Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

I ty zostaniesz kowbojem

Mariusz Załuski
Mariusz Załuski
Jak wiadomo ludzie generalnie wolą, jak dobrym jest dobrze, a złym źle.

I nie ma do podkręcania takiego porządku gatunku lepszego, niż western. Bo nawet jak wprowadza się w nim odcienie szarości - co modne było w ostatnich dekadach wyjątkowo - to jednak świat mamy tam czarno-biały.

”Siedmiu wspaniałych” to oczywiście jeden z najbardziej wyrazistych westernów w historii kina, pozycja kanoniczna - nic więc dziwnego, że jego remake mógł budzić delikatny niepokój.

Bo ostatnio majstrowane nowe wersje starych hitów przypominały plastikowe chińskie podróby tego, co zmajstrowały kiedyś z drewna i kamienia prawdziwe rzemiechy. I jak wyszło tym razem? Niestety podobnie.

Film jest zwinny technicznie - możliwości realizacyjne są przecież dzisiaj nieporównywalne - ale nie ma w nim zupełnie siły pierwowzoru, w którym Brynner, Bronson czy Steve McQueen odgrywali scenki, pamiętane później przez dekady. Tu ani scenki, ani postaci nie zapamiętamy żadnej.

Oczywiście atrakcją jest cała zmiana ideolo nowych „Siedmiu wspaniałych”, wpisujących się cudnie w czasy nowe, a nawet jeszcze nowsze. Wspaniali są niby tacy sami - to ludzie, którzy mają sporo za uszami, ale w pewnym momencie życia postanowili stanąć po stronie dobra.

A jak już stanęli, to - w imię idei - potrafią góry przenosić, bo przestali oglądać się na koszty. Kino oczywiście kocha takich pozornie złych twardzieli, którzy, jak się okazuje, dusze mają szczere i otwarte dla ludu. Tyle że tym razem ich przeciwnik to nie jakiś bandzior, ale kapitalista wredny, nie liczący się ani z bliźnimi, ani z naturą, i bardzo pomagający niewidzialnej ręce rynku w oczyszczaniu terenu pod następne inwestycje.

Aż dziw bierze, że grający go aktor nie przypomina fizycznie upiornego Donalda Trumpa. No a wspaniali? Szefem jest Afroamerykanin, a pomagają mu Latynos, Indianin, Azjata, Cajun z francuskojęzycznej części Ameryki, Irlandczyk i o dziwo, jeden zwykły biały.

Aż dziw bierze, że nie ma jeszcze w tej gromadce Eskimosa, bo jak widać każdy ma szansę zostać kowbojem... Kobietę zresztą też doklejono, jako dodatkową wspaniałą, a nawet najwspanialszą. Że ta wielokulturowa poprawność polityczna wygląda komicznie w westernowych realiach? Takie czasy.

Tak więc oglądamy opowieść o małym miasteczku na Dzikim Zachodzie, które niestety leży obok kopalni złota - własności krwiożerczego kapitalisty. Mieszkańcy zmuszani są do wyprowadzki. Postanawiają jednak stawić opór i wynajmują siedmiu outsiderów, dotąd zajmujących się w życiu mało chwalebnymi zajęciami.

Brak wyrazistości postaci dziwi tym bardziej, że mamy tu gromadkę prawdziwych gwiazd - od Denzela Washingtona, przez Ethana Hawke’a po Vincenta D’Onofrio. W ganiance kadrów trudno im jednak cokolwiek zagrać, poza złapaniem paru min... Po starych „Siedmiu wspaniałych” Steve McQueen zaczął wspaniałą karierę. Tu raczej nikomu to nie grozi.CP

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!