A tu z dużej chmury mały deszcz i słabe widoki na końcowy sukces. Mało tego - w środę może być już po finale. Oby nie.
Gdy koszykarki Artego na koniec sezonu zasadniczego wygrały na parkiecie Wisły Kraków i do play-off wystartowały z 1. miejsca, a potem w ćwierćfinale i półfinale odprawiły rywalki z kwitkiem, a „Biała Gwiazda” męczyła się w półfinale aż pięć meczów, wydawało się, że podopieczne Tomasza Herkta są w korzystniejszej sytuacji przed finałową rywalizacją.
Wszystko działało na korzyść bydgoszczanek - handicap meczu na własnym parkiecie, więcej czasu na regenerację po półfinałach, korzystniejszy bilans bezpośrednich spotkań w tym sezonie. Jedno tylko nie zadziałało - doświadczenie w walce o główne trofeum.
Sezon zasadniczy sezonem zasadniczym, pierwsze miejsce pierwszym miejscem, ale finał i tak zawsze zaczyna się od zera. Przed pierwszą piłką wyrzuconą przez sędziego w górę każda z drużyn teoretycznie ma po 50 procent szansy na końcowy sukces. Jednak krakowianki dwukrotnie zdobyły Bydgoszcz i zanosi się na powtórkę z ubiegłego roku. Czyli kolejne złoto dla rywalek, a srebro dla naszych koszykarek.
Trzymajmy się jednak tych myśli ku pokrzepieniu serc, że dopóki piłka w grze, albo że nadzieja umiera ostatnia...
Gdyby zawodniczkom Artego udało się odwrócić losy tego finału, byłoby to nie tylko mistrzostwo Polski, ale mistrzostwo świata.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?