Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Port Lotniczy Bydgoszcz, kontra MON. Rozmowa z Januszem Zemkem

Wojciech Mąka
Wojciech Mąka
Bydgoski europoseł Janusz Zemke w rozmowie z „Expressem” mówi, co Ministerstwo Obrony Narodowej powinno zrobić ws. bydgoskiego lotniska
Bydgoski europoseł Janusz Zemke w rozmowie z „Expressem” mówi, co Ministerstwo Obrony Narodowej powinno zrobić ws. bydgoskiego lotniska Grzegorz Olkowski
Bydgoski Port Lotniczy jest coraz bliższy pozwania ministra obrony narodowej do sądu - chodzi o miliony złotych, których MON nie chce lotnisku zapłacić za korzystanie z pasa. O sporze finansowym rozmawiamy z bydgoskim europosłem Januszem Zemkem.

Minister Obrony Narodowej od lat nie chce płacić Portowi Lotniczemu Bydgoszcz za korzystanie z pasa startowego i infrastruktury lotniskowej. Nie trzeba przypominać, że z Bydgoszczy wciąż startują i lądują wojskowe samoloty - właśnie korzystając z cywilnego lotniska. Zaległości, jak mówi się nieoficjalnie, to ok. 5-6 milionów złotych rocznie. Czy to, Pana zdaniem, normalna sytuacja?
Oczywiście, że nie. Przy czym trzeba pamiętać, że nie jest to w skali kraju jakiś odosobniony przypadek. W Polsce są w tej chwili tylko trzy typowo wojskowe lotniska, tylko przez armię zarządzane - Powidz - z 33 Bazą Lotnictwa Transportowego, Świdwin - z 21 Bazą Lotnictwa Taktycznego oraz Mirosławiec - z 12 Bazą Lotniczą. Cała reszta, czyli 14 portów, udostępnia swoją infrastrukturę armii. W bydgoskim przypadku trzeba pamiętać nie tylko o wojskowych tradycjach, ale także o teraźniejszości. Przecież w bydgoskim porcie lotniczym lądują samoloty do Wojskowych Zakładów Lotniczych nr 2, które w całości są spółką państwową, pracującą na potrzeby armii. W tej chwili uruchomiono tam nowy hangar, firma się rozwija. Trudno udawać, że samoloty wojskowe kierowane do WZL lądują na innym lotnisku. Oczywiście o transportach do centrum szkolenia NATO nie wspominam, bo maszyny te generują nieco mniejszy ruch.

Przeczytaj również:Wielki port może zabrać skrzydła lotnisku w Bydgoszcz


Port lotniczy jest coraz bliższy skierowania do sądu pozwu przeciwko Ministerstwu Obrony Narodowej. Sytuacja staje się coraz bardziej napięta. Jak można ją rozwiązać?

Myślę, że ruch zdecydowanie leży po stronie ministerstwa. W tej chwili jest tak, jakby MON zachowywał się po staremu, jak dawniej, jeszcze w czasach PRL. Wtedy armia nie płaciła gminom ani złotówki, ale wykorzystywała ich tereny, na przykład na poligony. Zakłady produkujące na potrzeby armii mogły nie mieć zamówień, ale utrzymywały w gotowości moc produkcyjną, co kosztowało, ale nikt za to nie płacił. Pamiętam, kiedy byłem w resorcie, udało się tę sytuację zmienić. MON zaczął płacić. Nie będę jednak ukrywał, że znaczna część oficerów była temu przeciwna, a nawet zdziwiona takim pomysłem. A ja pytałem: „no dobrze, panowie, ale z czego te gminy mają żyć, jak armia nie pozwala korzystać im z ich terenów?”. Jestem przekonany, że uregulowanie zaległości wobec Portu Lotniczego Bydgoszcz nie nadszarpnie budżetu MON.

Myślę, że ruch zdecydowanie leży po stronie ministerstwa. W tej chwili jest tak, jakby MON zachowywał się po staremu, jak dawniej, jeszcze w czasach PRL. - Janusz Zemke

No dobrze, ale po pierwsze - wiceminister Bartosz Kownacki uważa, że taki zastrzyk pieniędzy byłby niezgodny z unijnym prawem i traktowany jako niedozwolona pomoc publiczna. Po drugie - nie chodzi przecież o jednorazową spłatę długu.

À propos dofinansowania - nie miałbym takich obaw, jak minister Kownacki. Wszystko jest kwestią uregulowania zapisów w statucie spółki. Przypomnę, że w wielu krajach Unii Europejskiej, w Niemczech czy Francji, armia korzysta z cywilnych lotnisk i płaci za nie w jakiejś części. Nikt problemu z tego nie robi. To normalna i logiczna praktyka. Myślę że wyjściem z sytuacji jest prawidłowe procentowe obliczenie, ile wojskowych samolotów korzysta z bydgoskiego lotniska i odpowiednie pokrywanie kosztów przez MON. Może też być tak, że port lotniczy nieco zawyża swoje koszty... Inaczej rozsądnie nie da się tego rozwiązać.

Jak Pan ocenia, dość zaskakujące, unieważnienie przetargu z Airbus Helicopters na śmigłowce dla wojska - francuskie Caracale?

To, co się stało, oznacza stracone cztery ostatnie lata. Jeśli obecne władze wiedziały, że z jakichś powodów te śmigłowce się nie nadają, to trzeba to było ogłosić już rok temu. To strata dla polskiej armii i polskiego przemysłu. Obecne porosyjskie śmigłowce, które są między innymi na wyposażeniu jednostki w Inowrocławiu, za 3-4 lata trzeba będzie wycofać z uwagi na ich wiek. Armia zostanie bez istotnego narzędzia. Najszybciej odczuje to Marynarka Wojenna, bo nie będzie dysponowała sprzętem do działań ratowniczych na morzu. Unieważnienie przetargu to fatalna decyzja.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!