

Tak więc oglądając “Panie Dulskie” skaczemy z jednej epoki w drugą, nie ruszając się z jednego mieszkania w kamienicy. Przenosimy się z początków XX wieku w lata stalinizmu, a potem okres kapitalizmu wczesnego III RP. Rodzina Dulskich pozostaje wierna swoim zasadom, a kolejne matrony, choć pozornie się od siebie różnią, z dumą pielęgnują gen dulszczyzny.

W filmie oglądamy paradę znanych aktorów w mniej lub bardziej udanych rolach. Ta najbardziej przykuwająca uwagę kreacja, to na pewno rola Krystyna Jandy. I od teraz pani Aniela Dulska będzie miała jej twarz.CP

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!