Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Brzęk judaszowych srebrników [KRONIKA BYDGOSKA]

Jarosław Reszka
Terminal w bydgoskim Porcie Lotniczym potrzebuje rozbudowy
Terminal w bydgoskim Porcie Lotniczym potrzebuje rozbudowy Tomasz Czachorowski
Przed wojną samoloty z Bydgoszczy nie latały do Londynu i Birmingham (po Brexicie, kto wie, jak długo jeszcze polatają?), za to z naszego lotniska - już w 1929 r. - można było codziennie wyruszyć do Poznania i Gdańska, a nieco rzadziej także do Warszawy, Lwowa, Katowic, Krakowa, Wilna, ba, nawet do Bukaresztu!

[break]
Samej Bydgoszczy nazwać wtedy nie można było jednak miastem z portem lotniczym, bo loty pasażerskie odbywały się tu dzięki uprzejmości dowództwa lotnictwa wojskowego. „Cywili” odprawiano w murowanym wojskowym hangarze. Przez osiem lat snuto plany budowy w Bydgoszczy dworca lotniczego i nic więcej w tej sprawie nie dokonano.

Potem wybuchła wojna. Port Lotniczy o strukturze takiej, w jakiej funkcjonuje obecnie, istnieje dopiero od 1995 r. Jego właścicielem w 2/3 jest samorząd województwa kujawsko-pomorskiego, w 23 proc. gmina Bydgoszcz, w 7 proc. Polskie Porty Lotnicze, a pozostałe akcje są rozproszone pomiędzy bodaj 10 drobnych wspólników (Toruń ma 0,04 proc. akcji). W 2015 r. nasz port był 9. w kraju pod względem liczby pasażerów (341 tys.).

Po co ta powtórka z historii i łyk statystki? By nadać rzeczy odpowiedni wymiar. Bydgoszcz ma pewne tradycje związane z lotnictwem pasażerskim, lecz o porcie lotniczym mówić możemy dopiero od dwudziestu paru lat, a o porcie pełną gębą - w czasie przyszłym. Na razie trzeba wychodzić ze skóry, by się rozwijać w cieniu niezbyt odległych Okęcia, Modlina, poznańskiej Ławicy i gdańskiego Rębiechowa. Tymczasem nad Brdą dochodzi do głosu nie rozum, lecz plemienny instynkt.

Piję tu do reakcji, jaką wywołał w ostatnich dniach pomysł prezesa naszego portu lotniczego. Rzucił on myśl, by w zamian za około 5 mln zł gmina Toruń wprowadziła „Toruń” jako dodatkowy człon w nazwie portu. W odpowiedzi usłyszał od prezydenta Bruskiego epitety w stylu „bzdura”, „absurd” i „judaszowe srebrniki”, a także deklarację, że dwaj (na sześciu) przedstawiciele Bydgoszczy w radzie nadzorczej portu będą bronić obecnej nazwy niczym niepodległości. I tak się we wtorek stało. Z ust prezydenta Bydgoszczy padło także stwierdzenie, że propozycja zmiany nazwy portu „to tak jakby bydgoszczanie wnioskowali o zmianę nazwy UMK i przeniesienie z Torunia pomnika astronoma”.

Niech Czytelnicy sami ocenią, czy jest to odpowiednia reakcja. Zgadzam się, że 5 mln za dopisanie „Torunia” do nazwy to zapłata lekko śmieszna. I nad tym warto dyskutować. Nie sądzę natomiast, że REGIONALNY Port Lotniczy w Bydgoszczy to sentymentalnie i tradycyjnie to samo, co pomnik Łuczniczki, spichrze nad Brdą, bydgoska katedra.

Czy podobną reakcję wywołałaby inicjatywa zmiany nazwy, gdyby wyszła, powiedzmy, z Grudziądza? I w końcu: kwota ma tu większe znaczenie czy honor? Czy gdyby Toruń położył na stół 50 milionów, to można byłoby z nim dobić targu? Jeśli tak, jeśli to tylko biznes, to ja mam poważną biznesową ofertę. Niech torunianie płacą 2 mln… ale co rok - bez wykupu akcji portu, a wyłącznie za dodanie „Torunia” do nazwy (podobnie jak port płaci Ryanairowi za tzw. działania marketingowe). Wtedy wkład torunian w rozwój portu będzie stały i ewidentny.

Swoją drogą, zastanawiający jest też fakt, że gdy kilka lat temu głównym właścicielem bydgoskiego portu byli Austriacy, a potem Niemcy, to władzom miasta zbytnio to nie przeszkadzało.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty