MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Bydgoski Festiwal Operowy. Fantastyczna siódemka na XXX-lecie - recenzuje Alicja Polewska

Alicja Polewska-Matusewicz
Alicja Polewska-Matusewicz
Jubileusze mają to do siebie, że są albo do bólu przewidywalne, albo kompletnie poza regułami. „30” naszego festiwalu na szczęście uciekła od tego pierwszego schematu.
Jubileusze mają to do siebie, że są albo do bólu przewidywalne, albo kompletnie poza regułami. „30” naszego festiwalu na szczęście uciekła od tego pierwszego schematu. nadesłane/Opera Nova
Wszyscy po trochu liczyli, że jubileuszowa edycja Bydgoskiego Festiwalu Operowego będzie wyjątkowa, ale, że aż tak - na pewno tylko niewielu. A było rewelacyjnie!

Jubileusze mają to do siebie, że są albo do bólu przewidywalne, albo kompletnie poza regułami. „30” naszego festiwalu na szczęście uciekła od tego pierwszego schematu, za to ramy drugiego rozsadziła, ku uciesze melomanów, a myślę - że i wielkiej radości dyrektora Macieja Figasa. Maestro tym razem tylko widzów przywitał pierwszego wieczoru, pokłonił się architektom budynku i darczyńcom festiwalowych spotkań, by zasiąść wraz z nami na widowi i raczyć się pysznościami, które wszak sam na ten jubileusz BFO przygotował.

Apetyt zaostrzył rodzimy „Don Pasquale”. Dobrze zaśpiewany i wyśmienicie zagrany, zarówno na scenie, jak i w orkiestronie. Precyzyjnie do postaci dobrane głosy i artyści, którzy dodali od siebie to coś, co sprawiło, że wieczór premiery należał do niezwykle udanych, a wychodzący z Opery Nova raczyli się uśmiechami i wspomnieniami co zabawniejszych scen przygotowanych pod okiem reżysera, Pawła Szkotaka i batutą Piotra Wajraka.

Bydgoski festiwal Muzyczny musi, po prostu musi mieć w swoim repertuarze musical. No i w tym roku też miał. I to jaki!

„Kombinat” przywieziony przez Teatr Muzyczny z Poznania na chwilę zasypał mityczne rowy między Bydgoszczą i Toruniem: wystarczyły pierwsze takty muzyki Grzegorza Ciechowskiego i Republiki, by biało-czarne pasy zawładnęły wszystkimi. Tego dnia w Operze Nova byli wszyscy nasi przyjaciele... Działa się magia.

Na szczęście kolejny wieczór przyniósł ukojenie. „Manon” Litewskiego Narodowego Teatru Opery i Baletu w Wilnie pozwolił kolejny zresztą raz rozkoszować się sztuką piękną, acz mało znaną w wykonaniu braci Litwinów. To przedstawienie zabrało nas w pierwszą z kilku podróży tej edycji. Oto Paryż z jego wszystkimi atrybutami i skojarzeniami, które ma każdy, nawet jeśli do miasta świateł nad Sekwaną nie zaglądał.

„Nessum dorma” (niech nikt nie śpi)... nim ze sceny przy Focha w Bydgoszczy popłynęły słowa najsłynniejszej, ale i najbardziej wymagającej tenorowej arii, w Ukrainie nikt tej nocy naprawdę nie spał. Straszny czas trwa tam od ponad 800 dni, a jednak artyści ze Lwowa przywieźli do Bydgoszczy „Turandot” - przedstawienie gigantyczne w rozmachu muzycznym (ach, ten Puccini), przygotowywane zdalnie za pomocą komunikatora internetowego. Łączyli się choreograf z Grecji, reżyser z Polski z zespołem i solistami w Ukrainie. Rzecz dzieje się w Pekinie, a arię Kalafa wieńczy triumfalne „Vincero” - zwycięstwo, wygrana.

Niech będzie zapowiedzią tego w realnym świecie.

Ponoć francuscy artyści z Le Concert de l’Hostel Dieu/La Compagnie Käfig z lekka zwątpili w siebie, kiedy zorientowali się, że tym razem nie będą występować w sali widowiskowej a na deskach najprawdziwszego teatru operowego. Na szczęście nie dali tego po sobie poznać. O ile pierwsza część Dolce Folia zauroczyła brzmieniem muzyki i pieśni barokowych, o tyle druga - Folia - wyrwała wszystkich z foteli brawurowym połączeniem baroku i hip-hopu. To, co działo się przed naszymi oczami było czymś trudnym do opisania - żywioł, chaos kiełznany rytmem i mistrzowskim przygotowaniem tancerzy. Czysty ogień!

Obie strony były sobą zachwycone - my bijąc przez kilkanaście minut brawo na stojąco, oni - z niedowierzaniem przyjmując taką owację.

W „Wyprawie pana Broučka” swoją rolę zagrała nasza... tablica świetlna. To opera unurzana w absurdzie, który może dopaść w Pradze każdego wielbiciela pivečka, gdy tylko lekko zmruży oko. Nic więc dziwnego, że nawet to urządzenie odmówiło współpracy, wyświetlając tekst: „ Jestem porządną tablicą świetlną i nie będę dalej pokazywać tych bzdur...”

A na deser był „Romeo i Julia” w wykonaniu baletu z Monte Carlo. Maestria i piękno w każdym detalu.

Żal, że to już koniec, ale za rok będzie wszak XXXI edycja Bydgoskiego Festiwalu Operowego. Warto czekać!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zofia Zborowska i Andrzej Wrona znów zostali rodzicami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera