Kto się boi kolędnika? [Durczok wraca do telewizji]

To będzie Kamil Durczok, która wraca do telewizora, choć wydawało się, że przebity osikowym kołkiem zaległ już w tych swoich Katowicach na wieki wieków. No ale co może być większym telesmaczkiem nadchodzących tygodni, niż zmartwychwstanie gwiazdora?

Od superafery, w której oskarżany o molestowanie i mobbing redaktor pożegnał się z TVN, minęło półtora roku. Niby długo na tyle, żeby afera straciła kolorki, ale jednocześnie krótko, bo sprawa wciąż żyje w sądach.

A parę osób pamięta, że komisja TVN się z panem Kamilem nie cackała, co ludowi dało jasny sygnał, że było tam niefajnie.

Teraz dziennikarz będzie miał program w Polsat News. To, że jemu do reanimowania kariery jest to potrzebne, to jasne, jak słoneczko Polsatu. Ale po co to Polsatowi? Cóż, pan Kamil wciąż jest jednym z niewielu dziennikarzy o statusie gwiazdy, a teraz przyciąga i fanów, i antyfanów. A jeśli Polsat News zamierza łomotać się na całego z TVN 24 o widza, to musi mieć mocną buźkę w ofercie. Bo na razie to ma głównie gromadkę anonimów.

A czym Polsat ryzykuje? Pytaniami, czy ten powrót nie jest za szybki. Poza tym gębą stacji, w której „nam jest wszystko jedno”. Bo tłumaczenia Polsatu, że gwiazdę telewizji jedynie „dotyczyły pewne kontrowersje” brzmią słabo. Jakby nie chodziło o najgłośniejszą w Polsce aferę z molestowaniem i mobbingiem, a o jakieś durnoty.

Na razie w sieci krążą więc różne głupawe żarciki o nowym życiu pana Durczoka w Polsacie, ale i pytania o formę dziennikarza, który został gwiazdą, bo był naprawdę dobry w swoim fachu. W każdym razie pan Kamil został kolejnym telekolędnikiem, jak pan Lis. Obaj zaczynali w TVP, potem wylądowali w TVN, a później w Polsacie. Potem pan Lis znowu trafił do TVP. Z tym pan Kamil będzie pewnie musiał poczekać na następną dobrą zmianę.CP