Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rodzina państwa Kowalkowskich walczy, żeby ich ogród nie stał się drogą publiczną

Redakcja
Jeśli racje pana Jerzego nie zostaną uwzględnione, w tym miejscu będzie biegła jezdnia. Po prawej stronie, kilka metrów dalej, stoi dom pana Jerzego. Jest od lat okrawany przez państwo niemal z wszystkich stron
Jeśli racje pana Jerzego nie zostaną uwzględnione, w tym miejscu będzie biegła jezdnia. Po prawej stronie, kilka metrów dalej, stoi dom pana Jerzego. Jest od lat okrawany przez państwo niemal z wszystkich stron Tomasz Czachorowski
To historia jak z sensacyjnego serialu. Są w niej i niemiecki obóz, i więzienie po wojnie, zabranie ziemi, śmierć ze zgryzoty. Czy będzie kolejny odcinek?

Sceną tego dramatu jest ulica Wiejska w Bydgoszczy. Bohaterami: prababka Maria, babka Agnieszka, córka Marcella i jej syn Jerzy. Chodzi o posesje z numerami 107 i 105. Na tej drugiej stoi dom, w którym mieszka rodzina pana Jerzego Kowalkowskiego. Stosiódemka związana zaś była z historią wymienionych wyżej trzech kobiet... Przedwojenne i wojenne zawirowania sprawiły, że familia traciła kawałek ziemi po kawałku na rzecz skarbu państwa i miasta. Po wojnie przepadł jeden z ostatnich skrawków, fragment wspomnianej posesji z numerem 107 wraz z przylegającymi gruntami.

- Moja babka Agnieszka Walkowiak miała prawa do połowy domu na działce z numerem 107, druga połowa była do dyspozycji jej mamy, Marii Kruczkowskiej - wskazuje posesję za płotem pan Jerzy. - Niestety, babcia została urzędowo pozbawiona obywatelstwa polskiego za przyjęcie obywatelstwa niemieckiego w czasie II wojny światowej, choć była do tego zmuszona okolicznościami. Państwo uznało, że rodzina się zgermanizowała. Represje dotknęły wszystkich. Majątek decyzją sądu zasilił skarb państwa.

Na przełaj

Na tej samej podstawie przepadła drugą część budynku. Babcia pana Jerzego walczyła o jej odzyskanie, wskazując, że została zrehabilitowana, że siedziała w obozie w Potulicach. Niestety, dawnych decyzji nie udało się podważyć.

Kolejny epizod tej historii dotyczył gruntów po drugiej stronie domu z numerem 105. Miasto, na potrzeby rozwoju budownictwa i wytyczenia nowej drogi , zabrało - przy sprzeciwie mieszkańców - kawał ziemi państwa Kowalkowskich, dając w zamian tyle samo metrów, ale dużo dalej od głównej posesji.

Przez dwadzieścia lat nic się na odebranym terenie nie działo. Z czasem stanęły domki, a wkrótce ma biec tędy... jezdnia. - Po tej wymianie z miastem, bardzo spadła wartość mojego domu, straciłem działkę, na której moje dzieci mogłyby postawić swoje domy, wycięto stare odmiany drzew owocowych - mówi pan Jerzy. - Wartość domu spadnie jeszcze bardziej, gdy miasto położy rękę na kawałku ogrodu. A położy już wkrótce, bo bez tego nie będzie drogi - łącznika ulicy Podniebnej z Wiejską.

Koniec oazy spokoju?

O tym będzie mowa w ostatnim odcinku tej historii.

Łącznik uwzględnia miejscowy projekt zagospodarowania przestrzennego. Pobiegnie przez sam środek ogrodu pana Jerzego, skasuje: dorodne, czterometrowe tuje, altankę ogrodową, trawnik, kwiaty, a może i wieloletnią gruszę. Samochody będą jeździć tuż przy oknach domu, do którego jako do oazy spokoju, sprowadzili się niedawno schorowani i wiekowi teściowie pana Jerzego (teść Hubert Kusz, to najstarszy żyjący piłkarz klubu Lechia Gdańsk!).

- Według naszej wiedzy i dokumentacji, mimo wspominanej już, krzywdzącej decyzji zarządu miasta, sądu, uważamy, że to jest wciąż nasza ziemia, choć z ksiąg nas wykreślono. Jestem bezradny wobec koszmarów przeszłości. Wydaje się, że nie mam nic do powiedzenia, tak przynajmniej wynika z korespondencji prowadzonej z Zarządem Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej, a wcześniej z sądami - mówi wstrząśnięty pan Jerzy. W nerwach zastanawia się, czy nie skończy jak jego mama.

- Wieloletnia walka o odzyskanie naszej własności zniszczyła jej zdrowie, nerwy. Na widok tego, co działo się pod drugiej stronie domu, w kierunku ulicy Podniebnej, dostała wylewu i zmarła dwa miesiące później... - opowiada.

Zarząd Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej tłumaczył „Expressowi”, że kwestia dotycząca spornej działki jeszcze nie została wyjaśniona. - Ustalamy jej status prawny, ponieważ pan Jerzy Kowalkowski podzielił się z nami swoimi zastrzeżeniami i wątpliwościami. Nie rozpocznie się budowa, zanim wszystkie wątpliwości nie będą rozwiane - mówi Krzysztof Kosiedowski, rzecznik prasowy ZDMiKP Bydgoszcz. Do tematu wrócimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!