Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zostawcie mnie w pokoju!

Redakcja
Wolność, jak wiadomo, nie zawsze jest sympatyczna. Czasami bywa trudna i męcząca.

Niby to sam miód, ale przecież musimy nieustannie dokonywać jakichś wyborów, ponosić za coś odpowiedzialność, podejmować decyzje, wybierać mniejsze zło... Czy nie zdarza się w takiej sytuacji tęsknota za stanem, kiedy ktoś decydował za nas? Ależ zdarza się, spotykamy takich ludzi właściwie co dnia. Dla małego chłopca, bohatera „Pokoju”, wolność to stan nieznany, obcy i groźny. Stan, którego nigdy wcześniej nie doświadczył. A taka wolność może zaboleć.

O „Pokoju” zrobiło się teraz głośno nadzwyczaj, bo film zabłysnął na oscarowej gali dzięki odtwórczyni głównej roli, Brie Larson, która zgarnęła statuetkę. Ale przy okazji mówi się i o filmie - słusznie, bo to jedna z bardziej poruszających rozprawek o tym, jak zachowuje się człowiek wobec wolności i niewoli. Do tego to film kapitalnie zagrany i zmajstrowany, zresztą kompletnie nie po hollywoodzku, niskobudżetowo i subtelnie. Czemu zresztą dziwić się trudno, bo duża część akcji rozgrywa się - jak w telenoweli - w jednym pokoju.

W tym tytułowym pokoju jakiś kolejny następca Fritzla więzi od siedmiu lat młodą dziewczynę. Ma z nią pięcioletniego syna, dla którego miejsce uwięzienia jest całym światem. Owszem, mają telewizor, ale chłopiec traktuje pokazywane tam programy jak jedną wielką bajkę, w czym zresztą utwierdza go matka.
Bo to jej strategia na przetrwanie i umożliwienie synowi znośnego przeżycia dzieciństwa w jakiej takiej kondycji i psychicznej, i fizycznej. Kobieta tworzy więc fikcyjną rzeczywistość, z masą zastępników. Choćby innych ludzi dzieciakowi zastępują sprzęty w pokoju, z którymi wita się jak ze starymi kumplami. Tyle że takie budowanie fikcji w czyjejś głowie nie odbywa się przecież bezkosztowo. Bo trudno to później odkręcić i kogoś z takiego świata wydobyć... „Pokój” nie ucieka zresztą od uniwersalizowania tej opowieści, co przenosi go na inny poziom niż tylko ballady o dramacie dwojga osób. Druga część filmu to zmagania się matki i syna ze światem już po uwolnieniu. I twórcom „Pokoju” udało się wpędzić nas w poczucie, jakbyśmy sami wyszli z tytułowego pokoju - okrutnego więzienia, ale jednak przewidywalnego i uporządkowanego. Realny świat to chaos, harmider, wariujące media, tabuny prawników i policjantów. I masa trudnych pytań, które potęgują traumę. Aż chce się wrócić do pokoju.

Cóż, kawał pięknego kina, a sposób, w jaki Abrahamson zbudował napięcie mając do dyspozycji jeden mały pokój i dwie osoby, budzi szacunek . Aktorzy oczywiście mu pomogli. Brie Larson zasłużenie dostała Oscara, ale grający jej syna malec - Jacob Tremblay - to mistrzostwo świata. To ciekawe, jak udaje się wyłowić taką perełkę i czemu u nas się to nie zdarza... Oczywiście potem, w dorosłym świecie, w większości przypadków takie perełki znikają szybciej niż się pojawiły. Ale małemu Jacobowi aż chce się życzyć, żeby tym razem było inaczej.CP

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!