Jeden pączek krzywdy nam nie zrobi, ale więcej...

W środę w Bydgoszczy bito rekord, ktoś pochłonął jedenaście pączków w kilkanaście sekund. Strach się bać?

Strach się bać, jeżeli na co dzień nadużywamy produktów wysoko przetworzonych, typu: pączki, drożdżówki, faworki. Narażamy się na przyjęcie ogromnych dawek zbędnych kalorii, mówi się o nich popularnie: puste kalorie. Jeden faworek ma około 87 Kcal (kilokalorii) - niedawno to sprawdzałam. Pączek ma ich od 240 do 280. A bodaj największą bombą tłuszczową jest gniazdko, wianuszek mocno nasączony tłuszczem, który może mieć aż 400 Kcal.

Wiele zależy od tego, jakiego tłuszczu używają cukiernicy, prawda?

W przypadku produktów wysoko przetworzonych musimy liczyć się z tym, że ktoś chce na nich zarobić, więc zamiast postawić, np. na dobrej jakości klarowane masło, wybierze raczej tłuszcze utwardzane, margaryny kostkowe twarde. A wiemy, że nadmiar tłuszczów utwardzanych, czyli trans, skutkuje zwiększonym ryzykiem rozwoju miażdżycy w organizmie.

A jeśli ktoś już ma miażdżycę? Nie wolno mu zjeść pączka?

Wolno, jednorazowo, jednego małego pączka. Taki wyskok krzywdy nie zrobi. Ważne jest, jak odżywiamy się przez cały rok, zwłaszcza mając choroby serca: ile spożywamy warzyw, pełnoziarnistego chleba, migdałów, ryb, oleju lnianego, orzechów włoskich. Druga ważna sprawa: żeby pozbyć się kalorii z jednego pączka, trzeba spacerować szybkim krokiem 40 minut, albo biegać około 20 minut. Warto więc w tłusty czwartek zrezygnować z windy i wybrać schody, zrezygnować także z lunchu, np. sycącej kanapki, zjeść za to obiad w połowie składający się z warzyw.