Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bydgoski Festiwal Operowy. Oszałamiający „Mistrz i Małgorzata” Teatru Capitol z Wrocławia

Ewa Czarnowska-Woźniak
Ewa Czarnowska-Woźniak
Zjawiskowa Ewelina Adamska-Porczyk  jako Hella
Zjawiskowa Ewelina Adamska-Porczyk jako Hella Łukasz Giza /Capitol
„Kiedy zachodziło właśnie gorące wiosenne słońce, na Patriarszych Prudach zjawiło się dwu obywateli...”

[break]
To pierwsze słowa genialnej powieści Michała Bułhakowa „Mistrz i Małgorzata”. Każdy maturzysta wie, że za chwilę obywatele ci, literaci Berlioz i Bezdomny, spoczną na ławeczce, a potem dołączy do nich tajemniczy obcokrajowiec. Szaleniec pewnie, bo twierdzi, że jadł śniadanie z Kantem i znał Jezusa. Z pewnością głupi, bo uważa, że literaci nie zjedzą kolacji w „Gribojedowie” przez jakąś Annuszkę, która rozlała właśnie olej na ulicy...

I wiedzą maturzyści, ze nieznajomy, Szatan we własnej osobie (choć na użytek wizyty w Związku Radzieckim nazywany z obca Wolandem) miał rację. Berlioz przez plamę oleju znajdzie się pod tramwajem, który obetnie mu głowę. A Bezdomny trafi do szpitala wariatów, bo kto mu uwierzy, że ten cudzoziemiec, któremu towarzyszy gadający kot na dwóch nogach (!), wszystko to przewidział?...

Demonicznym Wolandem jest w przedstawieniu przywiezionym na XXIII Bydgoski Festiwal Operowy przez Teatr Capitol z Wrocławia Tomasz Wysocki (gościnna rola aktora Teatru im. Słowackiego w Krakowie). Wpędzonym w szaleństwo Bezdomnym - znany aktor serialowy - Mariusz Kiljan. Jego nadekspresyjna (stosownie do potrzeb) rola to też jedna z pereł w sznurku znakomitych interpretacji, od których lśni wrocławska adaptacja „Mistrza i Małgorzaty”. Bo trzeba od razu podkreślić, że kilkugodzinny spektakl jest i tak okrojeniem powieści. Przystosowanej do sceny, według mnie, bardzo sensownie. W oryginale, sceny moskiewskie są równoważone narracją historii Ha-Nocri, powieściowego dzieła życia tytułowego Mistrza, którym w czasie tworzenia opiekowała się muza i kochanka Małgorzata. I u Bułhakowa była to równie porywająca opowieść. Tu otrzymamy zaledwie kilka scen z udziałem Poncjusza Piłata - ale akurat tyle, by mieć kontrapunkt do zdarzeń moskiewskich. Przy całym piekle na ziemi, jakim była radziecka Moskwa, przy portretowaniu chciwych, rozpustnych, bezbożnych jej mieszkańców, niezachwiana dobroć Jeszui Ha- Nocri stanowić ma oparcie.

A przecież, w finale (o czym również świetnie wiedzą czytelnicy lektury obowiązkowej), Mistrz i jego towarzyszka nie zwrócą się w stronę światła. Osiągną po prostu wieczny spokój.

A tego spokoju nie doświadczą widzowie wrocławskiego musicalu. Na scenie bez przerwy jest szaleństwo tańca, śpiewu, bieganiny, kolorów, wystrzałów, efektów prawie magicznych (pamiętne ośmieszenie moskwiczan w Varietes). I dużo, dużo dobrego - także i przede wszystkim wokalnie - aktorstwa. Oprócz wyżej wspomnianych, na największe, moim zdaniem, brawa, zasługuje narratorka, Kobieta (Justyna Szafran). Widzowie nie mogli też oderwać oczu (nie tylko w scenie topless) od Helli (Ewelina Adamska-Porczyk). Zwinnością i śpiewem zachwycał kot Behemot (Mikołaj Woubishet), uwagę przykuwała ewoluująca na naszych oczach Małgorzata (Magdalena Wojnarowska). Autorem tekstów piosenek był grający Mistrza Rałał Dziwisz (również gość z Teatru Słowackiego), a świetną muzykę stworzył i grający na żywo (a jakże!) zespół poprowadził Piotr Dziubek.

„Mistrz i Małgorzata” z Capitolu? Brawo, brawo, brawo!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!