Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto by nie chciał być tym złym?

Redakcja
Cóż, w życiu najbardziej boli nas przemijanie. Każdemu tęskno więc do tego, co dałoby mu choćby namiastkę nieśmiertelności...

No a co może ją dać ? Bycie kimś wyjątkowym. Na przykład wyjątkowym zbrodniarzem.

W „Czerwonym pająku” widzimy, jak rośnie sława Karola, domniemanego seryjnego mordercy z lat 60-tych. Karol popisuje się na wizjach lokalnych, składa milicjantom autografy na fotkach, ba, staje się inspiracją dla artystów. Wiemy też, że Karol ukradł tę zbrodnię prawdziwemu mordercy, pewnie w dużej mierze dla tej sławy. Dziś, w czasach celebryctwa, rozumiemy to całkiem nieźle. Wtedy Karol wyprzedzał epokę.

„Czerwony pająk” to kino zaskakujące. Jako, że to wariacja na temat jednego z najsłynniejszych polskich seryjnych morderców, Karola Kota, spodziewałem się raczej tradycyjnej opowieści. Bo i postać Kota - wychuchanego młodzianka o inteligenckiej buźce - i samo śledztwo były znakomitą okazją do takiego rasowego thrillera, jakich nam brakuje. Dostaliśmy jednak coś zupełnie innego - bo tak naprawdę cała ta opowieść to próba uchwycenia klimatu fascynacji złem. Fascynacji, która przytrafia się tak naprawdę wielu z nas, choć bardzo się tego wstydzimy... Koszałka nawet niespecjalnie docieka, skąd się to bierze i do czego prowadzi. Owszem, dostajemy różne tropy, jak choćby zimna i bezduszna rodzina Karola - ale mam wrażenie, że zdecydowanie istotniejszy jest tu klimat i sam moment zarażania się złem. Film zresztą ma otwartą strukturę i dopuszcza różne interpretacje - choćby tego, dlaczego chłopak wziął na siebie makabryczne zbrodnie. Żądza sławy? Fascynacja złem, którego samemu nie potrafi się zadawać? A może wyszukana forma samounicestwienia, bo Karol znalazł się w takim momencie życia, w którym, jak każdy, zdaje sobie sprawę ze swoich ograniczeń? Z tego, że ma małe szanse na zdobycie tego, co zamierza, że raczej stanie się duchem wypranym z wszelkiej pasji, jak ci, którzy go otaczają. - Jestem najlepszy, ale w Krakowie. Poza nim już nie - mówi jako młody sportowiec dziennikarce.

Tak więc przenosimy się do ponurego Krakowa lat 60-tych. Młody sportsmen znajduje zwłoki dziecka. Wie kto jest mordercą, od pewnego czasu paraliżującym miasto. I rusza jego tropem.

Film Koszałki część widzów bardzo poruszy, ale część zamęczy rachitycznością i specyfiką samej opowieści. Każdy jednak zdejmie beret przed aktorami - Adamem Woronowiczem i młodym Filipem Pławiakiem. Swoją drogą ciekawe, gdzie będzie Pławiak za parę lat. Sądzę, że bardzo wysoko.CP

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!