Bydgoscy przedsiębiorcy czekają na ulgi w wysokich opłatach. Co zrobi PiS?

- Program wyborczy Prawa i Sprawiedliwości, z którym obecna partia rządząca szła do wyborów parlamentarnych w 2015 roku zawierał obietnicę wprowadzenia mechanizmu tzw. łagodnego przechodzenia z „małego ZUS” na zwykły przez osoby prowadzące pierwszą działalność gospodarczą. Osoby te korzystają obecnie przez pierwsze dwa lata z preferencyjnych stawek ZUS na poziomie 30 procent minimalnego wynagrodzenia, ale już w następnym roku muszą płacić stuprocentową stawkę. PiS obiecał zmianę w przepisach, która miała zagwarantować takim osobom przez kolejne lata preferencyjną stawkę, podwyższając ją każdego roku o 25 procent - przypomina poseł Paweł Olszewski z PO.

PRZECZYTAJ:Paląca potrzeba przedsiębiorców [dzielnicowym okiem]

Bydgoski parlamentarzysta zwrócił się zapytaniem do Ministra Rozwoju Mateusza Morawieckiego oraz do Ministra Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej Elżbiety Rafalskiej z interpelacją w tej sprawie. Pyta dlaczego do tej pory PiS nie ulżył przedsiębiorcom i kiedy zamierza wywiązać się z obietnic. Odpowiedzi jeszcze nie otrzymał.

Zapłacą od dochodu?

W maju propozycję zmian w opłatach za prowadzenie działalności gospodarczej przedstawił Adam Abramowicz, poseł PiS i przewodniczący Parlamentarnego Zespołu na rzecz Przedsiębiorczości i Patriotyzmu Ekonomicznego. Wedle jego założeń mali przedsiębiorcy, których miesięczny przychodów nie przekracza 5 tys. zł miesięcznie, zamiast obecnych danin mieliby płacić jedynie 25-procentowy podatek od przychodu. W praktyce oznaczałoby to, że właściciel małej firmy, który zarobi miesięcznie np. 3 tys. zł. zapłaci 750 zł podatku, a nie jak dziś 1121 zł ZUS plus podatki. Wedle autorów tego rozwiązania, zliberalizowane przepisy pomogłyby wyjść z szarej strefy szczególnie przedsiębiorcom z mniejszych miejscowości. Dziś ok. 600 tysięcy z nich działa w szarej strefie - wynika z danych Najwyższej Izby Kontroli.

Jak dotąd aktywność rządzących w tej materii kończy się jedynie na propozycjach.

Firma za granicą

- Dla mnie obniżenie opłat za prowadzenie działalności to jedna z najważniejszych obietnic PiS. Obecne przepisy są po prostu nieuczciwe - mówi pan Paweł, grafik. - Prowadziłem firmę przez dwa lata, bo korzystałem z małego ZUS-u. Kiedy opłaty wzrosły zlikwidowałem działalność, bo przestało mi się to kalkulować. Nie w każdym miesiącu wystawiałem tyle faktur, aby mieć na podatki i na życie. Teraz radzę sobie inaczej. Zarejestrowałem firmę na bliską osobę. Kiedy jej mały ZUS się skończy, pomyślę co dalej. Możliwości na optymalizację jest naprawdę dużo - twierdzi.

Jak przedsiębiorcy starają się obniżyć koszty prowadzenia działalności? Wciąż jednym z najpopularniejszych rozwiązań jest założenie firmy za granicą. Najpopularniejszymi kierunkami ”przeprowadzek” są Wielka Brytania i Słowacja, a niektórzy rejestrują się także w Niemczech.

Pan Patryk od ponad roku z powodzeniem rozlicza się z fiskusem na wyspach. - Pracowałem w Wielkiej Brytanii i choć wróciłem do Polski, to firmę mam zarejestrowaną właśnie tam. Opłaty i podatki są znacznie niższe, kwoty wolne od opodatkowania dużo większe, a cały system bardziej przejrzysty. Jak na razie Brexit nic w tym nie zmienił- przekonuje informatyk.

Faktury z internetu

Na popularności zyskują ostatnio firmy, które w zamian za niewielką prowizję (około 5 proc. wartości zlecenia) oferują osobom nieposiadającym zarejestrowanej działalności wystawienie faktury klientom. Firmy te działają głównie przez internet i są w pełni legalne. Jedna z nich powstała ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego. - Niektórym moim klientom przeszkadzało to, że nie mogę wystawić faktur, bo nie mam firmy. Nie założyłam działalności bo zleceń mam niewiele, więc wszystko co zarabiam poszłoby na opłaty. Dzięki takim serwisom nie mam już kłopotu. Polacy zawsze wymyślą sposób jak sobie ułatwić życie - komentuje pani Marta, która świadczy usługi z zakresu fotografii i obróbki zdjęć.