[break]
Uspokajamy: żaden protest nie jest przewidziany, jednak ten sprzed dwóch tygodni obnażył bezradność ratusza. Błąd w ocenie sytuacji popełnił nie tylko Rafał Bruski - również Zarząd Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej nie miał planów, jak działać w sytuacji kryzysowej.
Jedzie z nimi pilot
Za brak umiejętności przewidywania oraz planów, jak radzić sobie z przeciwnościami, zapłacili bydgoszczanie. ZDMiKP dopiero w trakcie awantury organizował transport zastępczy, ściągając autobusy m.in. z innych rejonów kraju. Taka sytuacja ma się już nie powtórzyć.
- Wykonaliśmy ogromną pracę logistyczną, która posłuży nam, gdyby była taka potrzeba - zapowiada Krzysztof Kosiedowski, rzecznik prasowy ZDMiKP. - Przygotowaliśmy parkingi awaryjne dla pojazdów spoza Bydgoszczy oraz bazę hoteli dla kierowców. Mając na uwadze, że ci ostatni nie będą znać tras, które mieliby obsłużyć, na pierwsze godziny zapewniamy pomoc pilotów - pracowników naszej spółki, którzy wsiądą do autobusów i towarzyszyć będą prowadzącym. Takie osoby mamy już też wytypowane.
Przypomnijmy, że podczas protestu bydgoszczan zdążających do pracy woziło około 40 autobusów firmy KDD oraz kilka udostępnionych przez innych przewoźników. Niestety, była to tylko jedna czwarta zwykłej liczby pojazdów. Zwykle w godzinach szczytu na linie wyjeżdża około 150 autobusów.
Bydgoszczanie próbowali radzić sobie sami. Zdesperowani, którzy nie mieli innej możliwości, szczególnie w dzielnicach oddalonych od centrum, czekali na autobusy zastępcze. Inni jechali samochodami lub szli. Rekordy powodzenia biły taksówki.
Będą bezrobotni
Co na te przygotowania związki zawodowe działające w Miejskich Zakładach Komunikacyjnych?
- Mamy nadzieję, że nie będą potrzebne - stwierdza Andrzej Arndt, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Komunikacji Miejskiej. - Toczą się rozmowy, w poniedziałek spotykamy się wraz z zarządem naszej spółki z kierownictwem ZDMiKP.
Związkowcy mają świadomość, że rozmowy są i będą trudne, bo ograniczają je zmniejszone w tym roku dotacje. Rusza tramwaj do Fordonu, więc pracę na pewno straci około dwudziestu kierowców, a bardzo prawdopodobne, że będzie ich dwa razy więcej.
- Jesteśmy rozgoryczeni, bo kiedy rozmawialiśmy rok temu o konieczności ograniczenia zatrudnienia, zaproponowaliśmy kursy doszkalające dla kierowców autobusów, by przekwalifikować ich na motorniczych. W ten sposób ograniczylibyśmy skutki nadchodzących zmian. Tymczasem od kwietnia nic w tej sprawie nie zrobiono. Koledzy, którym kończy się umowa, dostali wprawdzie propozycję zatrudnienia przez firmę KDD, ale na zasadzie samozatrudnienia - mówi przewodniczący.
Tymczasem motorniczych dla linii fordońskiej - kandydatów spośród bezrobotnych - kształci sobie spółka tramwajowa dzięki pieniądzom z Powiatowego Urzędu Pracy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Kaźmierska wróci za kraty? Mecenas Kaszewiak mówi, dlaczego tak się nie stanie
- Czyżewska była polską Marilyn Monroe. Dopiero teraz dostała kwiaty na grób
- Co się dzieje z Sylwią Bombą? Drobny szczegół totalnie ją odmienił [ZDJĘCIA]
- Olbrychski nie przypomina dawnego amanta "Jest jak Kopciuszek po dwunastej w nocy"