Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Atak nożownika w Bydgoszczy. Nie uszczerbek na zdrowiu, a usiłowanie zabójstwa? Prokuratura chce zmiany wyroku

Maciej Czerniak
Maciej Czerniak
Czy będzie trzeci wyrok w sprawie ataku z użyciem noża w Bydgoszczy w 2016 roku? O tym zdecyduje sąd apelacyjny
Czy będzie trzeci wyrok w sprawie ataku z użyciem noża w Bydgoszczy w 2016 roku? O tym zdecyduje sąd apelacyjny PPG Archiwum
Maciej M. już dwukrotnie był skazywany na 3 lata pozbawienia wolności za to, że zaatakował nowego partnera swojej byłej dziewczyny dwudziestocentymetrowym nożem. Po latach sprawa nożownika z Bydgoszczy może wrócić na wokandę. Prokuratura żąda uznania do winnym usiłowania zabójstwa i kary 8 lat więzienia.

Wyrok, który zapadł 25 lipca w Sądzie Okręgowym w Bydgoszczy, był już kolejnym werdyktem w sprawie ataku z użyciem noża z 2016 roku. Sąd uznał winę oskarżonego, jednak skazał go jedynie za usiłowanie spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Tym samym zanegował wersję prokuratury, która chciała dowieść, że zamiarem sprawcy było pozbawienie życia pokrzywdzonego. Maciej M. został skazany na trzy lata więzienia, jednak ten wyrok nie kończy sprawy.

Jeszcze we wrześniu prokurator złożył apelację, teraz o dalszym losie Macieja M. zdecyduje Sąd Apelacyjny. Prokuratura domaga się uznania oskarżonego za winnego usiłowania zabójstwa z zamiarem ewentualnym i żąda kary 8 lat więzienia?

Jakie argumenty mają bydgoscy śledczy? Przekonują, iż na konieczność nowej kwalifikacji czynu, jakiego dopuścił się Maciej M., wskazuje jego "sposób działania", użyta przez niego siła, a także "charakter doznanych przez pokrzywdzonego obrażeń".

Przypomnijmy, że do zdarzenia doszło 28 grudnia 2016 roku w Bydgoszczy. Wówczas Maciej M. pojawił się w mieszkaniu swojej byłej partnerki. Był nietrzeźwy. W obronie kobiety stanął jej ówczesny towarzysz. M. zaatakował go nożem o dwudziestocentymetrowym ostrzu, który wbił mu w klatkę piersiową.

- Pokrzywdzony podjął działania obronne - w efekcie udało mu się zbiec z mieszkania w celu wezwania pomocy. Trafił do szpitala, gdzie musiał zostać operowany. Na skutek działania oskarżonego doznał obrażeń w postaci m.in. rany kłutej klatki piersiowej, w tym uszkodzenia płata górnego płuca lewego, a także rany kłutej ramienia lewego z uszkodzeniem mięśni i tętnic mięśniowych - informuje prokuratura.

Przypomnijmy, że również pierwszym wyrokiem M. został skazany na trzy lata pozbawienia wolności. Później sąd apelacyjny w uzasadnieniu decyzji o skierowaniu sprawy do ponownego rozpoznania zaznaczał m.in.: "Sąd Okręgowy bezrefleksyjnie odniósł się do relacji pokrzywdzonego i jego partnerki (...) czyniąc w oparciu o tak zawężony materiał, a przy tym oceniony do tego jeszcze sprzecznie z treścią artykułu 7 k.p.k (kodeksu postępowania karnego, red.) przesądzające ustalenie, co do zaatakowania pokrzywdzonego zaraz po otwarciu drzwi".

Pokrzywdzony przedstawił swoją relację w sądzie na jednej z pierwszych rozpraw w procesie.

- Poznałem Paulinę (byłą partnerkę M., red.) przez internet", mówił w sądzie pokrzywdzony. "Już bywałem u niej wcześniej. Tamtego dnia zaprosiła mnie do siebie. To było około godzimy 20-21. W mieszkaniu były jeszcze dzieci. Byłem trzeźwy. Nie spożywałem tego dnia alkoholu ani narkotyków - odpowiadał na pytania sędziego.

- Wszedłem, a ona przerażona zapytała, czy kogoś mijałem. Powiedziałem, że nikogo nie było. Powiedziała, że ma jakiegoś prześladowcę. Ktoś zaczął kopać w drzwi, szarpać klamkę. Powiedziałem, że zobaczę, kto to jest, że to załatwię, otworzę drzwi. Poszła do dzieciaków. Otworzyłem drzwi i dostałem nożem - mówił pokrzywdzony.

Napastnik, czy ofiara?

- Dostałem w lewą rękę i płuco. To już była walka o przetrwanie. Wycofywałem się do pokoju. Zamknąłem się tam. A oskarżony gdzieś poszedł. Chwilę poczekałem, wydawało mi się, że chodzi po domu. Wyszedłem i zobaczyłem, że on stoi w pokoju dziecięcym przed Pauliną z nożem - dodał mężczyzna.

Pokrzywdzony twierdzi, że wyszedł z mieszkania, a "drzwi się zatrzasnęły". Wtedy wezwał pogotowie i policję. Oskarżony miał wyjść z klatki schodowej i "gdzieś pójść".

Obrońca w pierwszym procesie wniósł o uniewinnienie M., poddając w wątpliwość, że to właśnie on był atakującym: - W sytuacji, kiedy jesteśmy atakowani potężnymi ciosami, sięgnięcie po nóż było odruchem obronnym.

Jeszcze na wcześniejszym etapie sprawy adw. Wojciech Hermelin, obrońca M., pytał biegłą lekarkę, która prezentowała swoją opinię w sądzie: - Czy można przyjąć, że bokser, który w ringu przyjmuje potężny cios, doznaje utraty świadomości?

Lekarka jednak nie potrafiła odnieść się do tej okoliczności. Opinie biegłych, którzy zostali powołani w tej sprawie, miały posłużyć sądowi do ustalenia, czy doznane obrażenia głowy mogły mieć wpływ na stan jego świadomości.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Atak nożownika w Bydgoszczy. Nie uszczerbek na zdrowiu, a usiłowanie zabójstwa? Prokuratura chce zmiany wyroku - Gazeta Pomorska