Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To już prawdziwa plaga. Co trzecie zgłoszenie do strażników miejskich dotyczy parkowania

Redakcja
Za tak pozostawiony samochód zapłacimy 996 ZŁOTYCH: 500 zł za mandat, 459 zł za lawetę, a 35 zł za parking
Za tak pozostawiony samochód zapłacimy 996 ZŁOTYCH: 500 zł za mandat, 459 zł za lawetę, a 35 zł za parking Straż Miejska
Przybywa kierowców, którzy ignorują zakazy parkowania. Z roku na rok strażnicy miejscy podejmują wobec nich coraz więcej interwencji. Łamiących przepisy nie odstraszają wysokie mandaty. Bywa, że za złamanie zakazów trzeba zapłacić tysiąc złotych.

[break]
Piątek, ul. Warszawska na wysokości placu Piastowskiego. Kierowca czerwonego forda parkuje na chodniku, dosłownie metr od wejścia do sklepu mięsnego. Samochód utrudnia nie tylko wejście do budynku, ale także korzystanie z przejścia dla pieszych. Po kilku minutach kierowca z zakupami w ręku wsiada do auta. Przechodnie zwracają mu uwagę, ale on macha ręką i odjeżdża. - Najlepiej niech do sklepu wjedzie. Skandal. Szerzy się drogowe chamstwo. I to najczęściej w wykonaniu właścicieli eleganckich samochodów - dzieli się wrażeniami świadek tego zdarzenia.

Podobne niespołeczne zachowania na bydgoskich ulicach obserwujemy coraz częściej. Zaparkowane byle gdzie auta tarasują przejazd tramwajów, uniemożliwiają wjazd do bramy, albo nawet blokują inne auta. Kierowców, którzy parkują, nie zważając na przepisy, przybywa. Tłumaczą się różnie. - Główny argument jest taki, że nie ma miejsca w mieście, bo samochodów przybywa, inni wszystko tłumaczą pośpiechem, a niektórzy przekonują, że znaki są źle ustawione, albo ich nie widzieli - mówią nam strażnicy miejscy patrolujący Śródmieście.

Coraz więcej zgłoszeń

W statystykach Straży Miejskiej dominują interwencje dotyczące nieprawidłowego parkowania. - W 2013 roku tego wykroczenia dotyczyło 31 procent wszystkich zgłoszeń, w 2014 - ponad 32 proc, a w 2015 - już ponad 36 proc. wszystkich zgłoszeń od mieszkańców Bydgoszczy - przytacza statystyki Arkadiusz Bereszyński, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Bydgoszczy.

Najwięcej problemów jest tam, gdzie jest najciaśniej, czyli w szeroko rozumianym Śródmieściu. - Szczyt pracy przypada na godz. 12-15, wtedy bywa, że nie nadążamy ze zgłoszeniami. W pierwszej kolejności interweniujemy tam, gdzie zablokowany jest ruch, np. na ulicy Gdańskiej i Chodkiewicza. Wielokrotnie zaparkowane samochody utrudniały przejazd tramwajów - stwierdza rzecznik Bereszyński. - Na szczęście ostatnio takich kierowców jest mniej. Nie ubywa jednak tych, którzy parkują w bramach, albo na zakazie i miejscach przeznaczonych dla niepełnosprawnych.

Rzecznik dodaje, że po południu, kiedy w centrum robi się luźniej, problem narasta na osiedlach o gęstej zabudowie bloków: - Tam gdzie jest zabudowa jednorodzinna, nie ma problemu, bo jest więcej miejsca do parkowania.

Kosztowne parkowanie

Standardowy mandat za nieprawidłowe parkowanie pojazdu wynosi 100 złotych, jednak czasem parkowanie pojazdu może być nawet dziesięciokrotnie droższe. - Jeśli pojazd nieuprawniony stanie na miejscu przeznaczonym dla osoby niepełnosprawnej, taryfikator przewiduje mandat w wysokości 500 zł i obligatoryjne holowanie. Wezwanie lawety i usunięcie auta kosztuje 459 zł, doba parkingu to koszt 35 zł - tłumaczy Arkadiusz Bereszyński.

Municypalni wzywają lawety także w momencie, kiedy zaparkowany pojazd utrudnia ruch, stoi na skrzyżowaniu, albo w miejscu, gdzie widnieje znak „T-24” z symbolem holownika. W zeszłym roku lawety sprzątnęły z miasta 740 samochodów.

Więcej niż „stówkę” zapłacimy także, jeśli zaparkujemy samochód na skrzyżowaniu, zablokujemy ruch, albo utrudnimy widoczność. Wtedy mandat może wynieść nawet 300 złotych.

To nie jest polowanie

Część kierowców twierdzi, że po zlikwidowaniu fotoradarów strażnicy miejscy rozpoczęli polowanie na kierowców. - Zaparkowałem blisko mało ruchliwego skrzyżowania, ale nie ograniczyłem widoczności. Dostałem trzysta złotych mandatu. Czuję się skrzywdzony, chyba łatają dziury w budżecie - żali nam się czytelnik.

- Nic podobnego. W ostatnim miesiącu zmalała nawet liczba założonych przez nas blokad z 205 na 189. I nie zawsze sięgamy po bloczek z mandatami. 65 proc. wszystkich ujawnionych przez nas wykroczeń kończy się na pouczeniu - odpiera zarzuty kierowców rzecznik Straży Miejskiej. - Interweniujemy, ponieważ tego oczekują od nas mieszkańcy miasta, to oni dzwonią ze zgłoszeniami - dodaje Arkadiusz Bereszyński. Tłumaczy, dlaczego municypalni wciąż stosują blokady na koła. - Dzięki unieruchomieniu pojazdu dużo łatwiej docieramy do sprawcy wykroczenia i możemy je rozliczyć. W przypadku wezwań, adresaci bardzo często kluczyli, nie potrafili wskazać użytkownika auta. Robili wszystko, aby uniknąć kary, tak jak w przypadku wezwań z fotoradarów - nie ukrywa Arkadiusz Bereszyński.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!